podnieść należy, obojgu zawsze i na wszystko czasu i grosza starczy. A obok tego i fabryka z każdym rokiem się rozwija. Od r. 1902 ma też nowy zupełnie dział — gorzelnię koniaków. Pan K. lata całe poświęcił na zbadanie tego u nas jeszcze nieznanego przemysłu. Dziś wagonami sprowadza wprost z Francyi odpowiednich gatunków wino, a otrzymane z niego tu na miejscu koniaki, w niczem zgoła nie ustępują francuskim. Chcąc iść z postępem, p. K. wciąż pilnie śledzi sposoby fabrykacyi zagranicą i odpowiednio zaraz działalność swą rozszerza. I tak np. aby poznać rosyjski sposób przyprawiania wódek, jeździł aż do Petersburga, Rygi i Wilna. Coraz też szerszy na jego wyroby popyt w Królestwie. Oprócz zaś miejscowego zbytu w całej Wielkopolsce, Prusach Zach, i na Śląsku, rozchodzą się po Niemczech, szczególniej Westfalii; idą nawet aż do Chin, Afryki i Ameryki przez własną filię w Hamburgu. Drugą filię założył w Berlinie, gdzie już dwa wozy z odpowiednimi napisami rozwożą gnieźnieńskie wyroby.
Ktoby obniżał wartość takiej działalności na tem polu, niech nie zapomina, że gdyby nie było tej firmy, ludzie by przez to pić nie przestali, a niejeden grosz poszedłby do obcych. Zresztą p. K. już od 2 lat wyrabia także znane ze swej dobroci napoje bezalkoholowe, zwłaszcza likier „Manru“ wyborny. — Pan K. ur. 1859 r. w Czempiniu.
-
Jeden z oddziałów ekspedycyi sądkowej.
-
Jeden z oddziałów ekspedycyi butelkowej.