Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/194

Ta strona została przepisana.

narodowego poty» (!!). To jeszcze nie wszystko — ale już dosyć. Serce się ściska na myśl, że takie oskarżenie padło na Pola i że oskarżycielem był Ujejski. Pobudki jego były godziwe: widać to choćby z tonu inwektywy, pełnej świętego oburzenia; naprawdę widać, że ten człowiek pisze to, co czuje, widać nadto, że on kocha, bardzo kocha Pola, i dla tego właśnie tak go boli jego rzekome odstępstwo, które zresztą nie będzie wieczne: «Po jakimś czasie otworzy się z wewnątrz brama kościoła, stanie na jej progu Janusz, blady zmęczeniem, natchnieniem promienny, odbytą pokutą dumny, odrodzoną potęgą śmiały, i zawoła: «Uczyniłem porządek w kościele sumienia mego, naprawiłem sam moje ołtarze, porozpalałem nad niemi światła, postawiłem nowe organy, kapłanem jestem, jako dawniej, — wejdźcie i módlcie się, ja wam nową mszę odprawię.» «A mówiąc to, ujrzy mnie, mnie płaczącego ze szczęścia strażnika, i może uściska mnie i powie:» Przebaczam ci i dziękuję nawet — boś kochał! pójdź za mną i służ mi do mszy!... Pójdę!...» Nie złość, lecz miłość napisała te słowa. Nie podobna także odmówić tej napaści logiki uczucia, ale logiki rozumu — ani źdźbła! A forma? Forma jest świetna, prześliczna, wspaniała: streszczenie „pieśni Janusza“ jest samo poezyą, najczystszą, najrzetelniejszą poezyą, streszczenie „Pieśni o ziemi naszej“ jest poezyą piękniejszą, niż sama pieśń, a napaść na Pola — potężna w swej namiętności i paradoksalności. «Listy z pod Lwowa» to niezrównane arcydzieło publicystyki polskiej, a do charakterystyki umysłu Ujejskiego — wprost konieczne, jako świadectwo braku równowagi umysłowej. „Jam nie chłodny cyrulik, krający spokojnie trupa, ale podobien jestem do dziecka, co topi lak na zamarłej piersi swojej matki, aby ją do życia powołać, — a czyni tę srogą próbę z płaczem.“ Prawda! Wierzymy mu, że płakał, pisząc oskarżenie, ale i w to wierzymy, że podobien jest do dziecka,“ które samo nie wie, co broi.
Taka organizacya duchowa tłomaczy nam dostatecznie, dla czego talent Ujejskiego był wybitnie liryczny. Że nie miał talentu do dramatu, widać już stąd, że rozpoczętych utworów dramatycznych nie kończył, a napisane fragmenty znamionują liryka, nie dramatyka. Co zaś do epiki, to, chociaż jego opowiadania i obrazki odznaczają się niemałą plastyką, jednak i one są zazwyczaj nawskroś uczuciowe, jak np. «Maraton.» Natomiast jako liryk, jest Ujejski poetą niepospolitym, a liryka jego jest nietylko piękna, ale dziwnie czysta i szlachetna, bo taką była też dusza poety, w której siła uczucia nie wykluczała jego miękkości, miłość Boga walczyła o lepsze z miłością kraju, uczucie — z rozsądkiem, nadzieja — z rozpaczą, a wszystko, co tylko wyszło z pod jego pióra, miało swe źródło w sercu miękkiem, jak wosk, czystem, jak łza. Dla tego to jest w jego poezyi tyle szlachetnego idealizmu, tyle rozrzewniającego optymizmu i marzycielstwa, tyle podniosłych i świętych uczuć, czyto kiedy dziękuje Bogu, że mu dał syna, czy kiedy pragnie «odkrywać perły, skryte w łonie» ludu, — wszędzie i zawsze widać «duszę czystą, nieświecką, serce do uczuć, do łez skłonne oko.»
Chociaż w liryce swej różnych dotykał tematów — rodzinnych, społecznych, historycznych, jednak jej głównym tematem są współczesne losy społeczeństwa, głównem uczuciem — miłość kraju i narodu, a przedewszystkiem ludu, nie, żeby nie kochał innych warstw społeczeństwa, lecz że głęboko współczuł doli ludu i gorąco pragnął dźwignąć go z ciemnoty; to zaś uczucie nie zmieniło się nic a nic po rzezi galicyjskiej, jak np. u Pola: Ujejski przebaczył ludowi w tych prześlicznych słowach: «Ależ, o Panie, oni nie winni,» bo rozumiał, że «inni szatani byli tam czynni.» Jeżeli nadto zważymy, że Ujejski był do śmierci człowiekiem wysoce religijnym, że w nieszczęściu do Boga się zwracał, chociaż nie odrazu mógł się zgodzić z wolą bożą, — to poezyę jego można określić, jako patryotyczno-demokratyczno-religijną. On sam najlepiej scharakteryzował te trzy główne pierwiastki swej poezyi w pieśni «Trzy struny:» «I z tego serca biegną struny różne... Jedna z strun takich... wciąż się zaczepia o góry, o wody, o prochy mogił, o zwalone grody... i w końcu pozna, że z całego świata, ach! najpiękniejsza ta matka kochana... A druga struną wiąże się do strzechy tych biednych sierot... A trzecia struna, moja struna złota, pnie się do nieba, jak sznurek pajęczy.» Są zaś te trzy struny w harfie Ujejskiego nierozłączne, kto jedną znieważy, ten całą harfę znieważy, bo Ujejski poprostu nie rozumiał, jak można kochać ojczyznę, nie kochając Boga i nie kochając ludu. Jak ściśle wiązał miłość Boga z milością kraju, dowodzi tego, oprócz jego poezyi,