dzień dzisiejszy wypoczywać, a tylko Giełgud ma otrzymać rozkaz zajęcia Łomży. Był to rozkaz fatalny, bo nieźle ufortyfikowana Łomża leżała na drodze cofających się gwardyi, które łatwo mogły ogarnąć Giełguda. Wywiązała się gwałtowna dysputa, której wynikiem było, że Prądzyński wprost odmówił napisania zgubnego rozkazu i przez to właściwie podał się do dymisyi z urzędu generał-kwatermistrza. Skrzynecki sam napisał rozkaz dla Giełguda i posłał z nim adjutanta, za nim w ślad drugiego ze zmienioną dyspozycyą, a za tym trzeciego z rozkazem wysłania dla atakowania Łomży (nieobecnego w obozie Giełguda) Dembińskiego i pozostania w Miastkowie dla podtrzymywania tego ataku. Zupełnie zbity z tropu przez sprzeczne rozkazy, Giełgud wcale nie ruszył się z miejsca.
Wielki Książę cofał się przez Śniadów na Gać. Ale Skrzynecki dopiero nad wieczór tego dnia zrozumiał, że to nie żarty, i że nieprzyjaciel naprawdę wymyka się z matni. Posłał do wszystkich oddziałów rozkaz ścigania, sam jednak przenocował w Troszynie i dopiero nazajutrz (20-go) około 8-ej rano pojechał ze swoją eskortą powozem dla połączenia się z armią. «J’arrivai avec lui à Śniadów — pisze Prądzyński w memoryale — point de troupes nulle part; le Général en chef avait perdu la trace de son armée!... A voir de.
près une pareille manière de conduire la guerre il y avait de quoi devenir fou pour un soldat j’étais soldat, je ne pus y tenir.» Pod jakimś pretekstem pojechał do Łomży, do Giełguda i przybył w chwili, gdy Osten-Sacken opuszczał to miasto. Polecił naprawić most, wznowić szańce i sam wrócił do wodza naczelnego, który tymczasem odnalazł swoją armię.
Skrzynecki, zrozumiawszy wreszcie, że gwardye cofają się naprawdę, i że łatwe, w jego mniemaniu, zwycięstwo wymyka mu się z rąk, wpadł w ogromny zapał i parł wojska zapamiętale na przód. Ale sposobność już minęła.
Gorzej niż to: Od chwili opuszczenia Śniadowa każdy krok powiększał niebezpieczeństwo jego położenia, bo go oddalał od bezpiecznej linii odwrotu i wystawiał na atak całej potęgi feldmarszałka. Tłómaczył mu Prądzyński, że, skoro się nie uderzyło na gwardye pod Śniadowem, to należało całą wyprawę uważać za chybioną i, poprzestawszy na wysłaniu posiłków powstaniu Litewskiemu, poszukać dla dalszych działań innego planu. Napróżno. Skrzynecki miał właściwą wielu umysłom ciasnym i ciężkim zdolność zacietrzewiania się. Teraz zacietrzewił się w pogoni za gwardyami i gnał za niemi bez pamięci. 21-go awangarda jego walczyła z aryergardą rosyjską już pod Tykocinem. Nazajutrz gwardye opuściły granice Królestwa i znalazły się w powiecie Białostockim. Tegoż dnia wieczorem w kwaterze głównej otrzymano od Lubieńskiego wiadomość, że Diebitsch przeprawił się przez Bug w Grannem i również wkroczył na terytoryum Cesarstwa.
Dowodziło to, jak świetnym był pomysł Prądzyńskiego, skoro nawet nie uwieńczona rozbiciem gwardyi wyprawa zmusiła niemal wszystkie wojska rosyjskie do opuszczenia granic Królestwa i postawiła je w położeniu niewiele różnem od tego, które zajmowały przed rozpoczęciem działań wojennych. Ale teraz nastala chwila istotnie niebezpieczna. Łubieński, po pełnej chwały, krwawej rozprawie pod Nurem, natarczywie ścigany przez rosyan, cofał się na armię główną. Feldmarszałek zbliżał się forsownemi marszami, i jego połączeniu się z gwardyami niepodobna już było zapobiedz. Odwrót był koniecznym, a sytuacya skomplikowana i niebezpieczna wymagała postępowania bardzo oględnego i pewnego.
Odwrót rozpoczął się d. 23-go. W każdym razie należało go kierować na Łomżę, która była dobrze ufortyfikowana, i w której można bylo trzymać się długo, gdy tymczasem Umiński, wcale nie mający przed sobą nieprzyjaciela, mógł wykonać potężną dywersyę. Ale Skrzynecki, wbrew radom Prądzyńskiego, posłał do Łomży tylko dywizyę Giełguda, a główne siły skierowal do Ostrołęki, gdzie stanął 25 maja. Jeżeli już obrano tę fałszywą drogę odwrotu, po której ścigała nas armia w dwójnasób liczniejsza z liczniejszą w czwórnasób artyleryą, to w żadnym razie nie należało oddzielać Giełguda; przeciwnie, trzeba było w tej stanowczej chwili koniecznie zebrać do kupy wszystko, co się zebrać dało.
26-go zrana Łubieński, ciągle party przez rosyan, stanął przed Ostrołęką, w Rzekuniu i Ławach. Ostrołękę zajmowała brygada Bogusławskiego, a reszta sił polskich stała na lewym brzegu Narwi. Łubieński, naciskany z frontu przez siły przeważające i obchodzony z lewego skrzydła
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/239
Ta strona została przepisana.