ście wybornie napisanego, nie pojmie nigdy niedbalstwa, które spowodowało zmarnowanie jego. F. Skobel, wiedzący, widocznie coś o tem, mówiąc z goryczą, tak się odzywa: «O przyczynach tej niczem niepowetowanej straty, tego niesłychanego zdarzenia w piśmiennictwie tegoczesnem przemilczeć wolę» (Roczn. wydz. lek. w uniw. Jagiel. T. I, 1838, Od. I, str. 73). Szkoda wielka, że znając ich, nie napiętnował sprawców tak wielkiej krzywdy, wyrządzonej zarówno cieniom zasłużonego autora, jako też licznym lekarzom, mogącym z dzieła jego czerpać naukę prawdziwą.
Dziwna to rzecz: J. I. Woźniakowski uczcił zmarłego pochwałą rozwlekłą i napuszoną na posiedzeniu prywatnem Towarzystwa naukowego Krakowskiego, w d. 15 grudnia r. 1816 wypowiedzianą; małżonka, Maryanna z Małoszyńskich wystawiła nieboszczykowi nagrobek marmurowy z szumnym napisem łacińskim, ułożonym przez Jacka Przybylskiego, a o utrzymaniu wspaniałego pomnika, wystawionego samemu sobie przez Czerwiakowskiego nikt nie pomyślał! — jest to niesłychanie smutne i przygnębiające. Kogo za to obwiniać? dojść trudno dzisiaj, to tylko jest pewnem, że wina żadna nie ciąży na dwu synach, byli bowiem zbyt młodzi jeszcze w chwili, gdy ich ojciec osierocił, żeby mogli zapobiedz potwornemu wandalizmowi, stokrotnie gorszemu od postępków rozhukanej, ciemnej tłuszczy, występującej przeciwko zacnemu profesorowi w pierwszych chwilach jego działalności krakowskiej.
Oprócz wymienionego wielkiego dzieła pozostały po Czerwiakowskim jeszcze liczne rękopisy, stanowiące cały szereg podręczników: anatomii, chirurgii, położnictwa i innych części wiedzy lekarskiej — o wydaniu ich wtedy, kiedy było jeszcze na czasie, nikt niestety nie pomyślał. Bibliotekę swą, składającą się z przeszło 500 dzieł wyborowych i z górą 1000 rozpraw pomniejszych, w różnych językach, jako też zbiór narzędzi i przyrządów chirurgicznych zapisał uniwersytetowi, którego ozdobą prawdziwą był przez ćwierć wieku przeszło; zresztą po sobie majątku prawie żadnego nie pozostawił, ponieważ, chociaż cieszył się praktyką rozległą i dochodną, świadczył zbyt wiele dobrodziejstw ubóstwu, żeby módz wiele dla siebie i swoich odłożyć.