Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/230

Ta strona została przepisana.

wrót bojowy, wykonany z wielką precyzyą i brawurą przez dywizye 1-ą (Krukowieckiego), 2-ą (Żymirskiego) i 3-ą (Skrzyneckiego) oraz przez dywizyę jazdy Suchorzewskiego, zderutował następujące kolumny rosyjskie, skrzywił front ataku i sprawił, że pomyślana i stoczona już w wielkich rozmiarach w d. 19 lutego niezdecydowana bitwa pod Wawrem nie doprowadziła rosyan nietylko do spodziewanych, ale wogóle do żadnych rezultatów. Feldmarszałek musiał się zgodzić na kilkodniową zwłokę, dla doczekania się przybycia ks. Szachowskiego i swoich własnych dalszych kolumn. Owladnięcie polem Grochowskiem, Pragą i Warszawą z pochodu, «par coup de main», okazało się niemożliwem.
Tę bitwę pod Wawrem (zwaną w memoryale Prądzyńskiego «la première bataille de Grochow»), planował Prądzyński inaczej, niż się ona odbyła. W jego planie ogólnym nie była ona wcale przewidziana. Wobec zaszłej w d. 17 lutego bitwy pod Dobrem i spowodowanego przez nią zbytecznego oddalenia się rosyjskiej kolumny prawej (gen. barona Rosena) od lewej (gen. hr. Pahlena), Prądzyński zaimprowizował pomysł ataku skoncentrowanego dywizyi Krukowieckiego i Szembeka (4-ej) oraz trzech dywizyi jazdy na Rosena, którego spodziewał się albo odrzucić do Buga, albo zniszczyć zupełnie. Plan ten, wzorowany po części na bitwie pod Hohenlinden, przewidywał rozprawę nie na 19, lecz na 18 lutego i nie pod Wawrem, lecz pod Okuniewem. Chłopicki przyjął go i ruszył dla jego wykonania do Okuniewa ale Rosen postępował naprzód wolniej, niż przypuszczano, po południu jeszcze go nie było, a czekać go do dnia następnego Chłopicki się nie decydował, obawiając się słusznie, że Pahlen, który part przed sobą Zymirskiego, może go obejść od prawego skrzydła i odciąć od Pragi.
Przewidziana w planie Prądzyńskiego, jako zamykająca pierwszy okres działań wojennych, wielka bitwa pod Grochowem została stoczona w d. 25 lutego. Na jej początku Chłopicki, widząc rozwijający się na wielką skalę atak Rosena na bronioną przez Żyminskiego Olszynkę, posłał tam Prądzyńskiego. Przybył on w chwili, gdy wyparta z gaju brygada Rohlanda (pułki 3-i i 7-y liniowe) usiłowała pod ogniem zajmujących już jego skraj tylny tyralierów rosyjskich sformować się po za nim; sformował brygade, stanął obok Rohlanda na jej czele i, podtrzymywany przez 2-ą brygadę 2-ej dywizyi (2-i i 4-y strzelców pieszych), stanowczem uderzeniem na bagnety wyparł rosjan z Olszynki i wprowadził do niej na powrót całą dywizyę Żymirskiego, poczem wrócił do Chłopickiego.
Po kilkakrotnych jeszcze przechodzeniach Olszynki z rąk do rąk nastąpił wreszcie wielki atak, prowadzony na lewem skrzydle przez Skrzyneckiego, a na prawem przez Chłopickiego osobiście. Na prawem też skrzydle znajdował się i Pradzyński na czele sformowanego w kolumnę do ataku jednego z batalionów grenadyerów. Atak był straszliwy, ale i obrona dzielna i uporczywa. «Chłopicki et moi — pisze Prądzyński w swym memoryale — nous avons nos chevaux et nos habits criblés de mitraille».
Wreszcie olbrzymia energia ataku przemogła. Prądzyński na czele swojej kolumny ujrzał przed sobą rzednące drzewa skraju przedniego Olszynki, a za niemi bateryę rosyjską. Tyralierzy polscy wybiegają już przed linię drzew, «Dzieci, jeszcze sto kroków naprzód, a te działa są wasze» — woła Prądzyński. Kolumna uderza, jak piorun, zdobywa dwa działa i odrazu zwraca je przeciw rosyanom, a resztę bateryi spędza z pozycyi. Olszynka zdobyta.
Ale to już ostatnie w danej chwili rozporządzalne siły polskie, a ze strony rosyjskiej ruszają do nowego ataku na Olszynkę całkowicie świeże wojska hr. Pahlena, za niemi rozwijają się na prawo od szosy potężne rezerwy pod osobistem dowództwem feldmarszałka. Krukowiecki, któremu zrana jeszcze posłano rozkaz połączenia się z siłami głównemi, nie przybywa. Z prawego skrzydła okrąża Olszynkę 30 szwadronów jazdy rosyjskiej. Lubieński, korzystając z tego, że Chłopicki formalnie nie jest wodzem naczelnym, odmawia mu posłuszeństwa i nie przeciwstawi tej groźnej kolumnie kawaleryjskiej swojej dywizyi. Baterya sławnej pamięci podpułkownika Piętki, która ostrzeliwała szosę brzeską, wystrzelała już całą amunicyę, straciła połowę kanonierów i koni i w rozpaczliwem milczeniu przygląda się atakującemu wzdłuż tej szosy Pahlenowi. Sprawa przybiera zły obrót. Trzeba myśleć o odwrocie. Wracającego ku Olszynce od nominalnego wodza naczelnego, Chłopickiego granat rani w obie nogi. To ostatecznie przechyla szalę. Bitwa przegrana.