i do powieści, a nawet do powieści humorystycznej. Mieliśmy w ręku podobny jego utwór rękopiśmienny p. n. «Litwa i Żmudź w karykaturze», ale niedokończony. Rzecz dzieje się w Królewcu około r. 1829, a przedmiotem jest życie hulaszcze kilku przybyłych tam bałagułów nadniemeńskich.
Czeczot należał do ludzi bardzo pracowitych. Mamy pod ręką rodzaj Silva rerum w postaci książki rękopiśmiennej, zatytułowanej: «Wypisy z książek czytanych wiadomością o nich. Notatki do historyi narodu polskiego». W zbiorze tym znajdujemy moc notatek z pamiętników francuskich, historyi polskiej dotyczących, z dawnych dzieł niemieckich, zawierających wzmianki o rzeczach polskich, z kronik i dawniejszych poetów polskich, oraz rękopisów biblioteki Chreptowiczowskiej. A wszystko to wypisane starannie, gęstem i drobnem, czytelnem pismem, z wielką oszczędnością papieru, na stronicach numerowanych, a w końcu opatrzone «Spisem rzeczy, zawartych w tej książce», z której widać, że wszystko, co dotyczyło dziejów, obyczajów, statystyki krajowej, rolnictwa, ludu wiejskiego, języka, filantropii, poezyi i muzyki, obchodziło zarówno i było blizkiem serca zacnego nowogrodzianina.
Obok zajęć obowiązkowych bibliotekarza wielkiej książnicy w Szczorsach (położonych nad Niemnem w powiecie Nowogródzkim), i obok prac literackich, a głównie zbierania i tłómaczenia pieśni ludu, pan Jan zajmował się serdecznie ludzką niedolą, mianowicie zaś Towarzystwem dobroczynności w Nowogródku. Z listu jego, pisanego ze Szczors w r. 1841, a zaczynającego się od słów: «Kochany panie Pietrze», dowiadujemy się, że posiadał własną bryczkę, którą na rzecz biednych sprzedać polecił, ubolewając przytem, że do kompletu w Towarzystwie nowogródzkiem brakuje jeszcze siedmiu członków. Wzmiankuje przytem o sobie, że opiekuje się biednymi, sam najuboższy.
Po śmierci Adama Chreptowicza Czeczot osiadł u przyjaciela swego, obywatela Rafała Śliźnia we wsi Wolnej. Tu zachorowawszy, udał się na kuracyę do Druskienik, gdzie po ciężkich i długich cierpieniach szlachetny swój żywot w d. 11 sierpnia 1847 r., a 53 wieku swojego zakończył. Bawiący podówczas w Druskienikach R. Wilczyński na kilkanaście dni przed jego zgonem (d. 27 lipca) wykonał akwarellę, przedstawiającą druha Mickiewiczowego na łożu boleści, z której podobiznę przy niniejszym życiorysie dołączamy[1].
Obecnym był wówczas u wód Druskienickich i Józef Ignacy Kraszewski, a lubo czuł się boleśnie zadraśniętym przez Czeczota wydrukowaną w roku poprzednim przez tegoż surową oceną «Witoldowych bojów», to jednak dał dowód prawdziwej podniosłości ducha, pisząc nad niezastygłemi jeszcze zwłokami (w dniu 11 sierpnia) rzewny wiersz «Na śmierć Jana Czeczota»:
W ubogiej chatce, na prostym tapczanie
Trup leży martwy, z powieką zapadłą,
A boleść ciężka i długie konanie
Uśmiechem wieńczą twarz wybladłą.
Pusto; troje ich tylko nad ciałem zostało:
Ta, co go strzegła do życia ostatka,
Której skonanie jego resztę łez zabrało,
Obca mu, ale razem siostra, żona, matka,
I biedna jakaś stara, co umarłych strzeże,
Zimnemi wargi martwe szepcąca pacierze...
I żebrak wpół zdrzemany z gałęzią zieloną,
Jako palma zwycięstwa nad zmarłym zwieszoną.
Pusto... ledwie ktoś zajrzy i do bladej twarzy
Wzrokiem się przelęknionym przybliżyć odważy.
My stańmy, na zwycięzcę popatrzeć zdaleka,
Zapłakać nad poetą, westchnąć za człowieka!
W tej skroni bladej, w której myśl jaśniała,
W snem spojonych powiekach, w ustach uśmiechnionych,
Jak się odbija przeszłość jego cała!
Ile w obliczu martwem wiary i miłości!
Uczmy się żywi — bo żaden z nas nie ma
W licu tego spokoju, w obliczu świętości;
Żaden żywemi nie powie oczyma,
Co ten trup niemy i co ta twarz blada
Milcząc o swojej przeszłości powiada.
W ubogiej chatce klęknij na modlitwie!
...........................
A kto umierał z licem tak pogodnem,
Ten umarł pewien, że za znanym światem,
Zadatek pracy żniwem wróci się bogatem.
Śmiertelne szczątki Jana Czeczota pochowane zostały na wiejskim parafialnym cmentarzu przy
- ↑ Akwarella powyższa znajduje się w zbiorach Aleksandra Jelskiego w Zamościu.