Mimo wszelkie wysiłki liczba słuchaczy widocznie malała. I tak było w 1903/04 r. 1160, zaś w zimie 1910/11 tylko 916 słuchaczy. Polaków uczęszczała na akademję mała tylko liczba.
Polska młodzież akademicka rozpraszała się po całych Niemczech po zagranicy, zbijając się na obczyźnie w małe kolonje ku ratowaniu ducha rodzimego. Duch ten i ideały, na ławach gimnazjalnych hodowane, nie mogły tam rozkwitnąć, nie mogły wydać owocu; przeciwnie, najświętsze uczucia i serca wzloty, na obcą niwę przeniesione i zmrożone marniały w ducha posusze, w tęsknocie za dawniejszem ciepłem. I wracali do kraju doświadczeni, nawpół złamani starcy, wracali tylko z patentem na stanowisko, chleb codzienny dające i wygody.
Aż oto nagle zajaśniała jutrzenka nowych czasów. Kajdany pękły!
Po zrzuceniu jarzma pruskiego.
Dnia 6. grudnia 1918 r. na sejmie dzielnicowym w Poznaniu przyjęto jednomyślnie wniosek delegata Zalewskiego i kilku innych w sprawie rychłego otwarcia uniwersytetu w Poznaniu. Wybrana na sejmie Naczelna Rada Ludowa powierzyła sprawę tę osobnej komisji organizacyjnej.
Młodzież poczyna się zjeżdżać, tworzy Związek Akademików Polaków, urządza zebrania.
Na samym wstępie życia akademickiego przyjmuje się rezolucję opiewającą, że pierwszym obowiązkiem akademika Polaka jest czynna służba w szeregach wojskowych. Przeważająca część akademików idzie za głosem rezolucji.
Tymczasem komisja wytężonemi siłami pracuje nad organizacją fakultetów filozoficznego i prawniczego, by powstała wreszcie od dawna upragniona wszechnica w Poznaniu.
Rzut oka w przyszłość.
Kiedy narysowaliśmy już skromny szkic dziejów wyższej uczelni w Poznaniu za czasów istnienia państwa polskiego, dziejów pruskiej akademji — wyrzekając się, o ile możności, poglądów