była wszystkim dotąd znana, stanie ona teraz na moim grobie i dowiedzie, że nie mam nic, cobym mógł nazwać swojem.»
Nie można godniej uczcić pamięci niepospolitego owego człowieka, jak powtórzeniem opinii Jana Śniadeckiego o Kołłątaju:
«Mąż przymiotów i mocy takiej mógł zaiste przewodzić i okryć się chwałą na spokojnem polu nauki i rozmyślania; ale wystąpiwszy na scenę, gdzie wszystkie wysilenia rozumu i serca rozbijały się o przeciwne żywioły, musiał się spotkać z wyrokiem twardego przeznaczenia, skazującego go na pastwę zemsty i zawziętości. Opinja światowa jest, jak owa bajeczna u poetów Circe, która swoich zwolenników potępia i wynosi, według tego, jak im co się nie uda, albo dopną swego. Kto się puszcza na morze takich niebezpieczeństw, oddaje się tej nieuchronnej wypadków kolei...
«Kiedy w głębszej wypadków odległości umilkną namiętności, skonają uprzedzenia, utracą wiarę kłamstwa; kiedy naród, rozmyślając nad srogiemi dla siebie ciosami, poznawać zacznie przyjaciół, nie w tych, co mu schlebiali, co tarli lub głaskali jego narowy, ale w tych, co mu śmiało i szczerze wytykali jego błędy i przewinienia, wtenczas świadomsze rzeczy usta dojrzałym i surowym rozsądkiem oddając wypadki i zawody, winy i zasługi, szkody i korzyści, naznaczą Kołłątajowi właściwe miejsce i ocenią jego rzetelną wartość.»