nand Lam urodził się dnia 16 stycznia r. 1838 w Stanisławowie, a że ojca jego przenoszono często z miejsca na miejsce, przeto Jan spędzał lata swe dziecięce kolejno w Kocmaniu na Bukowinie, w Śniatynie, w Buczaczu, wreszcie w Narolu. Pobyt w tej ostatniej miejscowości był ważnym w życiu przyszłego pisarza. Nawiązały się serdeczne stosunki rodziny Lamów z sąsiadującą z Narolem w Lubyczy królewskiej rodziną Zielińskich. Syn tej rodziny, rówieśnik Jana, Władysław, który później miał sobie także zdobyć imię w piśmiennictwie, zaprzyjaźnił się z nim, a częsty pobyt w Lubyczy, gdzie panowała atmosfera czysto polska, oddziaływał korzystnie na naszego Jana, w którego domu język polski walczył jeszcze na dobre z niemczyzną, nie mogąc jej pokonać zupełnie. Do zwycięstwa przyczynili się najpierw Zielińscy, a potem rok 1848, który ożywił niezmiernie i pokrzepił społeczeństwo polskie w Galicyi.
Nauki Jana Lama nie szły porządnym trybem, choć wcześnie ukazywały się nadzwyczajne jego zdolności. Czytać i pisać nauczył się od matki i stryja, pierwszemi naukami gimnazyalnemi kierował ksiądz Tymoteusz Kochlewski z Narola i trochę ojciec. Reszty dokonała silna wola Jana, który zdołał sam przygotować się do wstępnego egzaminu do klasy VI w Buczaczu, a w trzy lata później do złożenia w charakterze t. zw. «prywatysty» egzaminu maturycznego w gimnazyum w Stanisławowie. Świadectwo otrzymał chlubne.
Było to w r. 1856. Z świadectwem matury w ręku Jan Lam pojechał do Lwowa, aby się zapisać w uniwersytecie w poczet uczniów prawa. Czyniąc zadość życzeniu rodziców, zwłaszcza ojca, pokutował między nimi przez trzy lata, choć nauka prawa zupełnie nie odpowiadała jego upodobaniom. To też gdy wybuchła wojna austryacko-włoska w r. 1859, Lam porzucił raz na zawsze studya prawne i wstąpił do wojska, do pułku hr. L. Nugent’a, lecz przybył na pole walki zapóźno, bo już po zawieszeniu broni, i po pięciu miesiącach noszenia munduru wojskowego z nim się rozstał. Po kilku latach tułania się po domach szlacheckich w charakterze nauczyciela prywatnego i po roku przymusowego pobytu w Złoczowie (w więzieniu) Jan Lam ożenił się w r. 1865 z p. Maryą Jasińską, córką właściciela Wiktorówki w ziemi brzeżańskiej, i osiadłszy we Lwowie, już się z niego nie ruszał do końca życia.
Zawód pisarski Jan Lam rozpoczął około r. 1862, zachęcony doń przez jednego z najwybitniejszych redaktorów galicyjskich i polskich wogóle, Jana Dobrzańskiego. Miał tę niepospolitą właściwość Dobrzański, że umiał zdolności piszących w lot ocenić i ich odpowiednio użyć, umiał zachęcić, nie stawiając nikomu nadmiernych wymagań, nie zrażając nikogo i nie nadużywając. Dobrzański redagował wówczas «Gazetę narodową» i «Dziennik literacki,» a poznawszy zdolności Lama z wydanej w r. 1861 satyrycznej Latarni antidemokratycznej, (Lwów, w 8-ce, str. 4), potrafił go sobie zjednać, powierzając mu sprawy «Dziennika literackiego,» w którego tomie z r. 1862[1] spotykamy już udatne wiersze i artykuliki młodego autora.
Próbował Lam w tym czasie na seryo poezyi. Na dochód zawiązującego się stowarzyszenia bratniej pomocy uczniów uniwersytetu wydał poemat, pisany oktawą, a osnuty na tle dziejów polsko-rusińskich p. t. Zawichost[2]; próbował tłómaczyć Henryka Heinego, z którego nieliczne urywki ogłaszał później w «Dzienniku literackim»[3], jednakże mimo niezaprzeczonej wartości tych prób, nie była to właściwa droga dla jego talentu. Był on bowiem przedewszystkiem satyrykiem, głównie zaś celował w dowcipie politycznym, którego dowody złożył w pisemkach humorystycznych, wydawanych kolejno w r. 1862 p. t. «Bąk», «Krzykacz», «Kometa I», «Kuźnia», «Kometa II». Do pisemek tych Lam sam robił ilustracye, iskrzące się dowcipem, raniącym boleśnie tych, których autor chciał zranić.
We Lwowie Lam zamieszkał we wrześniu r. 1866 i odtąd był przez trzy lata do września r. 1869 współpracownikiem «Gazety narodowej,» kierowanej przez Dobrzańskiego, który, smagany przez Kraszewskiego w «Rachunkach» i nazywany ironicznie Janem IV, stał wówczas u szczytu swojego znaczenia i wpływu w Galicyi. Zakres działania Lama w «Gazecie» był w latach 1866 i 1867 dość szczupły. W r. 1868 rozszerzył się znacznie. Dnia 4 stycznia t. r. pojawiła się w fejletonie «Gazety» pierwsza kronika lwowska Jana Lama i odtąd przez półtora roku pojawiała się już co tydzień, rozrywana przez czytelników i chłoszcząca