Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/188

Ta strona została przepisana.

pierwszym planie, tak i Morawski powieść o Dziadku osnuł na tle wypadków na schyłku XVIII stulecia, a w epilogu dał obraz tych nadziei, które wstąpiły w serca na wieść o zwycięstwach Napoleona. Ale cóż za porównanie! Epilog w «Panu Tadeuszu» jest organicznie połączony z właściwą akcyą poematu, występują w nim te same osoby, co w poemacie, rozstrzygają się w nim ich losy, rozplątują się zadzierzgnięte węzły: w «Dworcu mego Dziadka» epilog nie ma związku z wątkiem opowiadania, osoby działające już wymarły, nie one więc marzą i roją, ale autor. O tem zaś, że «Pan Tadeusz» jest pełnym obrazem duszy narodowej, a «Dworzec» tylko drobnym fragmentem, niema co nawet mówić. Zresztą sam pomysł poematu jest nietylko świetny, ale i piękny: stworzyć postać starca, który, podobnie jak mieszkańcy Soplicowa, z cichego życia domowego, występuje na widownię szerszego życia publicznego, który za odmowę złożenia przysięgi homagialnej królowi pruskiemu męczy się w więzieniu — wśród huku dział Kościuszkowskich, — to pomysł wysoce poetyczny. Lecz wykonać go poetycznie nie umiał Morawski, naprzód dlatego, że ten wątek opowiadania ukazał się w jego umyśle później dopiero, bo pierwotnym jego zamiarem było, jak się zdaje, stworzyć poemat tylko opisowy — o dworcu wielkopolskim, a stąd wątek epiczny został doczepiony do opisu (bez żadnej proporcyi); a powtóre dla tego, że samo opowiadanie jest luźne, fragmentaryczne, a do tego szkicowe; a stąd «Dworzec» nie posiada ani pełni opowiadania, ani pełni charakterystyki, budzi ciekawość po to, aby ją rozczarować najzupełniej. Czy z tego wynika, aby poemat żadnej nie posiadał wartości? Bynajmniej. Przedewszystkiem sam opis dworca staropolskiego jest prawdziwie piękny; dziadek, podstarości, klucznica i Stach — to postaci naszkicowane tylko, ale te szkice są i zgodne z prawdą, i piękne; niektóre sceny, jak np. podróż dziadka w sąsiedztwo, jego spotkanie w lesie z panem pułkownikiem i huczny obchód imienin pana Pawła wykonane z plastyką i werwą. Lecz co nadewszystko zdobi poemat, to, obok ściśle narodowego kolorytu, własne uczucie autora, wypowiedziane raz pośrednio, drugi raz bezpośrednio, miłość ku wszystkiemu, co swoje, uczucie, które przemawia, już to jako rzewność, już jako śmiech, połączony ze łzami.
«Dworzeć mojego dziadka,» jedyny większy utwór Morawskiego, dowodzi, że nie miał poeta talentu architektonicznego. Krótsze utwory udawały mu się lepiej, czego dowodzi «Wizyta w sąsiedztwo,» nie poemat, nie powieść, nie powiastka nawet, bo intrygi niema tu zupełnie, lecz wyborny obrazek rodzajowy z czasów Stanisława Augusta, mieszczący doskonałą charakterystykę dwu typów staroświeckich.
Prawdziwy talent miał Morawski do bajek wprawdzie z Krasickim równać się nie może, ustępuje mu bowiem w tej zwięzłości i jędrności, w której biskup warmiński jest niezrównanym mistrzem. Pozatem jednak bajki Morawskiego posiadają istotne zalety, a więc lekkość i okrągłość formy, wykończenie artystyczne, trafność allegoryi lub alluzyi, często dowcip niepospolity. Pod względem treści dzielą się na dwie główne grupy: kosmopolityczne i ściśle narodowe, a wśród tych polityczne i obyczajowe; do pierwszej należą takie małe arcydzieła, jak «Pies i pszczoły,» «Osieł i ciele,» «Agatka i Jakób,» «Żołądź i dynia,» «Zdarzenie z nosem;» do drugiej — «Sztuka muślinu,» „Kaczka i piskorz,“ „Małpa,“ „Kartofle,“ „Dmuchaczka i węgiel,“ a nadewszystko „Wisła.“ Bajki Morawskiego, po większej części samodzielne treścią i wykonaniem — rzadko bowiem naśladuje autor innych poetów, jako to Lafontaine’a (np. „Sekret“), Krasickiego (np. „Tłomok“), Kryłowa (np. „Surdut“) są i z pewnością będą najtrwalszą częścią całej jego spuścizny. Zarówno ballady i legendy, z których jedynie „Chłop i dyabel“ i „Brzoza Gryżyńska“ cieszą się popularnością, jak i utwory liryczne-świeckie i religijne większej wartości, z małymi wyjątkami, nie posiadają, choć wszystkie świadczą o szlachetnem sercu poety, o jego miłości Boga i kraju, jak np. „Mowa polska.“ W liryce przez długi czas nie mógł Morawski wyzwolić się z pęt stylu pseudoklasycznego, o czem świadczą mianowicie jego ody; później dopiero uczucie przemawia bezpośredniej i piękniej, czasem nawet bardzo pięknie, jak np. w „Modlitwie za Adama Mickiewicza,“ a nadewszystko w trzech „Ostatnich dźwiękach.“
Z pism prozaicznych, obok drobnych opowiadań anegdotyczno-historycznych i życiorysów, zasługuje na uwagę „Odpis na list szlachcica polskiego do Metternicha,“ jako dowód nietylko szla-