Janowi Śniadeckiemu należy się jedno z pierwszych miejsc wśród wskrzesicieli nauki i oświaty w końcu zeszłego i na początku bieżącego wieku a najpierwsze miejsce, jako odnowicielowi nauk ścisłych w Polsce. Działalność jego młodzieńcza w Szkole Głównej koronnej, w którą reforma Kołłątaja usiłowała wlać nowe życie, wykłady jego w tej wszechnicy, prace astronomiczne w założonej w Krakowie dostrzegalni, późniejsza doniosła działalność na wysokiem stanowisku rektora wszechnicy wileńskiej i w obserwatoryum wileńskiem pozostaną na zawsze zaszczytnem świadectwem jego światłego umysłu, głębokiej nauki i poczucia obywatelskiego, taktu, rozsądku i wszelkich zdolności administracyjno-wychowawczych. Jego usiłowania dźwignięcia nauk matematycznych z upadku, w jakiem się znajdowały u nas i zaszczepienia prawdziwej wiedzy z pomocą poważnych dzieł naukowych stanowią najpiękniejszą kartę w historyi nauki polskiej.
Mąż rozległej i gruntownej wiedzy, doskonały matematyk i astronom, na najlepszych wykształcony wzorach, obdarzony talentem jasnego i pięknego pisania, nie mógł wśród niesprzyjających okoliczności krajowych poświęcić się wyłącznie samodzielnym badaniom naukowym, przez które pozyskałby zapewne większą sławę w nauce czystej. Z uszczerbkiem atoli dla kraju, domagającego się usług naglących, dla dobra szkoły zaledwie wstępującej na drogę normalnego rozwoju, oraz dla dobra ubogiej, wielce zaniedbanej literatury naukowej, zastój prawie zupełny zalegał na wszystkich polach nauki, brakło pracowników i środków; wiedzę wyższą należało dopiero do kraju wprowadzić, język narodowy do niej przystosować, odpowiedniemi dziełami wzmocnić słabo kiełkującą oświatę. Nawoływanie ciągłe do uprawy nauk wyższych, troski nieustające o te najpiękniejsze skarby ducha ludzkiego — oto prawdziwa zasługa Jana Śniadeckiego. «Nikt zapewne nie wątpi o wielkich matematyki pożytkach i przysługach — pisze on w przedmowie do swojej Trygonometryi kulistej, — ale z początkową tylko tej nauki znajomością, żaden kraj ani do tych pożytków nie trafi, ani do rzędu narodów gruntownie uczonych nigdy należeć nie będzie.» Ten pogląd był niejako osią całej długoletniej jego działalności naukowej. Już z licznych ustępów pierwszego dzieła, najobszerniejszego i może najpiękniejszego ze wszystkich p. t. «Rachunku algebraicznego teorya przystosowania do linii krzywych» (1783 r.) widać, że miłość nauki i zapał do świętej sprawy rozpowszechnienia jej wśród rodaków, stanowił główną pobudkę tej pracy. W tem dziele młodzieńczem — Śniadecki pisał je, jako młodzieniec 26-letni — występują już na jaw wielkie zalety jego umysłu i pióra. W przedmiotach, którym to dzieło jest poświęcone, u nas przedtem nie pisano, trzeba było samemu stwarzać niemal język matematyczny, i rzecz nieznaną przedstawić w szacie powabnej dla młodych adeptów nauki. Wykład Śniadeckiego nie jest suchem, dogmatycznem przedstawieniem rozległej dziedziny nowych pojęć i teoryi, lecz toczy się żywo, barwnie i płynnie, pociągając czytelnika pięknym