Niejedna z Firm umieszczonych w tej księdze, poczesne już sobie zapewniła miejsce w historyi naszej doby; inne zaś — kto dziś przewidzi na czem skończą? która, jak i czem się jeszcze na jej kartach zapisze? Takie więc „Album“ niewątpliwie kiedyś — może po wielu, wielu latach, gdy nas już nie stanie — służyć będzie za źródło przyszłym historykom rozwoju naszego przemysłu i handlu. (Dlatego je otrzymają wszystkie muzea i biblioteki polskie). Szkoda tylko że ci przyszli szperacze nie zawsze znajdą w niem wszystkie potrzebne im dane, bo nie zawsze udawało mi się je zdobyć, gdyż interesowani często przesadną skromnością lub też innymi względami krępowani, skąpo lub niechętnie mi ich udzielali. Zdaje się jednak że to tylko początek był tak trudnym, dalej pójdzie łatwiej. Zresztą i to, co tu zebrałem, dość już bogaty stanowi materyał, — zawsze więc jakiś zostanie ślad dzisiejszych usiłowań. Niech wiedzą wnuki że ich dziadowie z piewszej doby XX wieku, już nareszcie zrozumieli od czego przyszłość nasza zawisła, gdzie jej szukać należy, i mimo nader trudnych warunków, umieli jednak pracować i coś stworzyć, kładąc zarazem silną podwalinę do dalszej pracy następców.
Ten wzgląd na przyszłość już sam przez się wystarczającą był dla mnie pobudką do podjęcia tak wdzięcznego i potrzebnego ale zarazem wielce kłopotliwego i kosztownego wydawnictwa. A podjąłem je tem skwapliwiej, że ono nietylko dla późniejszych pokoleń, lecz przedewszystkiem dla nas, obecnie żyjących, niemałe ma znaczenie — i to zarówno pamiątkowe jak i praktyczne, zwłaszcza wobec rozbrzmiewającego dziś hasła „swój do swego“. Podkreślam nawet ten wyraz praktyczne, bo każdy przecie powinien wiedzieć: czy, co i gdzie można u swoich nabyć.
Zasada zresztą „poznaj samego siebie“ obowiązuje także i społeczeństwo jako całość wzięte. Stąd to wartość statystyki. A poznanie własnych sił ekonomicznych, dla nas szczególniej, zwłaszcza w obecnych warunkach, ma jeszcze i dalsze, bo narodowe znaczenie. Wielu się bowiem zdaje że nic nie mamy, na nic dobrego zdobyć się nie umiemy. Takie uprzedzenie, z nieświadomości wynikające, osłabia wiarę we własne siły, rodzi upokarzające poczucie niemocy, a stąd wydaje się wyższą niż jest w istocie potęga obcej kultury. Niejeden też przekonany że tylko obce dobre, a nawet wszystko dobre co obce. Jeszcze krok dalej, a i obcy obyczaj i obcy język także może się wydać lepszym. Czyli że nieznajomość własnych sił, osłabia zarazem i narodową odporność.
A jedynem lekarstwem na taką chorobę — lepsze poznanie tego, co już mamy. Stąd to „Album“ niewątpliwie będzie użyteczne. Prawda, że mamy jeszcze zamało, w porównaniu z tem co być powinno; ale każdy przyzna że nasz handel i przemysł coraz pomyślniej się rozwija. A że się już na coś zdobyć potrafimy, dowodem tego zarówno treść tej księgi jak i samo nawet jej wykonanie, na które złożyły się tylko własne miejscowe siły. Szkic do okładki np. jest dziełem artysty p. Gardzielewskiego, a prace litograficzne wykonał zakład pp. Pilczka i Putiatyckiego, którzy śmiało już mogą iść o lepsze z zagranicą. Fotografie dostarczył p. Turski, a autotypie wreszcie (z małym wyjątkiem) p. Antoni Fidler.
W końcu nie mogę przemilczeć i ujemnych stron tego wydawnictwa, z których najważniejszą może — nieodpowiednie ugrupowanie firm, ale trudności techniczne nie pozwoliły dostatecznie opanować przedmiotu, i bodaj czy nawet w dalszych zeszytach uda się ten brak usunąć. Stąd wszelkie traci znaczenie: na którem miejscu lub w którym zeszycie jakaś firma została umieszczoną. Wiele też pierwszorzędnych zakładów później dopiero zostanie pomieszczonych. Ale mam nadzieję że całość da możliwie zupełny choć nieco chaotyczny obraz naszej dzisiejszej pracy na polu handlu i przemysłu.