zarzucając punktowanie, jako zbyt suche i monotonne.
Cała karyera artysty rozwijała się w Warszawie, a trwała ona długie, długie lata. — Pozostawił po sobie z górą 1000 miniaturowych wizerunków. «Cyfra ta — pisze we wspomnieniu pośmiertnem Franciszek Tegazzo — nie wyda się przesadzoną, jeśli zważymy wielką niegdyś wziętość tego artysty, a przytem że nie na długo, dopiero przed zgonem choroba oczna wytrąciła mu pędzel z ręki.»
Nie sposób wyliczać osobistości, które Marszałkiewicz wymalował. Nie ma zamożniejszej w Polsce rodziny, któraby nie posiadała jego prac.
Często bardzo malował dziadków, rodziców i dzieci, trzy pokolenia. Wiele z prac tych zdobi obecnie zbiory artystyczne amatorów pięknych miniatur. Szkoda wielka, że wystawa retrospektywna lwowska żadnego dzieła Marszałkiewicza nie wystawiła — tym sposobem stała się szkoda artyście, który w swej specyalności w sztuce naszej nie miał rywala; — dzięki temu również hr. Mycielski w swem źródłowem opracowaniu stulecia malarstwa polskiego, Marszałkiewicza opuścił. Na wystawie retrospektywnej warszawskiej 1898 roku zamieszczono kilkanaście prąc jego, należących do rozmaitych epok jego życia, a wśród nich ciekawy wizerunek ks. Józefa z Bacciarellego.
Cytowany przez nas Tegazzo tak charakteryzuje tego artystę: «Ś. p. Marszałkiewicz był człowiekiem rzadkiej uczciwości, przyjemnym w obejściu, koleżeńskim i wolnym od zawiści koteryjnych. Pomimo wielkiej w swoim czasie wziętości, zostawił mienie nader skromne».