Są ludzie, są postaci dziejowe, które nie mogą się wprawdzie poszczycić wybitniejszym dorobkiem na polu jakiejkolwiek pracy społecznej, które jednak już przez samo to, że w czasach bardzo smutnych potrafiły wznieść się ponad warunki danej chwili, że zdołały oprzeć się fali, z niepohamowaną gwałtownością wszystko porywającej i druzgocącej, — zasługują na uznanie i szacunek społeczeństwa, co je wydało.
Rzeczpospolita Polska przedstawiała w drugiej połowie przeszłego stulecia obraz upadku zarówno w sferze życia publicznego, jak prywatnego. Złota doba epoki Jagiellońskiej, owa doba, w której od króla do ziemianina pełno było do Plutarcha kandydatów, minęła bezpowrotnie, a snać wspomnienie jej zacierało się w społeczeństwie, które w bezmyślnej zabawie i w uciechach światowych jedyny prawie cel życia swego widziało. Nieliczne wyjątki wspaniałe występują na tem ponurem tle ówczesnem.
Do rzędu nielicznych tych wyjątków należy księżna Izabella z Flemingów Czartoryska, żona księcia Adama-Kazimierza, jenerała ziem podolskich.
Urodzona dnia 31 marca 1746 roku, pochodziła z holenderskiej rodziny Flemingów. Dziad jej uzyskał indygienat saski, a następnie za panowania Augustów rodzina ta nobilitowala się w Polsce, Ojciec Izabelli posiadał w Polsce bardzo rozległe dobra, bo oprócz sta-