Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/229

Ta strona została przepisana.

którem w niespełna trzy lata potem toczyła się przy czynnym udziale Prądzyńskiego wiekopomna bitwa grochowska.
Wróciwszy do Warszawy, Prądzyński zabrał się do pisania traktatu o fortyfikacyi polowej, który ukończył w r. 1830. Rozpoczęty druk tego dzieła przerwany został przez wypadki listopadowe.
W chwili wybuchu powstania podpułkownik Prądzyński był w Warszawie. Chłopicki, który go znał i cenił w niemniejszym stopniu, jak sam był przez niego ceniony, po objęciu dyktatury i dowództwa naczelnego powołał go natychmiast do swego boku. Przekonany o niemożliwości zakończenia sprawy na drodze pokojowej, Prądzyński zajął się gorliwie wygotowaniem planu działań wojennych. Wkrótce przedstawił dyktatorowi projekt ufortyfikowania Warszawy, a rozumiejąc wybornie zupełną bezużyteczność położonego zdala od wszystkich linii strategicznych Zamościa, proponował przewieźć jego artyleryę do Warszawy. Projekt ten został przez zwołaną dla jego zbadania komisyę oficerów odrzucony, a jego autor «relégué un peu plus tard dans une espèce d’exil à Zamość» (Memoryał Prądzyńskiego — wstęp). W połowie Stycznia r. 1831 powołany na nowo do sztabu armii czynnej i awansowany na pułkownika, oparł się podanemu przez Chrzanowskiego cokolwiek fantastycznemu planowi operacyi zaczepnej na Litwie i przedstawił plan swój własny, przez Chłopickiego w zasadzie przyjęty i w głównych rysach wykonany.
Plan ten zastosowany był do olbrzymiej przewagi liczebnej sil rosyjskich oraz do tej niepomyślnej dla polaków okoliczności, że ich naturalna podstawa operacyjna — Warszawa — leży u wierzchołka trójkąta ostrokątnego, którego podstawę stanowi podstawa operacyjna, a boki linie operacyjne armii, następującej od wschodu, że przeto armia ta koncentruje się w miarę posuwania się naprzód. Polegał on na tem, aby szczuple siły polskie od równoległej do podstawy rzeczonego trójkata linji Stoczek — Liw koncentrycznie cofały się w boju aż do pola Grochowskiego. Odwrót bojowy miał na celu nie właściwe powstrzymanie następującego nieprzyjaciela, co, wobec stosunku liczebnego, było niepodobieństwem, ale wywarcie wpływu w pożądanym dla Polaków kierunku na rozmieszczenie jego sił oraz szybkość i kierunki szczegółowe marszów. Aż do chwili dokonania koncentracyi kolumny polskie winny były nie przyjmować bitwy generalnej i głównie dbać o to, aby się nie dać odciąć od linji operacyjnej. Bitwa generalna na polu Grochowskiem, o ile miała być stoczona przez wojska, którym można było zaufać, przedstawiała małe ryzyko, a znaczne szansy korzyści, szansy, które, podług usprawiedliwionego przez późniejsze wypadki przewidywania Prądzyńskiego, nie zmieniały się nawet w razie przegranej, o ile nie byłaby ona zupełnym pogromem. Walcząca bowiem na tem polu frontem ku wschodowi armia miała poza sobą Wisłę, a w swojej mocy przeprawę przez nią, bronioną przez bardzo silny przyczółek mostowy. W razie pogromu mogła ona być przypartą do Wisły i zniszczoną, ale w razie porządnego odwrotu osłaniała się tą samą Wisłą, a dla armii następującej zwycięstwo stawało się bezowocnem. O przeprawie przez Wisłę pod ogniem Warszawy nie mogło być mowy, trzeba było szukać powyżej lub poniżej jakiegoś mniej więcej odległego od niej punktu. Z każdym z takich punktów armia, stojąca w Warszawie, połączona była przez krótsze wewnętrzne linje operacyjne. Następnie, wobec tego, że wszystkie gotowe przeprawy przez Wisłę (Praga, Zegrze, Modlin) były w ręku polaków i były dobrze ufortyfikowane, siły więc polskie miały zupełną swobodę manewrowania po obu stronach rzeki, wybór punktu zbyt bliskiego od Warszawy groził armji zaczepnej odcięciem od podstawy zaraz po dokonaniu przeprawy, wybór zaś punktu zbyt od niej odległego ułatwiał polakom uderzenie na jej komunikację z odległą podstawą i mógł przeto, (co też w samej rzeczy nastąpiło), uniemożliwić przeprawę przed jej rozpoczęciem.
Plan ten był ulożony w ogólnym tylko zarysie i nie był w szczegółach wyznaczonym. Nie może nim być żaden plan większej i wymagającej dłuższego czasu operacyi, sporządzony nie przez kancelistę wojskowego, lecz przez prawdziwego strategika z Bożej łaski, który wie, jak wiele każda czynność wojskowa kryje w sobie niespodzianek, i że decyzye szczegółowe muszą zapadać w miarę nigdy niemożliwych do przewidzenia okoliczności szczegółowych.
Wypadki w świetny sposób wykazały mądrość planu Prądzyńskiego. Koncentryczny od-