Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/178

Ta strona została przepisana.

rych jeden jest głębokim mędrcem, inny pierwszorzędnym malarzem, inny znowu wielkim filologiem i znakomitym mężem stanu, wzorowym administratorem rządowym i takimże gospodarzem». Mąż, który w tak różnych specyalnościach odznaczył się istotną zasługą, był już tem samem niezwykłem zjawiskiem. W każdym zawodzie dochodzi do szczytu doskonałości z niewypowiedzianą łatwością, przeistacza się w fachowca i pogłębia rzecz każdą, do której się dotknie.
Przechodząc szczegóły biograficzne, będziemy mieli sposobność kolejno zaznajomić się z rozmaitemi działami pracy społecznej Michałowskiego, zmuszeni jednak streszczać się z konieczności, uczynimy to jak można najzwięźlej.
Piotr Michałowski, potomek starożytnego rodu Jasieńczyków z Michałowic Michałowskich, urodził się w Krakowie dnia 2 Lipca 1800 roku, z ojca Józefa, senatora Rzeczypospolitej krakowskiej i Tekli Morsztynówny z domu. I stosunkami i tradycyą rodzinną ród ten należał do arystokratycznych, w sferze więc najwykwintniejszego otoczenia młody Piotr spędził swe lata dziecinne i młodzieńcze, a były to czasy niezwykle ciekawe. Cała epopeja Napoleońska, Księstwo Warszawskie, ciągłe przechody zwycięzkich lub zwyciężonych armii, emigracye i t. d., przesuwały się przed oczyma późniejszego mistrza pendzla, jak barwna wstęga, pobudzając młody umysł do coraz to innych wrażeń. Dom rodziców Piotra słynął z gościnności i w salonie swym jednoczył wszystko, co Kraków posiadał wybitniejszego, bądź stanowiskiem społecznem, bądź sławą lub zasługą. Duszą zebrań była pani Michałowska, osoba wyjątkowych przymiotów i którą, jak pisze jeden z pamiętnikarzy, żaden cień, «żaden zarzut w tem z obyczajów dość wolnem mieście nie dotknął, gdyż była bez skazy najmniejszej».
Piotr Michałowski już w szesnastym roku życia zaczyna zwracać na siebie uwagę tych wszystkich, co go znali. Po bardzo starannej pierwiastkowej domowej edukacyi, jest on już wtedy słuchaczem krakowskiej Wszechnicy, i to pod okiem najznakomitszych profesorów, jak Münich, Bandtke, Markiewicz i t. d. jest przodującym uczniem, szczególnie w matematyce i filozofii. Kształci się równocześnie w malarstwie pod Józefem Brodowskim i Lampim, a w muzyce pod Gorączkiewiczem. Ten ostatni namawia go nawet do poświęcenia się specyalnie muzyce, upatrując w młodym swym uczniu nadzwyczajne uzdolnienie.
Drogą, którą zdawało się że pójdzie, była filologia. Z całym zapałem młodości zabrał się do poznania języków i literatur tak starożytnych jako też i nowoczesnych. W 1819 r. wyjeżdża dla dalszych w tym kierunku studyów do Getyngi, gdzie pracuje przez lat cztery.
Powróciwszy do kraju, w 1823 r. po krótkim pobycie w Krakowie, wyjeżdża do Warszawy. Obok chęci zużytkowania sił swoich dla dobra ojczyzny na szerszem polu działalności społecznej, pociągały Michałowskiego do Warszawy najbliższe związki rodzinne, gdyż siostra jego, zamężna za Antonim Ostrowskim, prezesem senatu, zamieszkiwała naówczas stolicę królestwa kongresowego. W Warszawie wstępuje Michałowski do komisyi skarbu, którego widoma głowa, książe Lubecki, bierze go do swego boku.
Snadź żywy umysł i wzbogacona wyższą kulturą inteligencya byłego studenta z Getyngi, przypadły do serca potężnego ministra, gdyż w ciągu roku widzimy dwudziestoczteroletniego Michałowskiego na czele wydziału górnictwa Królestwa Polskiego. Ważne to i odpowiedzialne stanowisko zajął człowiek na pozór nieprzygotowany do tak specyalnych zajęć, zajął je niedawny filolog, młody, nieobyty ze służbą, paromiesięczny zaledwie urzędnik.
I tu odrazu okazuje się, kim był Michałowski. Zaledwie rozejrzał się w szczegółach powierzonej mu administracyi, przystępuje do jej reorganizacyi, zaczynając od podwalin. Archiwum b. komisyi skarbu posiada ciekawe dowody jego energicznej, żywotnej działalności w licznych projektach, sprawozdaniach, memoryałach. «Orlem okiem odgaduje wady ludzi i organizacyi, żelazną energią kruszy wszystko, co mu stawia zapory obudza nienawiść i potwarz, sarkania i denuncyacye — ale minister dotrzymuje mu zaufania, on ministrowi dotrzymuje słowa».
Pragnąc powierzoną mu gałęź wielkiego przemysłu na szersze popchnąć tory, wyjeżdża Michałowski w 1827 roku do Francyi i Anglii dla studyowania na miejscu tamtejszego górnictwa. Zwiedza konno kopalnie, huty i fabryki, bada najnowsze wynalazki. Przy tej sposobności jednak dawny uczeń Lampiego (syna) zapoznaje się z ru-