Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/193

Ta strona została przepisana.

Był to liryk w najlepszem i najszlachetniejszem znaczeniu tego słowa, nie zagłębiający się w analizę uczuć tylko indywidualnych, lecz będący wyrazicielem uczuć zbiorowych, i, jeżeli naprawdę ideałem liryka jest ten, kto spełnił to, czego od poetów wymagał Wiktor Hugo: »Kiedy mówimy wam o sobie, mówimy wam o was«, to Ujejski zbliżył się do tego ideału, jak mało który z poetów naszych: niby to w swej liryce mówi o sobie, Jeremi to niby on sam, a jednak wie się i czuje, że jego własne uczucia to nasze własne, tylko wypowiedziane piękniej, czyściej, szlachetniej, niżby to człowiek zwyczajny potrafił. Słowem Ujejski to poeta nawskróś narodowy.
Główną siłą jego organizacyi duchowej była uczuciowość; wyobraźnię miał silniejsza, niż refleksyę, uczucie silniejsze, niż wyobraźnię, i dla tego to nie był i być nie mógł ani uczonym, ani myślicielem, ani politykiem, lecz poetą i tylko poetą. Z przewagi uczucia nad innemi władzami duszy płynie ów niezrównany optymizm Ujejskiego, widoczny nie tylko w jego złudzeniach politycznych i w poglądach społecznych, ale i w tym np. poglądzie, wypowiedzianym w przedmowie do »Wyjątku z niewydanych poezyi«, że naród, posiadający piękną poezyę ludową, w której »nutach jest żal, jest ból, rozpacz nieraz, jest tęsknota za utraconą godnością człowieka« — taki naród, choćby moralnie upadł niewiedzieć jak nizko, »ma blizką i szczęśliwą przyszłość przed sobą«: argumentacya, godna poety, ale nie myśliciela! Ze stanowczej przewagi uczucia nad rozumem płyną dalej jaskrawe sprzeczności w poglądach Ujejskiego, zwłaszcza w jego przemówieniach, a wreszcie ta sama uczuciowość, niezrównoważona trzeźwością umysłu, tłomaczy nam jego gwałtowne wystąpienie w »Listach z pod Lwowa« przeciw Polowi, któremu można zarzucić i bezmyślny konserwatyzm po r. 1846, i brak miłości ludu, i bezsensowne apoteozowanie burd szlacheckich, i jeszcze bardzo wiele, tylko nie to, o co go pomówił Ujejski: nie odstępstwo, bo to potwarz niegodziwa. Listy »O Januszu i o panu Wincentym Polu«, wraz z dwoma innymi (»O albumie wileńskim« i »O grobach Sieniawskich w Brzeżanach«) wydał Ujejski osobno w r. 1861. Życie Pola dzieli na dwie epoki: w pierwszej był Pol natchnionym śpiewakiem-Januszem, autorem »Pieśni Janusza«, jednej z tych ksiąg, »na które wieki czekają; wszystkie inne arcydziela, któremi się szczycą narody: »Iliada«, »Pan Tadeusz«, podnoszą tylko pewną chwilę historyczną lub ciaśniejsze kładą sobie granice; w pieśniach Janusza żyje cały naród całą swoją przeszłością, chwilami obecnemi i rozwijaniem się przyszłem. Gdyby szczególnem zrządzeniem zniknęły nagle wszystkie księgi, tyczące się historyi polskiej, gdyby zatarły się nagle z pamięci ludzkiej wszystkie ślady życia narodowego, a ocalała z tego potopu, spadającego na duchowy nasz żywot, tylko ta jedna złota, niewielka książeczka, natchniony historyk, czerpiąc z tego źródła, odgadłby charakter dziejów Polski, a nowy wieszcz, czerpiąc równie w tem źródle, wyśpiewałby jej przyszłość«. Z podobnym entuzyazmem i uwielbieniem mówi Ujejski o »Obrazach z życia i podróży«, »Pieśni o ziemi naszej« i fragmentach »Mohorta«. To wszystko wyśpiewał Janusz. Ale potem Janusz umarł, a urodził się pan Wincenty Pol, a ten pan Wincenty Pol jest odstępcą, bo »przeszedłszy od biednych i zapomnianych do bogatych i górujących«, »przejął się ich narowami, schlebiał im nawet, ugrząd w rzuconych mu kwiatach, przestał w sercu być żałobnym, przestał mówić zdrowiem, zapomniał o misyi swojej, a pamiętał o sobie, przestał kochać naród, a przedewszystkiem pokochał siebie, państwem się oparzył, zapragnął wygody i dostatku »po tem odstępstwie, będąc srogo ukaranym przez Boga, bo ręką tego ludu, który on kochał i wyniósł na widownię narodową, nie uznał w tem kary Boga, nie ukorzył się przed nią, nie oczyścił się własną krwią wylaną, nie uznał zbrodniczej ręki ludu, jako narzędzia do spełnienia kary na sobie, nie szukał tam winnych, gdzie należało, ale jednostronnie potępił własnych — i nie przebaczył ludowi«. Zresztą te dowody »odstępstwa« to jeszcze pół biedy; są inne: Pol ponownie wydał swą »Pieśń o ziemi naszej« pod tytułem »Pieśń o ziemi«; »naszej« opuścił — wniosek jasny! Dalej: Pol nie kocha Lenartowicza (także dowód!). Pol, zamiast być kapłanem swego narodu, ożenił się (a Ujejski?). Pol był profesorem geografii: »nie mamy nic przeciwko przyrodniczym naukom i ich praktycznym rozwojom, potrzebnym w każdym oświeconym i samodzielnie urządzonym narodzie, ale u nas, gdzie przedewszystkiem należy rozbudzać nie życie roślinne, ale życie duchowe kraju, — dziwnie wydaje się takie materyalne posłannictwo, przywiązane do osoby-