Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/233

Ta strona została przepisana.

Chrzanowskiego, i wydał rozkazy do operacyi zaczepnej na szosie brzeskiej, której początek wyznaczony został na d. 31 marca.
Było to już o dziesięć dni zapóźno. Armia rosyjska nie była już tak jak około 20 marca zdecentralizowana. Jej bicie częściowe było już bardzo wątpliwe. Niemniej i teraz rzeczywistość wykazała w świetny sposób wartość wielkiego pomysłu Prądzyńskiego.
Bitwę rozpoczęła 1-a dywizya (Rybińskiego), wzmocniona brygadą jazdy Kickiego (patrz życiorys Rybińskiego w t. 1-ym). Gęsta mgła sprzyjała tajnemu ruchowi wojsk polskich. Przed świtem d. 31 marca Rybiński uderzył na Gejsmara, którego rozbił w ciągu niespełna godziny, biorąc mu dwa sztandary, dwa działa i około 2000 jeńców. Podług dyspozycyi Prądzyńskiego, Kicki winien był podtrzymać ten atak gwałtowną szarżą swojej jazdy, co, gdyby było wykonane, prawdopodobnie zgubiłoby Gejsmara ostatecznie. Ale wódz naczelny już na polu zmienił dany Kickiemu przez generał-kwatermistrza rozkaz i nakazał mu nie brać w akcyi żadnego udziału, rozumując, że szarża jazdy zbyt szybko wypchnie Gejsmara ze sfery działania Rybińskiego i przeszkodzi jego zupełnemu zniszczeniu. To osobliwsze rozumowanie sprawiło, że generał rosyjski zdołał poza frontem walczącej części swego oddziału przesunąć jego inne części na szosę i rozpocząć w nietegim, ale zawsze w jakim takim porządku odwrót ku Dębemu-Wielkiemu, na siły główne. Rybiński z Kickim poprowadzili natarczywy pościg. W Miłosnej (około godziny 9-ej rano) na czele wojsk ścigających stanął Prądzyński, którego obecność zdwoiła energię pościgu. «Je pressai les Russes — pisze on w swoim memoryale — jusqu’au village Dembe-Wielkie, en répétant aux officiers et aux soldats, que maintenant il fallait huit jours d’efforts surnaturels, pour obtenir d’immenses résultats, que pendant chacun de ces huit jours il fallait faire une marche forcée et livrer un combat sanglant.» Wierzył on, że wobec odniesionego zwycięstwa Skrzynecki da się przekonać faktom i zdecyduje się na wielką akcyę przeciw Diebitschowi. Ale się zawiódł. «Le généralissime était là pour donner démenti à mes paroles» — są dalsze słowa memoryału.
Bitwa pod Dębem-Wielkiem, rozstrzygnięta na korzyść polaków przez wiekopomną szarżę jazdy, prowadzoną przez Kazimierza Skarżyńskiego, (patrz jego życiorys), była wielkiem zwycięstwem, zarówno taktycznem jak i strategicznem. Korpus Rosena był tak zniszczony, że na dłuższy czas stał się poprostu «une quantité negligeable». Prowadzony nazajutrz przez Łubieńskiego z wielką energią pościg uzupełnił dzieło. Sprawa stanęła tak dobrze, jak najśmielsi nie marzyli. Sytuacya upoważniała teraz zupełnie do próby ataku generalnego na Diebitscha, ataku, który, gdyby się nawet nie powiódł, w żadnym razie nie groził wielką klęską, a który, zwłaszcza przy takim, jak Prądzyński, generał-kwatermistrza, miał niemale szansy powodzenia. Nienajmniejszą jego rękojmią był i olbrzymi entuzyazm, jaki w wojsku polskiem tak świetne zwycięstwo wywołało.
Prądzyński z zapałem nastawał na ten atak, ale słyszeć o nim nie chcieli nietylko Skrzynecki, ale ani nawet Chrzanowski. Właśnie gdy wódz naczelny wahał się, jaki kierunek ma nadać ruszającemu z pola bitwy wojsku, przyniesiono papiery, znalezione przy zabitym koraku ordynansowym bar. Rosena. Pomiędzy papierami temi była pochodząca ze świeżej daty instrukcya feldmarszałka, z której się okazywało, że wódz rosyjski, zabierając się do przeprawy przez Wisłę, linię komunikacyjną wyznacza na Kock-Międzyrzec-Siedlce-Brześć, że poleca Rosenowi bronić tej linii bardzo uporczywie, i że szczególnie chodzi mu o Siedlce, dla których utrzymania nakazuje wszystko ryzykować, gdyż ich utrata zagroziłaby powodzeniu całej wyprawy. Tego bylo dosyć dla Skrzyneckiego, aby go zdecydować do wyprawy na Siedlce, wyprawy, która teraz już była bezcelową, bo ta bitwa, w której Diebitsch nakazywał Rosenowi wszystko ryzykować, właśnie już się była rozegrala pod Wawrem i Dębem-Wielkiem. Dla jego ścigania wystarczała dywizya jazdy. »Son corps n’était plus en état d’accepter un engagement avec toute l’armée polonaise qui, en le suivant, désormais courait après une ombre» (memoryał).
Ale i ruch ku Siedlcom uległ zwłoce. Dzień 2 kwietnia upłynął na przyjmowaniu delegacyi rzadu, która przywiozła Skrzyneckiemu krzyż komandorski polski. Tylko oddział kawaleryi, dowodzony przez gen. Kazimierza Skarżyńskiego, jeszcze w d. I kwietnia wysłany został na południe,