Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/147

Ta strona została przepisana.

uciułany fundusik niewielki, bo sto rubli zaledwo przenoszący, wyjechał po skończeniu szkół do Moskwy, aby tam wstąpić do uniwersytetu. Jak mu tam nieraz ciężko bywało, niejednokrotnie miewałem sposobność słyszenia z ust jego własnych, gdyż dobiwszy się stanowiska, zapewniającego mu utrzymanie dostatnie, rozpowiadać lubił nieraz o twardych czasach swej młodości.
Stanąwszy w Moskwie, zapisał się na wydział lekarski i ukończył go w r. 1861; wszakże podczas pobytu swego w starej stolicy rosyjskiej, nietylko na wykłady zawodowe uczęszczał, ale przykładał się także pilnie do filologji i dziejoznawstwa, co na tem większe uznanie zasługuje, że wciąż był zmuszony pracować usilnie na swe utrzymanie.
Szczupłe zasoby przywiezione z Warszawy, wyczerpały się bardzo prędko, z domu zasiłków spodziewać się nie mógł, w mieście wielkiem, nieznanem, wśród społeczeństwa obcego, zarobić cośkolwiek było bardzo, bardzo trudno; głód nieraz doskwierał i rozpacz czarna zaczęła ogarniać młodzieńca. Gdyby nie usposobienie religijne, wyniesione z domu, a zachowane i w wieku późniejszym, kto wie, coby się wtenczas było stało. — Wskutek wysiłków daremnych i niedostatku, rozchorował się nakoniec niebezpiecznie, co mu wszakże ostatecznie wyszło na dobre.
Leżąc obłożnie chory w klinice uniwersyteckiej, poznał się Kośmiński bliżej z Dr. Kornelim Młodziejowskim, kierownikiem jej ówczesnym. Zacny profesor dowiedziawszy się o położeniu rozpaczliwem studenta, a poznawszy go i polubiwszy, zajął się szczerze dolą jego i dopomógł mu do ukończenia nauk, do czego przyczynił się również profesor chemii, Henryk Giwartowski.
Wyzdrowiawszy po kilkotygodniowej bardzo ciężkiej niemocy, znalazł Kośmiński, popierany od obu wymienionych profesorów, lekcye prywatne w zamożnych domach moskiewskich; wystarali mu się też o stałe zajęcie w kilku redakcyach dzienników politycznych, większych, gdzie pracował lat kilka, jako tłómacz, z języków: francuskiego, niemieckiego i angielskiego, których poduczył się sam, będąc jeszcze w szkołach w Warszawie; wtedy też nauczył się po włosku. Mając w ten sposób zapewniony byt jaki taki, oraz możność pewną ukończenia uniwersytetu, jał się pracy z zapałem, i, jak się rzekło, w r. 1861 złożył »cum eximia laude« egzaminy lekarskie. Zniewolony zaś troską o chleb powszedni, wyrzec się musiał ubiegania się o godność doktora medycyny i opuściwszy Moskwę zaraz po zdaniu egzaminów, powrócił do Warszawy, aby zająć się wykonawstwem lekarskiem.
Każdy początek trudny, więc też i Kośmińskiemu nie wiodło się od razu świetnie, ale wyćwiczony w twardej szkole życia, nie upadł na duchu, znosił dolę swą cierpliwie i rąk nie opuszczał. W roku 1862 zdarzyła mu się sposobność wyjechania za granicę. Rodzina barona Mohrenheima, późniejszego ambasadora rosyjskiego w Paryżu, wybierając się w podróż dłuższą po Europie, ofiarowała Kośmińskiemu posadę lekarza przybocznego na warunkach dość korzystnych. Przyjął ją oczywiście bardzo chętnie, a podróżując wygodnie, w towarzystwie miłem i mając dość dużo czasu wolnego, pracował dalej nad wykształceniem swem, zwiedzając, gdy tylko zdarzyła się sposobność po temu, kliniki, szpitale i biblioteki, bo książki kochał zawsze bardzo. Nie długo atoli trwało to życie przyjemne.
Na początku roku 1863 uwolnił się od obowiązków, z którymi rozstawał się z żalem, i pospieszył z powrotem do kraju, gdzie jako lekarz znalazł pracy niemało, pielęgnując i lecząc licznych wtedy ranionych i chorych. Gdy spokój znów nastał, osiadł w Zakroczymiu, gdzie otrzymał posadę lekarza obwodowego, lecz pozostał na niej rok tylko. W czasie tym wstąpił w związki małżeńskie z Lucyną Gregorowiczówną, w której znalazł wierną towarzyszkę doli i niedoli życia dalszego, oraz pomocnice chętną w pracy swej bibliotekarskiej, późniejszej.
Osiedliwszy się powtórnie w Warszawie, w r. 1865, niebawem został asystentem profesora Szokalskiego w klinice chorób ocznych, którym postanowił poświęcić się. Dla wydoskonalenia się w zawodzie obranym, wyjechał w r. 1867 do Berlina i do połowy roku następnego kształcił się tam pod przewodem znakomitego profesora Graefego. Po powrocie do Warszawy zaczął z powodzeniem coraz rosnącem zajmować się wykonawstwem okulistyki, chociaż nie zaniedbywał przytem innych także gałęzi lecznictwa, a czas wolny od zajęć lekarskich, obracał na pracę naukową, bez której obywać się nie umiał.