Z całą pewnością twierdzić można, że wykształcony nawet nasz ogół, powtarzając nazwiska Garczyńskich i Gaszyńskich, Olizarowskich i Jabłońskich, jako też i wielu innych, do tej plejady gwiazd mniejszych należące, niewiele będzie umiał powiedzieć o ich stanowisku w literaturze naszej, a jeżeli coś nie coś o tem dowiedział się z pierwszego lepszego podręcznika, to czasu nie strwonił na przeczytanie pierwszego lepszego ich utworu. Jeżeli Zaleski i Goszczyński nie ulegli takiemu, jak wyżej wspomniani, zapomnieniu, to nie koniecznie zawdzięczają swą pamięć dłuższą po sobie doniosłości swojego talentu lub większej jego sile poetyckiej, lecz odrębności stanowiska, jakie zajęli, potrąceniu nieznanej dotąd struny, wyprowadzeniu z mroków przeszłości, częstokroć mglistych, historycznie nieprawdziwych nawet lub stanowczo błędnych w rysunku (Zaleski) postaci dziejowych i przypomnieniu krwawych walk Zaporoża i krzywd popełnionych, do których sumienie narodu przyznawać się zaczęło. Wytworzenie się szkoły Ukraińskiej utrwaliło pamięć jej założycieli.
Mniej szczęśliwsi byli ci, którzy pomimo niemniejszego poetyckiego talentu, stanęli na gruncie czysto polskim, Tu ich przytłoczyła posągowa wielkość Adama Mickiewicza, zaćmiło bogactwo fantazyi Juliusza Słowackiego, przygniótł ogrom idei Zygmunta Krasińskiego. Rozmach skrzydeł tych trzech mocarzy poezyi naszej zawielki był, ażeby kolibrzy lot tamtych mógł czyjąkolwiek uwagę dłużej na sobie zatrzymać, Potrzeba było pewnego oswojenia się z temi wielkościami, ażeby módz o tych mniejszych pomyśleć.
Zamało znany, zamało ceniony był u nas dotąd Gaszyński. Talent to jednak duży i gdyby dziś się zjawił, wybitne miejsce zająłby wśród pisarzy doby obecnej. Zanim jednak po oswojeniu się z wielkościami zwróciliśmy się ku niemu, przyszli nowi i myśl naszą zajęli. Gaszyński pozostał w zapomnieniu, a ten cień zapomnienia jest tak smutny, jak smutnem było życie żołnierza-tułacza.
Konstanty urodził się d. 10 marca 1809 r. w ziemi Czerskiej w województwie Mazowieckiem w Małej-wsi. Matką jego była Tekla z Bzowskich, ojcem Antoni, niegdyś wice-brygadyer w wojsku Rzeczypospolitej, później radca województwa Mazowieckiego.
Gaszyński wyniósł z domu ogładę towarzyską i umiejętność podobania się ludziom. Łatwość obejścia się jednała mu serca kolegów gimnazyalnych i uniwersyteckich w Warszawie, gdzie zapoznał się z Zygmuntem Krasińskim, z którym niewzruszona zawsze przyjaźń do deski grobowej dotrwała. Krasińskiemu też zawdzięcza wejście do «towarzystwa», w którem spotkał się z ludźmi uczonymi i mógł swój pogląd na świat i stosunki ówczesne rozszerzyć. Wprowadzony do domu hr. Wincentego Krasińskiego, widziany tam dobrze, jako kolega Zygmunta, zyskiwał przyjaźń i szacunek otoczenia. Łatwość wierszowania zjednywała mu względy kobiet, niemało też ku temu przyczyniły się: powierzchowność powabna, dobre wychowanie, umysł bystry i dowcip tak ceniony ówcześnie, który, choć kłuł, kłuł nieszkodliwie, dodawał zaś uroku każdej rozmowie towarzyskiej, każdemu towarzyskiemu zebraniu. W domu hr. Wincentego spotykał znakomitych wówczas ludzi, do których należeli: Osiński, Kajetan Koźmian, Franciszek Morawski i Niemcewicz. Zamłody był, ażeby mógł wziąć czynny udział w walce, pomiędzy romantykami a klasykami prowadzonej; nie narażając się zaś żadnej ze stron bojujących, posiadł ów złoty środek, który od wielu przykrości ochrania i jakkolwiek jest cechą pewnej słabości, źle nie wychodzi się na tem. Wyborem przedmiotów i formą dogadzał klasykom, barwnością tylu i świeżością kolorytu przechylał się ku stronie przeciwnej. Romantycy nie odtrącali go od siebie, klasycy uważali za swego.
Pierwsze próby pisarskie Gaszyńskiego pojawiły się w «Rozmaitościach», dodawanych do gazety: «Korespondent warszawski.» Znany dotąd w zamkniętem kółku przyjaciół i znajomych, przemówił teraz słowem drukowanem i podobał się. To go zachęciło do pracy dalszej, Utwory jego wierszem i artykuły prozą pisane zaczęły się coraz częściej w różnych pismach pojawiać. Wychodzący ówcześnie «Pamiętnik dla płci pięknej» zaprosił Gaszyńskiego na stałego współpracownika. Tu przeważnie umieszczał tłómaczenia z autorów obcych: Byron, Moor, Szyller byli jego ulubieńcami. Największy jednak rozgłos dały mu pieśni sielskie, wydane w r. 1830. Pochwycony tam doskonale nastrój pieśni ludowych podobał się ogólnie. Jak Zaleski ukraińską, tak on wielkopolską nutę uchwycił i stworzył siedm piosnek prostotą i rzewnem uczuciem prześlicznych. Z tej liczby najpiękniejszem jest Pocałowanie, gdzie poeta we
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/398
Ta strona została przepisana.