Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/402

Ta strona została przepisana.
D-r med. Walenty Gagatkiewicz i D-r med. Józef Filipecki
* 1750 † 1805.* 1757 † 1810.
separator poziomy
S


Sztuka i nauka lekarska, wykładana ongi w Krakowie z powodzeniem i pożytkiem, już za panowania Zygmunta III podupadać zaczęła u nas, a od drugiej połowy wieku XVII aż do końca rządów saskich znikczemniała niesłychanie. W owym smutnym okresie dziejowym nie posiadaliśmy prawie wcale lekarzów swojskich, zasługujących na to — miano; wyjątki nieliczne na palcach policzyćby można. Sztuka lekarska, o ile się nią nie zatrudniały osobistości, z nauką zgoła nic wspólnego niemające, znajdowała — się przeważnie, jeśli nie wyłącznie, w rękach cudzoziemców: włochów, francuzów i niemców, szczególniej tych ostatnich, zwłaszcza za dwu królów Sasów; czasem przybłąkiwał się też do nas jaki anglik albo szwajcar. O ile lekarze ci byli sprowadzeni do kraju przez dwór królewski, albo przez panów możnych, posiadali zwykle wykształcenie i uzdolnienie należyte, ale pomiędzy tymi, którzy przybywali sami, nieproszeni i niewołani, napotkać można było licznych nieuków, ba, nawet mataczów i szalbierzy, którym bezczelna pewność siebie stała za naukę i wiedzę. Wtedy to niejeden golibroda, albo posługacz szpitalny zagraniczny, umiejący zaledwo trochę pisać, uchodził u nas nieraz i to nie w oczach gminu tylko, za doktora i leczył z powodzeniem, rozumie się dla własnej kieszeni tylko. Naczytać się można o tem u Lafontaina rzeczy dziś trudnych do uwierzenia, a jednak prawdziwych, niestety[1]; ale inaczej dziać się nie mogło w kraju, nie troszczącym się o kształcenie lekarzy własnych.

  1. F. L. de la Fontaine. «Chirurgisch medicinische Abhandlungen verschiedenen Inhalts Polen betref fend.», (Wrocław, 1792, str. 179-196). W podobny sposób wyraża się też M. Brodowicz w «Roczniku wydz. lek. w uniw, Jagielońskim» (t. II, str. 102 i 103). — Wspomniawszy tu Lafontaine’a, cudzoziemca wprawdzie, — ale dla kraju i społeczeństwa naszego męża bardzo zasłużonego, uważam za konieczne wtrącić słów kilka o życia jego kolejach. Leopold de la Fontaine urodził się r. 1756 w miasteczku Biber w Szwabii początkowo do stanu duchownego przeznaczony, następnie do nauk lekarskich przykładał się w Strasburgu i Wiedniu; w r. 1773 wstąpiwszy jako lekarz do wojska austryackiego, dostał się z pułkiem swym do Tarnowa. Porzuciwszy po latach kilku służbę, osiadł w Krakowie i prędko doszedł do wziętości i sławy, zajmował się też wtedy urządzeniem zdrojowisk w Krzeszowicach. Od r. 1787 do 1795 był konsyliarzem i chirurgiem nadwornym króla Stanisława Augusta, który zawsze był bardzo łaskaw dla niego- W r. 1807 mianowany był protochirurgiem generalnym wojsk Ks. Warszawskiego i w tej roli brał udział w wyprawie wojennej r. 1812; wyczerpany pracą nadmierną, a nadto wycieńczony niewygodą życia obozowego i strasznemi przejściami pamiętnego odwrotu z pod Moskwy, dostawszy się do niewoli, umarł d. 12 grudnia w Mohilowie. Cieszył się sławą bardzo biegłego i zręcznego okulisty, był członkiem Towarzystwa literackiego getyngeńskiego (od r. 1802), warszawskiego Przyjaciół Nauk (od r. 1804), Szkoły lekarskiej paryskiej (od r. 1806), Ces. towarzystwa lek. wileńskiego, oraz członkiem honorowym uniwersytetu krakowskiego. Obszerniejszy życiorys jego znaleźć można w Rocznikach Tow. warszawskiego Przyjaciół Nauk, t. X, str. 173—193, wykaz zaś prac naukowych w Słowniku lekarzów polskich S. Kośmińskiego (str. 261 i 262).