Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/170

Ta strona została przepisana.

kolegów nie był dopuszczony. Po ukończeniu uniwersytetu pozostał jeszcze Feliński w Moskwie przez rok w służbie rządowej, aby na zasadzie uzyskanego stopnia naukowego otrzymać rangę państwową, Wkrótce po jej otrzymaniu wyruszył do Sokołówki, majątku swego opiekuna, i tu wspólnie z nim obmyślił plany co do swojej przyszłości. Stanęło na tem, że Feliński dla dokończenia edukacyi miał wyjechać na trzy lata zagranicę, a po powrocie zająć się wychowaniem dzieci swego opiekuna. Dwa lata oczekiwał Feliński na otrzymanie pasportu, czyniąc przez ten czas wycieczki do Kijowa i do matki, która wtedy właśnie powróciła do kraju i w Wojutynie zamieszkała. W tym okresie przypada znajomość Felińskiego z Kraszewskim w Gródku i wielki wpływ dzieł Krasińskiego, wpływ, któremu uległ szczególniej po zapoznaniu się z jego ideą posłannictwa narodów. Zaszłe w tym czasie wypadki galicyjskie opóźniły wyjazd Felińskiego, tak że dopiero w drugiej połowie roku 1847 mógł wyruszyć w daleką wędrówkę, która pociągała ku sobie urokiem ciekawości 25-letniego młodzieńca. Przez Lwów, Kraków, Wiedeń, Czechy, Saksonię, Berlin, a w końcu Brukselę podążył do Paryża. Podróż ta przyniosła wiele korzyści młodzieńcowi, który już bystrem okiem obserwatora poznawał pamiątki i stosunki miejscowe oraz wybitnych swoich rodaków, co później z przedziwną świeżością pamięci opisal w swych pamiętnikach. Przyjechawszy do Paryża, chciwy nauk i poznania osiadłych tu emigrantów, Feliński szerokie ponawiązywał stosunki, dobrze wszędzie widziany tak dla swych osobistych przymiotów, jak i przez wzgląd na stosunki rodzinne i osobę matki. Umieściwszy się — jak pisze w pamiętnikach — w prywatnym studenckim konwikcie, w samem sercu łacińskiej dzielnicy wielkiego miasta, zaczął uczęszczać na wykłady najznakomitszych ówczesnych profesorów. Czerpiąc naukę, ówczesna młodzież miała niebezpieczny do zwalczenia szkopul, o który rozbił się niejeden umysł, trudność polegala na pogodzeniu najsprzeczniejszych teoryi, bez popadnięcia w sceptycyzm naukowy i w zwątpienie religijne, co w zupełności udało się Felińskiemu. Stosunki z emigrantami również nie mało kłopotu przysporzyły przybyszowi, gdyż powstałe w lonie emigracyi stronnictwa polityczne sprawiały chaos, dla obcego niezrozumiały i niemiły. Szczególniej niechęć i złe usposobienie partyi demokratycznej względem osoby księcia Adama Czartoryskiego głęboko do tknęły młodego studenta.
Zapewne okoliczności, że, jako znany od dziecka matce Słowackiego, był przez nią synowi polecony, zawdzięczał Feliński serdeczne przyjęcie u wielkiego poety. Wkrótce obydwaj do siebie przylgnęli, i ten serdeczny ich związek przerwała dopiero śmierć poety. Dłuższy pobyt w Paryżu rozszerył zakres stosunków Felińskiego, i tak upłynął mu czas śród pracy naukowej i obcowania z ziomkami, na emigracyi zamieszkałymi. Przetrwał też Feliński lutową i czerwcową rewolucyę na paryskim bruku i był naocznym świadkiem tego, co się na tem krwawem polu działo. Po tych rozruchach wyjechał na jakiś czas z Paryża, porwany ówczesnym ruchem w Poznańskiem, a za powrotem zastał dogorywającego Słowackiego, który też na jego ręku skonał. Felińskiemu przypadło w udziale zebranie pozostałych po mistrzu rękopisów, które uporządkował i odesłał rodzinie.
Cały okres pobytu w Paryżu pozostawił niezatarte piętno na umyśle i sercu Felińskiego. Nauka, wpływ tylu znakomitych rodaków i obcowanie z Juliuszem przekształciły młodzieńca w dojrzałego męża. Dopiero rewolucya francuzka i za nią idące polityczne wstrząśnienia całej Europy, a wreszcie nieszczęśliwie umieszczone uczucie wyegzaltowały jego duszę i wprawiły w bolesne otrętwienie, z którego jedyną ucieczkę widział w śmierci, — w śmierci nie samobójczej, lecz takiej, któraby mimowoli skróciła dni jego.
Niezwykłe zdarzenie, które sam opisuje, wyleczyło go z tego chwilowego upadku ducha. Mieszkając w lecie w St. Germain pod Paryżem, pewnego dnia po męczącej bezsennej nocy zasnął nad ranem snem twardym i ujrzał nad sobą widmo śmierci, okryte białym całunem. »Pragnąłeś śmierci, oto ją masz!«, przemówiło widmo, schylone nad młodzieńcem. Po przebudzeniu przejęty strachem, Feliński spostrzega przed sobą białą postać i jednocześnie zadaje sobie pytanie, czy gotów jest stanąć przed obliczem Boga. Jakkolwiek okazało się, że było to tylko złudzenie wyobraźni, wywołane zarzuconą na krzesło bielizną, wypadek ten jednak wywarł na Felińskim tak wielkie wrażenie, że od tej chwili postanowił poświęcić się służbie bożej. Jakoż wróciwszy do kraju w styczniu 1851 r. po kilku tygodniach pobytu przy