Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/144

Ta strona została przepisana.

wykonała — w przeciwnym kierunku. Na poparcie swojej opinii, przytacza p. R. Lubieński dwa ustępy ze znakomitego dzieła generała Puzyrewskiego, z których jednak pierwszy zawiera samą tylko krótką i suchą wzmiankę o fakcie, bez żadnych komentarzy, drugi zaś wyjaśnia, że bitwa grochowska, acz taktycznie przegrana, okazała się w skutkach swoich dla Polaków korzystną, ale o generale Łubieńskim, ani o jego zachowaniu się pod Grochowem nie zawiera ani sylaby. Trudno więc wyrozumieć, w jaki sposób oba przytoczone przez p. R. Łubieńskiego ustępy mają jego ryzykowny pogląd popierać. Drugą powagą wojskową, na którą się p. R. Łubieński powołuje, jest córka generała, panna Adela Łubieńska, która w notatkach swoich nader rezolutnie powiada, że »Chłopicki do końca życia bajał jak stara baba, ........ przypisując (przegraną) generałowi Łubieńskiemu ........«
Ponieważ Chłopicki nie był formalnie wodzem naczelnym, więc trudno zaprzeczyć, że Łubieński miał formalne prawo nie usłuchać jego rozkazu. Ponieważ działał on niewątpliwie w dobrej wierze, więc winić go o to niewolno. Ale wynosić ten jego nieszczęsny postępek jako taki, który ocalił armię od zguby — to już zawiele.
Przy reorganizacyi armii po bitwie grochowskiej, Lubieński otrzymał dowództwo 2-go korpusu jazdy (brygady Stryjeńskiego, Rutié i Jana Kamieńskiego — 24 szwadrony i 8 dział).
Po zwycięztwie pod Dębem-Wielkim Lubieńskiemu powierzono ściganie rozbitych wojsk Rosena. »Lubieński se mit un peu tard en mouvement, mais il exécuta à merveille la mission qui lui était confiée. Il poursuivit les russes jusqu’à Kałuszyn et au delà. Le 4-me des lanciers, qui formait la tête de sa colonne, chargeait tout ce qu’il rencontrait; il rompit plusieurs bataillons, les fit prisonniers et leur enleva trois drapeaux.« Tak opowiada o tym świetnym czynie Łubieńskiego, Prądzyński. Pościg jego, pełen energii i natarczywości, dotarł aż do Kostrzynia i ostatecznie rozproszył siły Rosena i Geismara.
Jednak powodzenia oręża polskiego nie napełniły go otuchą. W listach do ojca wyraża on ciągle obawy o przyszłość, a donosząc o katastrofie Dwernickiego, powiada: »lękam się, aby nieszczęśliwe zdarzenie Dwernickiego nie było początkiem końca.«
Kiedy (12 maja) rozpoczęła się operacya przeciw gwardyi, Łubieński stanął na czele korpusu, złożonego z 5-tej dywizyi piechoty (generał Henryk Kamieński) oraz brygad jazdy generałów Jagmina, Turny i Dłuskiego (11 batalionów, 24 szwadrony i 22 działa). Po przeprawie przez Bug został on przez wodza naczelnego skierowany wzdłuż tej rzeki, stanowiąc zupełnie zresztą oderwane od sił głównych i w powietrzu zawieszone skrajne prawe skrzydło armii. Pozostawiony własnemu losowi, został w d. 23 Maja otoczony pod Nurem przez siły tak niezmiernie przeważające, że, jak się zdawało, nie miał innego wyjścia oprócz kapitulacyi. Jednak, zawezwany do niej przez Berga, dał mu dumną odpowiedź: »Tant qu’il reste des baïonnetes aux polonais, ils se sauront frayer le chemin« i w samej rzeczy przebił się. Był to bodaj najświetniejszy z jego licznych świetnych czynów wojennych. Naciskany przez wielokrotnie liczniejszego nieprzyjaciela, wykonawszy długi szereg równie śmiałych jak mądrych manewrów, przeprowadził swoje wojsko przez rozległe błoto, niosąc armaty na rękach, za pomocą imponującego ataku na bagnety otworzył sobie drogę, szarżami jazdy osłonił uchodzącą piechotę i artyleryę i ostatecznie uszedł, utraciwszy jedno tylko działo.
W pamiętnym dniu 26 maja Łubieński zajmował pozycyę pod Ławami i Rzekuniem przed Ostrołęką. Wyparty stamtąd, po dość uporczywym boju, przez Bistroma, cofnął się w porządku do Ostrołęki, a następnie pod osłoną brygady Bogusławskiego (4-ty i 8-my Linjowe) przeprawił się przez Narew i połączył się ze Skrzyneckim. Po klęsce Ostrołęckiej, gdy wódz naczelny osobno od armii udał się do Warszawy, Łubieński otrzymał zlecenie odprowadzenia rozbitych wojsk do stolicy — i odprowadził je w porządku, który — po takiej klęsce przechodził wszelkie oczekiwania. W Warszawie stanął d. 30 maja.
Gdy, jeszcze przed wyprawą na gwardye, szef sztabu głównego, generał Chrzanowski objął dowództwo korpusu, przeznaczonego do operacyi w Województwie Lubelskim, szefostwo sztabu objął prowizorycznie generał-kwatermistrz Prądzyński. W pierwszych dniach czerwca szefem sztabu mianowany został Łubieński,
Do funkcyi tej Łubieński kwalifikował się wybornie nietylko przez swoje wybitne zdolności