Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/541

Ta strona została przepisana.

biczem nieubłaganej satyry wszelkie nieuctwo, miernotę, blagę, przesadę, nienależyte kierowanie sprawami publicznemi, niewczesne karyerowiczowstwo, wogóle wszelkie grzechy społeczeństwa, które rozpoczynało wówczas żyć życiem nowem, konstytucyjnem.
W teatrze hr. Skarbka we Lwowie rozpierał się wówczas dumnie teatr niemiecki pod dyrekcyą jakiegoś p. Bluma, podczas gdy teatr polski był kopciuszkiem, rzadko tylko mogącym dawać przedstawienia, mimo, że w szkole i urzędzie zapanował już wtedy język polski, a dawna biurokracya niemiecka poczęła się powoli wynosić z Galicyi, albo też gwałtownie, szybko się polszczyć. W akcie fundacyjnym teatru Skarbkowskiego były zagwarantowane prawa teatru niemieckiego, a sejm, wydział krajowy i społeczeństwo niezbyt raźnie brały się do zmiany tego uciążliwego postanowienia fundatora, który, nawiasem mówiąc, uczynił je w czasach (1842) wszechwładnego panowania niemczyzny w kraju, jedynie zmuszony koniecznością. Przez lat kilka z całą gwałtownością i zaciekłością chlubną Jan Lam uderzał na tę niemczyznę teatralną i, trzeba przyznać, w wielkiej mierze przyczynił się do jej usunięcia.
Ważyły się wówczas w polityce galicyjskiej dwa kierunki: jeden, reprezentowany przez Franciszka Smolkę, dążył do przemiany ustroju Austryi w duchu federacyjnym, drugi, który wyobrażali namiestnik Agenor hr. Gołuchowski i Floryan Ziemiałkowski, żądał jedynie jak najobszerniejszych koncesyj od rządu na rzecz narodowości naszej w Galicyi, Ziemiałkowski zainaugurował w kraju politykę utylitarną, której trzymała się później przez długie lata delegacya polska w Wiedniu.
«Gazeta narodowa» (a z nią Lam w kronikach lwowskich) popierała tę ostatnią politykę. Ale w r. 1869 Jan Dobrzański zmienił front i przerzucił się na stronę polityki Smolki, Wtedy dwaj współpracownicy «Gazety,» Jan Lam i Henryk Rewakowicz, wystąpili z redakcyi pisma i wspólnie z Ziemiałkowskim, Józefem Rogoszem i Józefem Laskownickim założyli nowy organ polityczny p. n. Dziennik polski.
«Dziennik polski» zaczął wychodzić w październiku r. 1869, a żywot swój gazeciarski zainaugurował gwałtownemi atakami na Dobrzańskiego. Celował w nich przedewszystkiem Lam, pisujący tu, prócz kronik lwowskich, artykuły naczelne i niewyczerpany w wymyślaniu coraz to złośliwszych epitetów dla Dobrzańskiego[1].
Epizodem tej walki był proces, wytoczony przez Dobrzańskiego w marcu 1870 r. Lamowi i Rewakowiczowi o obrazę honoru, Oskarżeni, sądzeni przez ławę przysięgłych, zostali wówczas skazani na 14 dni aresztu. W wiele lat później, kiedy się różnice wyrównały, a namiętności ochłodły, w kilka dni po śmierci Dobrzańskiego, zmarłego w d. 30 maja r. 1886, Lam pisał o tem zajściu: «Do historyi założenia «Dziennika polskiego» należy jeszcze historya procesu o obrazę honoru, który w r. 1870 Jan Dobrzański wytoczył przeciw mnie i Henrykowi Rewakowiczowi. Wolę jednak na dziś nie poruszać tej sprawy, lecz tylko prosić łaskawego czytelnika, ażeby w pamięci swojej odróżniał zawsze ten proces od późniejszych zatargów p. A. J. O. Rogosza z Dobrzańskim, z któremi ja i Rewakowicz nie mieliśmy nic wspólnego, W naszej sprawie niczyje prywatne stosunki nie były dotykane i była ona tak czystą. że dziś jeszcze przystalibyśmy na to, gdyby ją chciał roztrząsać najsurowszy jaki trybunał, Bolesnem tylko jest, że ten, o którego tu głównie chodziło (Dobrzański), już nie żyje i zabrał z sobą do grobu może jaką część żalu, na który wobec sumienia naszego nie zasłużyliśmy. Czas zresztą zatarł już był po części gorycz tego wspomnienia i w ostatnich latach zostawaliśmy ze ś. p. Dobrzańskim w dobrych wcale stosunkach. Pokój więc jego pamięci i zapomnienie wszystkim urazom»[2]

Przytoczyliśmy ten ustęp ze wspomnień, charakteryzuje on bowiem wybornie szlachetną duszę tego człowieka, któremu tak często za życia zarzucano stronniczość i niezdolność do wypowiadania sądów dodatnich. Mówiono, że Lam niczego nie uszanował, że plwał na wszystko. Była to nieprawda. Lam umiał szanować uczucia ludzkie osobiste i zbiorowe i nigdy ich nie lekceważył. Była to bowiem natura nawskroś uczuciowa, a w najciętszej polemice, pozornie osobistej, chodziło mu daleko więcej o zasadę, niż o osobę.

  1. Ob. n. p. Krywe Krywejte, powieść z czasów przedrezolucyjnych. «Dziennik polski» 1870 r., nr. 17 i nast. Podpisano n. m., t. j. Jan Lam. Dobrzański nazywa się tam Borbifaksem, redaktorem «Trąby narodowej,» «referentem od śmiecia» i t. d.
  2. Jan Lam: U kolebki dziennika. («Dziennik polski» z dnia 1 lipca 1886).