Ernest Grodeck stał mu się «niesłychanie pożyżytecznym» doradcą i przewodnikiem, chociaż zajmował katedrę filologiczną i nie był historykiem z fachu. On to zachęcił Lelewela do badań nad dziejami geografii w świecie starożytnym i zwrócił uwagę na pierwsze wydanie krytyczne Nestora, przez Schlözera nieudatnie wykonane. Tem cenniejszemi były takie przysługi naukowe, że uniwersytet wileński, niedawno zorganizowany (od r. 1803), nie miał wcale profesora historyi po Husarzewskim. Powtarzał wprawdzie Lelewel swoją maksymę, że człowiek «zdolności swoje rozwija sam, uczy się sam»; niemniej wszakże miał do pokonywania zdwojone trudności w poznawaniu ogromnego obszaru nauk historycznych i wynajdywaniu metod. Nie dziw, że pierwsza jego wydrukowana praca, Edda (1807), zawierała fałszywą hipotezę, że Skandynawowie pochodzą od Scytów tak samo, jak Słowianie. Pomimo to książeczka ta wyrobiła pewną wziętość autorowi, jeśli uczony Czacki powierzył mu korektę drukowanej wtedy w Wilnie rozprawy swojej o Żydach, a księgarz-wydawca Zawadzki zgłosił się do niego z propozycyą napisania dziejów ojczystych. «Zamiar za wielki», odpowiedział na to Lelewel. Zasób jego wiedzy wówczas pozwalał tylko na prace przygotowawcze, jak «Rzut oka na dawność litewskich narodów i związki ich z Herulami... przeciw Naruszewiczowi» (Wilno 1808). Zawdzięczał przytem Lelewel uniwersytetowi wiadomości prawnicze i filozoficzne, czerpane z wykładów wydziału nauk moralnych i politycznych, oraz rysunek techniczny, udzielony przez wybornego malarza Rustema, i znajomość rytownictwa, nabytą pod kierunkiem Saundersa w takim stopniu, że mógł sam robić blachy do map i wizerunków numizmatycznych, lub archeologicznych. Z wielkim tedy pożytkiem, a zapewne i z przyjemnością spędził trzy lata wśród Litwinów, z którymi przekomarzał się zwykle, wysławiając przymioty Mazurów. We wrześniu 1808 r. wrócił do domu. Zastał tu nowe rządy: Księstwo Warszawskie; otwierały się dla ojca widoki polepszenia losu, bardzo dotychczas ciężkiego, skoro w liście z dnia 27 września t. r. ofiarował swój frak z dziurami na łokciach i pod pachami do przerobienia na «nowy frak elegancki» dla Jasia, młodszego brata. Po kilku miesiącach wypoczynku musiał wybierać się w drogę na posadę nauczycielską. Stypendyum (3-letnie) nakładało na stypendystę obowiązek służby w szkołach rządowych przez lat sześć: więc też uniwersytet przeznaczył go na służbę do gimnazyum, a raczej liceum Krzemienieckiego na żądanie Tadeusza Czackiego, który obiecał mu katedrę historyi i numizmatyki. Kurator okręgu, ks. Adam Czartoryjski, w życzliwym liście wytknął mu zadanie, zastosowane do potrzeb owoczesnych społeczeństwa: zaniechać dociekań pochodzenia ludów, wznieść się ponad kronikarską robotę do «filozoficznej części dziejów, aby zostać dziejopisem... pierwszym w tym rodzaju (w Polsce) i wzorem dla przyszłopiszących». Pojechał tedy Lelewel do Krzemieńca w 1809 r., ale obie katedry zastał zajęte przez dawniej mianowanych profesorów, a w rozmowach z Czackim uraził go żądaniem samodzielności, sprzeczką o wartość różnych dzieł zalecanych i uchyleniem się od czytania jego seksternów. Więc nie dostał ani pensyi, ani mieszkania; pozwolono mu tymczasowo wykładać kurs wolny, nadprogramowy i — bezpłatny. Miał czterech «bardzo pilnych i miłych słuchaczy». Szczęściem, wuj Cieciszowski, biskup łucki, rozciągnął nad nim czułą opiekę i nietylko zasilał jego kieszeń w kosztach powszedniego życia, ale ofiarował spłatę całego funduszu stypendyalnego. Wyzwolony tym sposobem z zależności urzędowej, Lelewel przesłał do Czackiego podanie o dymisyę i wrócił do rodziców w czerwcu 1811 roku. Taką tylko z Krzemieńca odniósł korzyść, że w pobliskim Porycku przejrzał bogaty zbiór manuskryptów i numizmatów, więc posyłał do Warszawy wiadomości o najdawniejszych dziejopisach polskich (drukowane częściowo w r. 1809) i przygotował «Pisma pomniejsze geograficzno-historyczne», które pomimo skromnego tytułu, zostały z czasem uznane za wielkie dzieło w nauce europejskiej, zalecone do uwagi we Francyi przez Revue encyclopedique (1821 r.), zaszczycone pochwałami najwyższych powag owoczesnych: Rittera i Aleksandra Humboldta, przetłómaczone na język niemiecki przez Karola Neu (1836) i nazwane skarbem nieocenionym» przez nowoczesnego, niedawno zmarłego specyalistę geografa, Stanisława Warnkę, ponieważ nikt przed Lelewelem, ani po Lelewelu nie pokusił się o odtworzenie systemów geograficznych wszystkich znakomitszych pisarzy starożytnych». Pisał je Lelewel częściowo w Łucku, a kończył w Warszawie. Tu przeniósł się ojciec ze wsi, otrzymawszy urzędowanie w Dy-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/271
Ta strona została przepisana.