cy, ani poniżający; trochę podwyższający; nadewszystko podwyższający (superlativus). Kopczyński zaś wyraża to krótko: stopień równy, wyższy i najwyższy.
Wogóle wszystkie termina, jakich dziś używamy, oraz wiele określeń, powtarzanych stereotypowo przez późniejszych gramatyków, są Kopczyńskiego wytworem.
Niepospolite też zasługi, położone względem języka, zjednały mu nietylko uznanie Komisyi Edukacyjnej, lecz i króla, który go medalem złotym, z napisem Merentibus patriae zaszczycił. Odtąd jego gramatyka niemal rok rocznie w nowej ukazywała się edycyi. W r. 1796 było ich już jedenaście. Kopczyński jednak nie poprzestał na Gramatyce dla szkół narodowych, lecz nadto w r. 1785 wydał jej Układ, w którym, opierając się już nie na powadze gramatyki łacińskiej, lecz na naturze mowy ludzkiej i logice, starał się właściwości języka ojczystego ze strony filozoficznej wyjaśnić. Rozumie się, że Układ gramatyki, wobec dzisiejszego językoznawstwa, ma już tylko historyczne znaczenie.
Niemniej znakomitą pracą Kopczyńskiego była Nauka czytania i pisania, pomieszczona w Elementarzu własnym Komisyi Edukacyjnej dla szkół parafialnych (Warsz. 1784, 1830. Kraków, 1785, 1792, 1810. Wilno, 1799, 1808, 1820, 1830). Elementarz był pracą zbiorową, w której, oprócz Kopczyńskiego, wzięli udział: Grzegórz Piramowicz (Nauka moralna) i Andrzej Gawroński (Arytmetyka). Za tę pracę Komisya wyznaczyła autorom 1200 złp. nagrody. Kopczyński rozpoczyna naukę od pisania i to od liter mniejszych. Wypisuje na tablicy wyraz, znany dzieciom, np. oyciec i ten rozkłada na pojedyńcze głoski, wypisując je pod sobą w kierunku pionowym. Następnie porównywa litery małe z pisanemi wielkiemi, a w końcu jedne i drugie z drukowanemi, poczem przechodzi do wymawiania ich pojedyńczo, z góry na dół, przeciwnie, wreszcie na wyrywki. Dopiero po zaznajomieniu dzieci z pojedyńczymi dźwiękami, układał litery w sylaby, wypisując je znowu jedne pod drugiemi. Gdyby bez zgłoskowania od razu był do czytania przystąpił, byłby o lat wiele wyprzedził Niemców, chlubiących się ową metodą głoskową (Lautlehre-Methode). Bez względu na ten brak, skutki zastosowania Elementarza były tak uderzające, iż prymas, Michał Poniatowski, obecny na egzaminie i zdumiony szybkimi postępami uczniów, uważał za właściwe zawiadomić o tem króla, i do tego stopnia go zaciekawił, iż ten zawezwał Kopczyńskiego do Łazienek z piętnastoma nieumiejącymi czytać chłopcami i przez dwie godziny z wielkiem zajęciem przysłuchiwał się jego wykładom.
W roku 1786 Kopczyński wydał: «Naukę chrześciańską i obyczajową.» Nic była to pierwsza praca w tym kierunku podjęta. Wiek bowiem filozoficzny rozprawami o moralności zastępował dzisiejsze katechizmy dogmatyczne. Czy z większą dla społeczeństwa korzyścią? Rostrzygnięcie tej kwestyi należy do historyi. Oprócz tych prac tak pożytecznych dła kraju, Kopczyński układał nadto wiersze łacińskie, ale utwory te, lubo pisane poprawną łaciną, nie mogą chwały Kopczyńskiemu przysporzyć.
Z tej spokojnej kolei, jaką dotąd życie jego kroczyło, wytrąciły go wypadki 1794 r. Jak Kołłątaj w Ołomuńcu, tak on na rozkaz z Wiednia uwięziony był w Nikolsburgu. Następnie przez lat 5 przymusowo przebywał w Morawii i Czechach, gdzie czas swego internowania przeznaczył na naukę pobratymczego języka. Dopiero około r. 1800 za staraniem ks. Czartoryskiego i wpływem cesarza Aleksandra I, powrócił do Warszawy, zostającej pod panowaniem Prusaków. Tu właśnie trafił na chwilę nowo-budzącego się życia umysłowego, gdy zawiązane Towarzystwo Przyjaciół Nauk rozpoczynało prace, mające na celu przekazanie potomnym dziejów i skarbów języka ojczystego. Gdy różnych uzdolnień pisarze rozbierali pomiędzy siebie opracowanie pojedyńczych panowań, by przerwaną na wieku XIV Historyę Naruszewicza ukończyć, do ułożenia słownika powołany został Samuel Bogumił Linde, jedyny z członków Towarzystwa, który istottnie rzeczy wielkiej dokonał. Przecież zasługa w tem nie jemu wyłącznie się należy. W znacznej bowiem mierze spływa ona i na Kopczyńskiego. Już bowiem, układając Gramatykę dla szkół narodowych, odczuwał potrzebę takiego dzieła, rozbierał zalety Knapskiego i innych leksykografów, wykazywał ich braki i niejednokrotnie zasady ich opracowania podawał (ob. Przypisy do gr. na kl. I, str. 217—220; na kl. II, 5—6; na kl. III, 107, 247—249). Teraz więc, gdy został czynnym członkiem Towarzystwa, nie mógł
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/139
Ta strona została przepisana.