Teraz z Londynu pisał Chodźko do wieszcza: «Twoje rozmowy budziły we mnie jakiś ruch moralny, dziś znowu śpię; ratuj, gdy możesz». Do jakiego zaś stopnia przejmował się rozmowami temi, o tem najlepiej świadczą słowa jego, przytoczone przez X. Kajsiewicza: «Będę tem, czem mnie zechce mieć Mickiewicz, katolikiem, czy niekatolikiem»[1], więc chyba nie omylimy się, twierdząc, że pod wpływem wiary w nieomylność Mickiewicza, postanowił wejść do grona wyznawców Towiańskiego i nie wracać do kraju. »Kość rzucona, — pisał w liście następnym — zostaję z wami».
Wróciwszy do Paryża, zaprzągł się ze zwolennikami Towiańskiego do wspólnej pracy. Z prośbą o dymisyę ociągał się długo i podał ją dopiero po dwu latach. W bliższe wszakże stosunki z samym Towiańskim nie wszedł, jak się zdaje, nigdy; na naukę jego zapatrywał się przez pryzmat poglądów Mickiewicza, we wszelkich zatargach wewnętrznych stawał po stronie wieszcza,[2] gdy zaś w r. 1848 nastąpiło poróżnienie między Towiańskim, a Mickiewiczem z powodu odmiennych zapatrywań na sprawę legii polskiej we Włoszech, Chodźko zraził się do mistrza: «Nie czuję w sobie chęci wrócić do niego, — pisał — widzę obok potęgi ducha słabości człowiecze u Mistrza; urok, jaki miałem dotąd dla osoby jego, skruszył się; z robotami braci o tyle będę się spolił, o ile rozumiem, że są na drodze chrześcijańskiej i polskiej»[3]. Odtąd nie posiadamy świadectw o stosunku Chodźki do sprawy Towiańskiego, Po dwudziestu latach w r. 1868 w liście do Br. Zaleskiego wyraża się o nauce jego z sympatyą, ale nie z zapałem, lub przekonaniem wyznawcy: «teozofia Towiańskiego zrazu zanadto ubóstwiana, może już dziś zanadto poniewierana»[4]. Ale tem ściślej jednoczył się z Mickiewiczem. Obcując z nim często, skrzętnie, z nabożeństwem zapisywał każdą z nim rozmowę, każde niemal słowo i z notatek takich powstał cały pamiętnik, który w ręku Wł. Mickiewicza stał się cennem źródłem do skreślenia życiorysu wieszcza. W 1849 roku należał do wydawnictwa Tribunes des peuples. W r. 1855, oczywiście znowu pod wpływem swego wielkiego druha, postanowił wziąć udział w kompanii wschodniej.
Wniósłszy stosowne podanie, otrzymał posadę nie przy wojsku, jak się tego spodziewał, ale w ministeryum spraw zagranicznych[5], Zmuszony więc pozostać, miał na pożegnalnej uczcie na cześć odjeżdżającego Mickiewicza gorące przemówienie[6]. Ale właśnie te stosunki z wieszczem wpłynęły ujemnie na jego literackie pomysły i zamiary. Po powrocie z Londynu, więc jeszcze w 1842 roku dał był wiersze swoje do przejrzenia Mickiewiczowi, który w kilka dni potem powiedział, że przed rokiem godne były druku, ale dziś, t. j. po przyjściu Towiańskiego, wybiła godzina wyższej poezyi. Posłuszny Chodźko zamilkł odtąd na zawsze, zato w r. 1844 wydał w Paryżu własnym nakładem dzieła Mickiewicza, w przedmowie zaś wygłosił, że wieszcz tworzyć więcej nie będzie, bo poezya, jak ją dotychczas pojmowano, powinna być zarzuconą.
Słowem wygórowane pod wpływem Mickiewicza i Towiańskiego pojęcie o posłannictwie sztuki stało się przyczyną milczenia Chodźki, Zdawałoby się jednak, że twórca Endymiona i Derara, człowiek, obdarzony tak skrzydlatą wyobraźnią i tak wyjątkowem, poetycznem uczuciem, potrafi tę poetyczność swego usposobienia wyzyskać na innem polu — np. w dziedzinie krytyki lub publicystyki, albo oddając się badaniom Wschodu, potrafi odczuć ducha jego ludów i unieśmiertelnić się dziełem tej wartości i tego polotu, co np, Herdera o duchu poezyi hebrajskiej, lub Fr. Schlegla o języku i duchu starych Indyan. Ale nie. I w tym względzie osoba Chodźki jest niełatwą do rozwiązania zagadką psychologiczną: nie brak mu pilności, a jednak nie dał, co mógł dać, sądząc po tym wzniosłym zapale, który ożywiał młodzieńcze próby jego pióra. W świecie nauki zyskał sławę skrzętnego szperacza i wydawcy rzeczy perskich, ale nie człowieka, torującego nowe drogi. Pierwszy owoc jego pracy z pobytu na Wschodzie: Specimens of the popular poetry of Persia, wydane w 1842 roku w Londynie, zawierał zbiór podań i pieśni ludów Persyi północnej. Praca ta obudziła powszechne zajęcie i przełożoną była w tymże roku na język niemiecki, jeden zaś z zawartych w niej utworów