mowy ojczystej czołem uderzyć musi, biorąc sobie z niego wzór, ze wszech miar naśladowania godny.
Do rzędu prac Majera, nic starzejących się, radbym zaliczyć to, co napisal o antropologii, fizyografii, dziejach lecznictwa naszego i o słownictwie lekarskiem. W pracach antropologicznych jego znajdujemy zbiór bardzo bogaty materyalów zebranych skrzętnie, sumiennie i umiejętnie; a chociażby w nich tu i owdzie natknąć się można na błąd jeden lub drugi, na niedokładność jaką, na pogląd nie dający się uzasadnić dostatecznie, to jednak za całość ich należy się Majerowi od badaczów późniejszych wdzięczność bezwarunkowa i trwała.
Z działu fizyografii wartość niespożytą posiada osobliwie jego «Literatura fizyografi ziemi polskiej» («Roczn. Tow. Nauk. Krak.» Poczet 3-ci, t. VI, 1862, str. 49—234), w której przytacza 1280 dzieł i rozpraw przedmiotowi temu poświęconych, a przeważnie przejrzanych i ocenionych przez siebie bardzo sumiennie. Jest to praca ogromna i nadzwyczaj użyteczna.
Poszukiwania Majera dotyczące przeszłości Uniwersytetu Krakowskiego, w szczególności zaś wydziału lekarskiego i życia profesorów dawnych, nie stracą nigdy cenności swej, ponieważ są wynikiem badań docierających do źródeł najpewniejszych i najwiarogodniejszych i dają nam do rąk mnóstwo wiadomości przedtem nie znanych wcale, albo wykorzeniają dawniejsze, błędnie podawane przez poprzedników jego. Dziejopisarstwu lekarskiemu naszemu oddał więc przysługę, posiadającą doniosłość, aż do czasów najpóźniejszych sięgającą.
Największa atoli pochwała należy się znakomitym zabiegom Majera, dążącym do utworzenia poprawnego słownictwa lekarskiego polskiego. Rozpocząwszy zawód profesorski, a wykładając w języku ojczystym, spostrzegł od razu, jak bardzo słownictwo lekarskie nasze jest zanieczyszczone bądź naleciałościami z języków obcych, bądź gorszemi od nich jeszcze wyrazami polskiemi, błędnie utworzonemi. Według mniemania jego, najsłuszniejszego, zaradzić temu koniecznie wypadało co prędzej; zabrał się więc ochoczo do dzieła, w którem dopomagał mu szczerze kolega i przyjaciel, profesor F. K. Skobel. Pierwszym wynikiem tych siłowań wspólnych były «Uwagi nad niektóremi wyrazami lekarskiemi» (Kraków 1835, w 8-ce, str. 47). Znajdują się tam w przypisku na str. 6 słowa następujące, spamiętania godne: «Być może, że niejeden szczególną zasługę upatrywać bedzie w tworzeniu wyrazów nowych, bez żadnego względu na dawne; my wszelako, zbieranie i badanie wyrazów zapomnianych, w dawnych tylko dziełach i ustach ludu przechowanych, za najcelniejsze poczytując, tam dopiero, gdzie podobne badanie niedostatecznemby się okazało, niezbędną widzimy potrzebę tworzenia wyrazu nowego, odpowiedniego pojęciu rzeczy, którą ma oznaczać i duchowi języka». — Zasady tu wypowiedzianej trzymał się Majer i później zawsze.
«Uwagi», jak się tego spodziewać było można, wywołały krytykę, ale że była nie tyle słuszna, ile zjadliwa, więc zwycięzko ją odparto w brosturze «Objaśnienie spostrzeżeń nad wyrazami lekarskiemi, umieszczonych w tomie III kwartalnika naukowego» (Kraków 1836, w 8-ce, str. 56). W dwa lata później ukazał się «Słownik anatomiczno-fizyologiczny» (Kraków 1838, w 8-ce, str. 320; jest to osobna odbitka z «Rocznika wydziału lekarskiego w Uniwersytecie Jagiellońskim», tom I, r. 1838).
Dzieło to, niezmiernie ważne, nie tylko dla lekarzów, ale i dla językoznawców naszych, jest owocem oczytania wielkiego i podziwu godnej pracy, dokonanej z zamiłowaniem niezwykłem i z niepospolitą znajomością przedmiotu. Po niem ukazał się «Słownik niemiecko-polski wyrazów lekarskich» (Kraków 1842, w 16-ce, str. VI i 92). Obie te ksiądki stanowią podwalinę najgłówniejszą obecnego słownictwa lekarskiego naszego, a, jak się już rzekło, dokonane były pospołu z profesorem Skoblem; większa jednak część zasługi z nich spływa niewątpliwie na Majera, jako górującego nad współpracownikiem swym zarówno zdolnością i wykształceniem ogólnem, jako też lepszem przygotowaniem filologicznem oraz umiarkowaniem rozważnem, równi sobie byli tylko w miłości gorącej do języka ojczystego i w dbałości o czystość i poprawność jego. Skoblowi jednak zarzucić można, iż czasami posuwał się za daleko w puryzmie, że tworzył nazwy nowe, nieraz zbyt śmiałe, ba nawet dziwaczne, lub zgoła śmieszne, a także dość często, bez potrzeby widocznej, wyrazy utarte i pod względem językowym nienaganne, usunąć pragnął, chcąc na ich miejsce postawić inne, przestarzałe, ludowe, albo przez siebie ukute, zwykle
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/161
Ta strona została przepisana.