Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/235

Ta strona została przepisana.

dowską, dla tego, że się kończy słowami: »Proszę za dusze w czyścu bolejące, zmówić trzy Zdrowaś Marya.»
Ale jeżeli sądy te mają dziś jedynie historyczne znaczenie, to przy zamknięciu pierwszego okresu działalności poety, należy zaznaczyć, w jakim zostaje do Brodzińskiego stosunku i dlaczego ten nie jest za przedstawiciela romantyzmu uznany, kiedy nań pierwszy zadzwonił. Istotnie Brodziński w rozprawie: O klasycyzmie i romantyczności określił jak najdokładniej istotę jednego i drugiego kierunku i przyznając ostatniemu z nich uduchownione pierwiastki, otworzył dla poezyi w nieskończoność sięgające widnokręgi. Nadto uświęcał w niej żywioł narodowy, jako warunek nieodłączny od istoty poezyi. Ale wygłosiwszy te zasady w teoryi, nie miał odwagi zastosować ich w praktyce. W poezyi ograniczył się do odtwarzania czysto ziemskich stosunków, w Wiesławie, wprowadzając lud, zaznajomił nas jedynie z zewnętrzną stroną jego bytu. Z tego, co ten lud działa, mówi, poznajemy wprawdzie jego uczucia; ale jak się ukształtowały jego pojęcia o Bogu, świecie, o życiu przyszłem, to dla nas tajemnicą zostaje. Wogóle Brodziński, domagając się od poezyi polskiej malowania jedynie uczuć sielskich, tkliwych, łagodnych, zakreślił dla niej nader szczupłe granice; co ważniejsza, zapomniał, iż tysiąc lat istnienia i wiekowe z germanizmem, Mongołami i Turcyą zapasy, wyświęciły Polaków na naród rycerski, dla którego nie mogły wystarczać sielanka, duma i dumka, gdyż umysłem daleko szersze widnokręgi ogarniał. To też tak zacieśnione stanowisko postawiło Brodzińskiego z samym sobą w sprzeczności. Przepojony w dzieciństwie pieśniami i baśniami ludu, nie umiał z nich zrobić właściwego użytku i w swych utworach ani razu nie potrącił o tak zwane przesądy i wierzenia, z obawy, by nie razić niemi umysłów oświeconych filozofią XVIII stulecia. Słowem, on, który pierwszy istotę romantyzmu określił, w gruncie rzeczy pozostał klasykiem.
Otóż Mickiewicz jest jego odwrotnością pod wszystkimi tymi względami. W balladach nietylko obrabia podania, wzięte żywcem z ust ludu, ale nadto wypełnia je szczegółami, które z jego wiarą i przesądami jak najściślej się wiążą. W Dziadach jeszcze w wyższym stopniu posługuje się niemi, a wprowadzając do nich widma i Gustawa-upiora, łączy świat doczesny z wiekuistością, rzuca rękawicę filozofii XVIII w., która jedynie świadectwu zmysłów wierzyła. Wreszcie w Grażynie, na zamierzchłą przeszłość daleką perspektywę odsłania. To też on jeden tylko rozwiązuje u nas kwestyę romantyzmu w sposób wyczerpujący, a odmienny od romantyków angielskich, niemieckich i francuskich. Gdy Niemcy zatapiają się w wiekach średnich, gdy Francuzi przestarzałe formy pseudo-klasycyzmu druzgocą, on snuje poezyę z ducha i potrzeb własnego narodu i swe pomysły ujmuje w formy tak plastyczne, jakby je wykuwał z granitu. To też Brodziński, z postępem czasu, tracił swój wpływ na młodsze pokolenie, on ujawniał coraz wyższą geniuszu potęgę.


Poeta opuścił na zawsze Wilno 24 października 1824 r. i w stolicy Rossyi, z ust ministra, oświaty, Szyszkowa, powziął wiadomość, iż wraz z dwoma towarzyszami przeznaczony został do Odessy, gdzie w Liceum Richelieugo wszyscy mieli otrzymać nauczycielskie posady.
Za przybyciem jednak na miejsce, czekało poetę rozczarowanie. W Liceum wszystkie posady były zajęte. Ówczesny jednak kurator, Witte, okazał się nader względnym dla niego: wyznaczył mu bowiem mieszkanie w gmachu licealnym, stół wspólny z innymi profesorami, nie obowiązując do żadnego zajęcia. Nadto, zaprosił go raz na zawsze do swego domu i zaznajomił z rodzinami polskiemi, przebywającemi w Odessie. Składali je; Hermanowie Sobańscy, Bonawenturowie Zalescy, Aleksandrowie Potoccy, oraz Henryk Rzewuski, brat Sobańskiej, który później, jako twórca romansu historycznego zasłynął. Wśród tych. osób najwięcej okazywała mu zajęcia Karolina Sobańska. Do niej to odnoszą się wszystkie pieśni, sonety i elegie, oznaczone literami: D. D.
Pobyt poety w Odessie, do połowy listopada się przeciągnął, i upamiętnił jego podróżą do Krymu.
Owocem jej były sławne Sonety Krymskie.
Przybywszy do Moskwy, poeta pragnął umieścić się przy Archiwum spraw zagranicznych, ale otrzymał odmowną odpowiedź. Natomiast dano mu posadę w kancelaryi generał-gubernatora, którym był naówczas ks. Golicyn. Tu znalazł kilku kolegów, pomiędzy innymi Onufrego Pietraszkiewicza, lecz wogóle trzymał się na uboczu, przez