Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/317

Ta strona została przepisana.

kłady wyjątków z dzieł treści wojskowej, wiadomości polityczne i utwory literackie, służące ku pobudzeniu ducha żołnierskiego.
W 1798 r., ciężko ranny w bitwie pod Weroną, wystąpić musiał z szeregów i w randze porucznika odbył, jako inwalida, ciężką podróż z Mantui do Paryża.
Wyleczywszy się, znowu stanął do apelu, służąc, jako kapitan, w legii Naddunajskiej pod Kniaziewiczem. Offenbach, Hochstädt, Philipsberg, Hohenlinden, Wasserburg, Jun, Lajbach — oto widownie jego męstwa i sławy. Wreszcie okryty ranami w tylu bitwach, powraca do kraju i oddaje się pracom literackim; 17 listopada 1805 r. Towarzystwo Przyjaciół Nauk mianuje go swoim członkiem.
Rok 1806 powołał go znowu pod broń, jako komendanta twierdzy Modlina, gdzie znowu złożył dowody żelaznej wytrwałości i talentu wojskowego. Z chwilą zaś wydania wojny Austryi, ku wielkiej swojej radości wyruszył w pole — po raz ostatni. 19 kwietnia 1809 roku nastąpiło słynne spotkanie pod Raszynem, gdzie polacy opierali się pięćkroć liczniejszemu nieprzyjacielowi. Godebski w randze pułkownika walczy na czele dwóch batalionów 8-go pułku piechoty, wsławionego mestwem w licznych bitwach. Koń pod nim pada. Przesiada się spokojnie na drugiego i rzuca się w ogień. Wtem otrzymuje postrzał w nogę, co nie zniewala go jednak do opuszczenia pola boju. Druga kula ugadza go w piersi i powala o ziemię. Wierni żołnierze unoszą go na płaszczu w miejsce bezpieczne, zasłaniając własnemi piersiami. Trzecia kula trafia go w lewe udo, wywołując bolesny okrzyk umierającego: «»Więc i ty mnie także nie mijasz!»
To były ostatnie jego wyrazy. W godzinę potem już nie żył...
Spuścizna literacka Cypryana Godebskiego zamyka się w dwóch tomach, wydanych przez syna jego, Ksawerego, w 1821 roku, w Warszawie, a poprzedzonych «pochwałą» pióra Józefa Kalasantego Szaniawskiego.
Prócz kilku pomniejszych utworów, drobnych wierszy, bajek i przekładów, między innemi urywków z «Wyprawy Igora na Połowców,» przekładu wierszem i prozą, dokonanego z tłómaczenia francuskiego, a pierwszego w naszej literaturze, zbiorek powyższy zawiera i kilka dłuższych, oryginalnych utworów, pomiędzy którymi znajduje się «Wiesz do legionów».
Opowiadanie prozą p. t. «Grenadyer-filozof» jest to opis własnej podróży poety z Mantui do Paryża w roku 1799, kiedy ciężko ranny uchodzić musiał z terenu walki. Trudną tę i niebezpieczną podróż odbywał Godebski wraz z jednym jeszcze towarzyszem niedoli, polskim inwalidą. Opis prawdziwych zdarzeń przeplata opowieść, o pewnym grenadyerze francuskim, który zrazu wydawał się nieczułym i nieludzkim egoistą, nie chcąc ustąpić miejsca na wozie choremu oficerowi, potem zaś daje dowody najszlachetniejszej wspaniałomyślności, okazując naszym podróżnym skuteczną pomoc przy trudniejszych przeprawach, wspomagając ich w krytycznych chwilach pieniędzmi, gdy żołdu nie mogli się doczekać i t. d. Tak wzruszyła go i odmieniła z gruntu szlachetność polskich oficerów. Opowiadanie dość żywe i zajmujące.
Nie można powiedzieć, by Godebski zupełnie zerwał z klasycyzmem. Owszem, «złoty wóz Feba,» Tytus, Trajan, Kserkses, Minerwa, Mars, Kocyt i «Trójzęby,» przypominają najlepsze czasy wszechwładnego panowania Apolina Muz, ale pomimo to jest w tym utworze coś świeżego, coś, czegobyśmy daremno szukali u Koźmianów, Osińskich i innych prawodawców estetyki klasycznej — to pełnia uczucia, gorejącego wielkim płomieniem i nieprzysłonionego dymem górnych frazesów.
Inne wiersze Godebskiego mniejszej są wagi. «Listy o wsi» np. nie przedstawiają nic osobliwego. Wzorem «Bukolik» Wergiliusza, wychwala w nich poeta pracę rolnika, która jedna tylko może dać pociechę i zadowolenie, daje przepisy uprawy pola, ogrodu, hodowli owoców i kwiatów, a wkońcu rzuca szkicowo kilka ładnych krajobrazów, oraz kilka sylwetek ludzi, którzy zżyć się z wsią nie potrafili. Poemacik — krótszy od «Ziemiaństwa polskiego» Kajetana Koźmiana, ale nie mniej jałowy.
Poezya Godebskiego, jak i wszystkich wogóle legionistów, prosta jest i niekunsztowna: nie miał czasu wygładzać wierszy ten, którego trąby do boju wzywały. Są to wiersze dość chropawe i kulawe, ale w dziejach naszej literatury zajmują miejsce poczestne, gdyż one przekazały jej te hasła, które rozbrzmiewały później w poezyi romantyków. Formą więc poezya ta zbliżona jest do klasycyzmu, ale duch z niej wieje młody.

Herryk Galle.