zaszczytne miejsce zajmuje w rzędzie najzasłużeńszych rodaków dziewiętnastego stulecia.
Tytus Działyński, potomek prastarej rodziny «z Kościelca», której gałąź do Działynia sięgała i dlatego nazywała się: «Działyńscy z Kościelca», a pochodziła z dawnych Jagiellońskich czasów, poczuwał się do obowiązków, jakie na niego przodkowie tradycyą rodzinną i stanowiskiem majątkowem złożyli, to też uprawiał zagon rodzinny, bronił kraju i światłem nauki jego cześć podnosił.
Urodził się 24-go grudnia 1797 roku w Poznaniu, w rodzinnym pałacu Działyńskich, w którym w nocy z 11-go na 12-ty kwietnia 1861 r. załużonego dokonał żywota.
Ojciec jego, Ksawery Działyński, wojewoda kaliski, ożeniony z Justyną Dzieduszycką, posiadał w Wielkopolsce obszerne dobra Kórnickie, Konarzewskie i Granowskie, w Prusach zachodnich dobra Złotowskie, w województwie lubelskiem — Sarnowskie i Gniewoszewskie. Pierwszem wychowaniem Tytusa pod kierunkiem wzorowej i zacnej matki zajmował się ks. S. I. Miszewski w ówczesnym duchu francuskim, Uczony ten pedagog był zamiłowany w klasycyzmie starożytnym, obeznany przedewszystkiem z autorami łacińskimi, to też zaraz na wstępie zaszczepił w wyjątkowo zdolnym uczniu miłość do literatury starożytnej i do języka łacińskiego, w którym ten ostatni był później mistrzem niepospolitym. Burzliwe czasy ówczesne i stanowisko ojca zawiodły go wcześnie do Paryża, gdzie pobierał wychowanie w kolegium i przyswoił
sobie temsamem język francuski, którym również biegle władał jak i ojczystym.
Pojętność nadzwyczajna i zamiłowanie do książek, pamięć wyjątkowa i prawdziwie zadziwiająca od lat niemal dziecinnych zwracały na niego uwagę
powszechną. Czytał nadzwyczajnie szybko, pochłaniając niemal książki, i dzięki wielkiej pamięci, ze wszystkiemi literaturami obeznany był szczegółowo i miał dokładne pojęcie o każdej gałęzi nauki i wiedzy ludzkiej. W Berlinie, gdzie pewien czas z rodzicami przebywał, kształcił się pod kierunkiem Anciliona i Therancyana, którzy urabiali z wielkiem zamiłowaniem materyał umysłowy wychowańca swojego.
Po powrocie do kraju żył z rodzicami w pięknym majątku Konarzewskim, we wspaniałej rezydencji, w której ojciec jego wielkim kosztem i z zamiłowaniem prześliczny ogród w stylu francuskim założył i utrzymywał go ze znajomością prawdziwie uczonego amatora i znawcy. To zamiłowanie do ogrodnictwa i do nauk botanicznych wogóle przeszło dziedzictwem na syna, który w późniejszych latach na tem polu w utworzonej przez siebie rezydencyi Kórnickiej olbrzymiego niemal dzieła dokonał. Przygotowany do wyższych studyów, z wielkiem zamiłowaniem poświęcał się matematyce, naukom przyrodniczym i architekturze, odbył i ukończył studya politechniczne w Pradze, gdzie złożył egzamin na inżyniera cywilnego «cum maxima laude», i miał wyjeżdżać do Wiednia, aby tam przy budowie mostu wprawić się do praktycznego zawodu, ale nagle w roku 1819-ym z przyczyny choroby ojca zmuszony był powrócić do domu.
Po śmierci wojewody i ukojeniu pierwszych wrażeń żałoby udał się w towarzystwie Józefa Muczkowskiego, późniejszego bibliotekarza uniwersytetu
Jagiellońskiego, celem poszukiwania źródeł historycznych polsko-szwedzkich do Szwecyi. Zwiedził gruntownie biblioteki w Stockholmie, Lundzie, Upsali, Skokloster i wiele innych, z których wielkie dla kraju zdobył korzyści naukowe.
W roku 1824 ożenił się z Celestyną hr. Zamojską, córką ordynata Zamojskiego w Warszawie, i tym sposobem wszedł w ściślejsze stosunki rodzinne z Zamojskimi, Sapiehami, Czartoryskimi, rozumem i sercem zdobywając sobie stanowisko i przyjaźń w całem społeczeństwie warszawskiem. Zaprzyjaźniony z gronem uczonych tamtejszych, mianowany został członkiem warszawskiego Towarzystwa przyjaciół nauk, które, oceniając zdolności jego, poleciło mu opracowanie czasów panowania Michała Korybuta; do tej pracy rozpoczął poszukiwania, gromadząc bogate materyały, wszakże wypadki polityczne, które nad krajem zawisły, przeszkodziły mu w jej dokonaniu, Stosunki z całym światem uczonym rozszerzały coraz więcej znajomości jego bibliograficzne i pobudziły go przedewszystkiem do utworzenia jak najobszerniejszej publicznej biblioteki literatury i historyi polskiej i wszystkiego, co się do niej odnosiło; odtąd było to głównem jego życia zadaniem. Wszystkie niemal dochody swoje temu namiętnemu celowi poświęcał, nie pytając o cenę i nie umiejąc ukryć wrażenia, jakie na nim znalezienie jakiego ważnego rękopisu lub druku czyniło. Nadużywali go też bardzo często korzystający z tej namiętności jego
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/308
Ta strona została przepisana.