że takie właśnie sposoby sprowadzania nagłych zmian w duchu bohaterów, były w owym czasie niejako w modzie i najwięksi poeci europejscy ich używali, co prawda, z mniejszem lekceważeniem psychologii człowieka.
Wacław od tej pory pożąda czynu i, podobnie jak Kordyan Słowackiego, wchodzi na pole działalności publicznej, wszakże, jak i ten ostatni, nie uwydatnia potrzebnej potemu energii i siły woli. Jak i Kordyan, jest on człowiekiem najlepszych chęci, nawet pełny zapału, nie ostudzonego wpływem sceptycyzmu i pesymizmu, ale obok tego jest istotą słabą, chorobliwie nerwową, a więc niezdolną do czynu, umiejącą tylko pozować i rozprawiać, posługując się szumnemi frazesami, ale nigdy działać. Na wyjeździe jego za granicę bez jasno zresztą wypowiedzianych powodów urywa się poemat, złożony z dwóch części. Jakie byłyby dalsze losy bohatera, trudno przewidzieć.
W utworze tym Garczyński zamierzył skreślić bohatera, jako człowieka niezwykłego, uderzającego czytelnika tragizmem swego ducha na wzór bohaterów Bajrona lub może i Konrada z trzeciej części «Dziadów»; atoli nie sprostał temu zadaniu, skutkiem czego Wacław raczej komiczne w niektórych razach sprawia wrażenie, a wogóle wzbudza nie podziw, jak chciał autor. jeno litość, jako istota nienormalna i słaba duchowo, jako objaw patologiczny. To jest właściwie największy błąd w poemacie, obniżający bardzo jego wartość; jeśli przytem zwrócimy uwagę i na słabe wogóle wykonanie szczegółów, mianowicie na brak plastyki i szerszego traktowania epizodów, co zazwyczaj zdarza się u autorów początkujących, zmuszonych na każdym kroku łamać się z formą, musimy pójść za zdaniem profesora Tarnowskiego i przeznaczyć temu utworowi miejsce podrzędne w dziale poetyckim okresu romantycznego.
Natomiast o wiele wyżej stoją pod względem siły uczucia, obrazowości, prawdy i formy nawet drobne wiersze Garczyńskiego. To też owe utwory, jakkolwiek drobnych rozmiarów, świadczą chlubnie o niepospolitym talencie poetyckim Garczyńskiego, który umiał w nich wznieść się na szczyty prawdziwej poezyi, porywając czytelnika nie siłą myśli, ale potęgą uczucia przedewszystkiem.