bynajmniej nie lepsze od używanych powszechnie, przez co zniechęcał umysły mniej krytyczne do słownictwa całego. Majer starał się powstrzymywać i miarkować go w tych zapędach za daleko idących, stojąc twardo przy zasadzie wypowiedzianej powyżej i dla tego też w pracach ich wspólnych znane dziwolągi Skoblowskie, napotykane w pismach jego innych, należą do wyjątków nielicznych. Właśnie przez to umiarkowanie rozumne, połączone z głęboką znajomością zasad i prawideł języka, stał się Majer rzeczywistym ojcem słownictwa lekarskiego naszego, jemu niewątpliwie zawdzięczamy większość rozpowszechnionych dziś nazw poprawnych, a jego «Uwagi we przedmiocie zasad słownictwa lekarskiego w ogólności, w szczególności zaś we przedmiocie zasad tworzenia i oceniania wyrazów lekarskich polskich» (Rocznik Towarzystwa naukowego krakowskiego, Poczet 2-gi, tom IV, 1849, str. 54—124) po wsze czasy zostaną pracą klasyczną i przewodnikiem nieocenionym dla każdego, kto rozumnie chce popracować nad dalszym rozwojem słownictwa lekarskiego. To zaś, co w zakresie tym dotąd zrobiono po Majerze, o tyle tylko dobrem zwać się może, o ile opiera się na zasadach zdrowych i wskazówkach rozumnych, wypowiedzianych przez niego w «Uwagach» tych.
Na uznanie zasługi tej, oddanej językowi naszemu, kończymy opowieść o żywocie Majera, o żywocie pracowitym, użytecznym i zacnym, równie zaszczytnym dla tego, który go przeżył, jak i dla narodu, którego był synem i sługą wiernym od kolebki do mogiły.