Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/215

Ta strona została przepisana.

zna, stojący wprost widza, miał na sobie atłasową kamizelkę — tę kamizelkę Oleś malował kilka miesięcy. Pewnego razu, wbrew radom Maksa i Adama, wprowadził w załamki białego atłasu kamizelki jakiś zielony kolor.
Gdy Maks zobaczył to, rzekł przy Olesiu do Adama: «patrz, a mówiłem temu bałwanowi, żeby zielonego koloru nie pakował» — Tego zielonego koloru nie zapomniał Oleś nigdy.


Stosunek Maksa do kraju ciągle się moralnie rozluźniał, a ostatni pobyt w Warszawie w r. 1872 usposobił go bardzo pessymistycznie — czuł się obcym i nie znalazł tam nic z tego ciepła kraju rodzinnego, jakiego się spodziewał. A że czuł bardzo silnie, to też i reakcya była silna, pisze o tem dalej w pamiętniku:
«Warszawa stanęła mi w gardle. Miałem jej aż zanadto już dosyć. Kiedym wsiadł do wagonu, żal mi było opuszczać i żegnać to, co mi się już sprzykrzyło. Czułem, że się ziemia mi z pod nóg usuwa; domy znajome i drzewa migały mi przed oczyma, jak gdyby uciekały w przeciwną stronę — do swoich, kiedy tymczasem ja uciekałem od nich... Zdawało mi się, że pociąg idzie za wolno, dwie minuty na stacyach były mi zwłoką nieznośną.»
Z takiemi myślami żegnał kraj rodzinny, który bardzo kochał. Nie ma w tem nic dziwnego, gdy się zastanowimy, że nie on pierwszy i nie on ostatni był w tem położeniu, że gdy zagranicą wszystko zdawało się dopomagać jego twórczości, usuwać przeszkody gdy wszystko, od bogaczów kupujących aż do dorożkarzy i posłańców, okazywało życzliwość, uznanie i szacunek, w kraju absolutna obojętność albo drwiny.


Był to artysta, który myślał. Jego pamiętnik jest traktatem filozoficzno-psychologicznym; mówiąc naprzykład o gienezie psychologii artysty, Maks pisze:
«Człowiek, co tylko dotykalnie w rzeczywistym świecie zmysłów rozkosz znajduje, nie może być poetą i artystą. Upodobanie do przedmiotów widzianych w wyobraźni, upodobanie wyższe i silniejsze nad wszystkie przyjemności zmysłowe, pcha człowieka do ustalenia jakimkolwiek sposobem tych obrazów, tych widziadeł duszy.»
„Zmysły służą człowiekowi do tego, aby mógł wrażenia ze świata zewnętrznego odbierać; pamięć zachowuje niektóre z nich i te stają się wybitniejszemi, w nich człowiek od młodości już podoba sobie i z małą zmianą do końca życia podobać sobie będzie. Pamięć odnawia wrażenia, odebrane dawniej, z całą niekiedy pierwotną ich świeżością, czasem w mniej wyraźnych formach lub nawet wcale bez formy.“
„Gdy człowiekowi, obdarzonemu władzą zatrzymywania w pamięci wrażeń doznanych, jedno z takich wrażeń nasunie się pierwej i wyraźniej od innych, wtedy on, czy jest artystą lub nie, będzie się starał temu przypomnieniu dać jakąś formę, ustaloną na daną chwilę, i o ile można podobną do formy wrażenia pierwszego. Przypomni się arja, będzie się starał ją nucić lub gwizdać, przypomni się kobieta, weźmie ołówek i będzie kreślił profile; może się który uda.“
„Siła, z jaką wrażenia odebrane działają na ustrój nerwowy człowieka, na jego organizacyę duchową, stanowi już coś, co można nazwać mniejszem lub większem uzdolnieniem do artyzmu, i to tak w tych, co mało czują, jak i w tych, co czują silnie tak dobrze u komisantów handlowych, jak i poetów. Lecz to jest dopiero połową tego co stanowi artystę.“
«Siła, z jaką wrażenia natłoczone i uorganizowane w umyśle starają się wydobyć na zewnątrz, jasność, z jaką widziadło, wydobyte z pamięci, przedstawi się oczom innych, będą tą drugą połową. To już stanowi artystę w zupełności, zwłaszcza odnośnie do sztuk naśladowniczych, jak malarstwo i rzeźba. Nie zapominajmy jednak przytem, że stopień talentu zależy od większego lub mniejszego stopnia tego daru odtwarzania wrażeń zmysłowych nie zaś od biernej siły przyjmowania tylko wrażeń.»
Pojęcie piękna u niego miało swój wyraz w kilku słowach jego pamiętnika:
„Chcąc widzieć piękno w naturze trzeba samemu mieć trochę piękna w duszy. Słońce, co oświeca białe chmury, co migoce po listkach topoli, co złoci łąki, co w szmaragd przybiera góry, musi przeświecać mu przez duszę.“


Zdrowie zaczyna się psuć, a razem z chorobą przychodzą smutne myśli, które przebijają