Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/131

Ta strona została przepisana.

mu się precz wynosić, aż gdy Nepta zaczyna warczeć na ducha Wołodkowicza, w jednej chwili zmieniają się role. Książę, dopiero co tak rozsierdzony, uderza w prośby do bernardyna, by z nim w celi pozostał, gdyż mu serce pęknie z żalu, panie kochanku, jeżeli mu się Wołodkowicz objawi, a bernardyn na nowo pertraktacye zaczyna i choć zawsze pokorny, zmusza go do kapitulacyi.
A samo jednanie sobie szlachty, by mu dała na Rejtana swe wota! Zastawia na dziedzińcu klasztornym obficie stoły, karmi szlachtę i sam z nią pije na umór; rozdziela wreszcie między nią swoje ubranie, aż gdy w koszuli tylko i hajdawerach pozostał, włazi na wóz, stojący z beczką wina i, usiadłszy na niej, zaczyna szlachcie swego kandydata zalecać, prawiąc przy tem duby smalone, do jakich tylko była zdolna genialna jego fantazya. Więc dalejże szlachta obwozić go tryumfalnie po mieście, a on, nie przestając perorować, co chwila odtyka czop beczki, a każdy, kto chce, podstawia kielich lub garnek i pije ad libitum, dopóki w niej starczy napoju.
Radziwiłł tego wieczora stał się bożyszczem szlachty i p. Rejtan pisarstwo ziemskie otrzymał.
Dziś, gdy się pomyśli, że takich środków chwytał się potomek hetmanów, pierwszy dostojnik w swem województwie, senator, godny podług p. Cześnika korony; można się zżymać i oburzać, iż losy kraju w ręku podobnych znajdowały się ludzi; ale jeżeli się mówi o malowidle, to obraz przepyszny, nakreślony z całą maestryą wytrawnego artysty. Szło o to, by okazać swą przewagę nad p. Niesiołowskim, wojewodą i Jeleńskim, kasztelanem nowogrodzkim, którzy z swej strony forytowali na pisarstwo p. Kazimierza Haraburdę. Była to więc polityka »Panie kochanku« — tym sposobem trzęsło się Litwą!
Nic też dziwnego, iż wobec prawdy, tryskającej z tych obrazów, krytyka przyznała im przełomowe w literaturze znaczenie. Przy nich zbladły wszystkie dotychczasowe powieści i romanse historyczne, schodzące do znaczenia archeologicznych zabytków. Wyjątek stanowił jedynie Dziennik Franciszki Krasińskiej i Listy Elżbiety Rzeczyckiej, które także osnute były na tradycyi domowej; tylko że ani plastyką malowidła, ani siłą wyrażenia nie mogły współzawodniczyć z Pamiątkami Soplicy.
Z krytyk współczesnych jedna szczególniej, ogłoszona w Tygodniku literackim poznańskim (podobno Libelta), wnikając głębiej w ich historyczne i estetyczne znaczenie, przyznaje autorowi dar jasnowidzenia przeszłości, jaki jest tylko geniuszom właściwy. Nie znajac osobiście Rzewuskiego i oceniając przedmiotowo to niepospolite literackie zjawisko, krytyk podziwia przedewszystkiem w twórcy Pamiątek zdolność i umiejętność postawienia się na stanowisku umysłowem szlachcica XVIII stulecia, wyrzeczenia się wszystkich osobistych poglądów i naukowych swego wieku nabytków, — słowem, zajęcia jakby bezosobowego homerycznego punktu widzenia wobec opisywanych ludzi i wydarzeń.
Tej analogii pomiędzy Pamiątkami a homerycznym eposem dopatruje on i w charakterze walk konfederatów, gdy nieraz wodzowie jednej i drugiej strony występują do pojedynczych zapasów, niby greckie herosy. Rozważając nadto, że opowiadania Soplicy tak samo składają się z oddzielnych fragmentów, jak pierwotnie Iliada z rapsodów, dochodzi do wniosku, że autor potrzebował tylko zrobić jeden krok dalej: powiązać w całość te luźnie na papier rzucone obrazki, by stworzyć, jeżeli nie epos narodowy, to romans historyczny, któryby wszystkich naśladowców Walter-Scotta daleko za sobą zostawił.
Krytyka ta, lubo mówiła wiele, nie wypowiedziała jednak wszystkiego. Rzewuski w Pamiątkach romansu historycznego nie stworzył, a tem bardziej epopei; ale, nie mówiąc już, że pod jego wpływem takie arcydzieło, jak Pan Tadeusz, powstało, stworzył niezaprzeczenie nowy rodzaj w literaturze gawędę, która odtąd, zarówno w poezyi, jak w prozie zdobyła obywatelstwo i nie jednę rzecz piękną w swym rodzaju wydała, dopóki niezdarni jego naśladowcy nie doprowadzili jej do karykatury i hojnie sypanemi przy każdej sposobności batogami nie obmierzili czytelnikom.
Uznanie też dla Rzewuskiego rosło, w miarę upowszechniania się Pamiątkach. Po edycyi rzymskiej, dziś już stanowiącej rzadkość bibliograficzną, nastąpiła druga — paryska, dokonana w 4 tomach, w r. 1839 przez Al. Jełowickiego. Obie, wydane bezimiennie, obejmują tekst najpełniejszy, w formie, przez autora nadanej im pierwotnie.
U nas szersza publiczność zaznajomiła się z Rzewuskim z edycyi wileńskiej, w dwóch tomach, noszącej zmieniony już tytuł: Pamiątki sta-