recenzye i polemiki, których trzeba szukać po różnych naszych, dziś już po większej części zapomnianych wydawnictwach peryodycznych.
Nareszcie doprowadził Maciejowski do celu, wydając w latach 1856-1865 po raz drugi historyę prawodawstw w sześciu tomach. Jestto połączenie poprzedniego wydania i «Pamiętników.» Tomy II—V odpowiadają mniej więcej tomom I—IV pierwszego wydania, tom I prócz obrazu źródeł zawiera wstęp obszerny, kreślący obraz stosunków w dobie najdawniejszej (do IX w.).
W stosunku do pierwszego wydania przedstawia to nowe pewne dodatnie cechy, ale więcej ujemnych. Dziś to wydanie oczywiście więcej jest używane; zarzuty ciężkie, wymierzone przeciw Maciejowskiemu, głównie na niem są oparte. Musimy więc scharakteryzować te różnice.
Dodatnią stroną jest znacznie pełniejsze wyzyskanie źródeł. Troskliwie starał się zapoznać z jaknajwiększą ilością pomników przeszłości, które mogły mu objaśnić historyę prawodawstw. Ale nie tylko drukowane wyzyskał źródła. Ostatni tom t. j. tom VI zawiera wyłącznie wydanie całego szeregu zabytków prawodawstwa słowian i to tak polskich, jak czeskich, serbskich i t. d.
Maciejowski niejednokrotnie w swych krytykach ostro przyganiał wydawcom, jeśli źródła nie były poprawnie wydrukowane i sam starał się o te poprawność. Pod tym jednak względem dużo więcej wad jemu możnaby wytknąć. W każdym razie jednak ten tom VI przedstawiał znaczną wartość, bo dał poznać cały szereg zabytków, które spoczywały w rękopisach. To główna zaleta nowego wydania.
O ile chodzi o samą pracę konstrukcyjną, Maciejowski, bądź co bądź, zdumiewa rozległością badań. Nie ulega wątpliwości, że praca nie dawała takiego obrazu prawodawstw słowiańskich, jakiego by żądać można według tytułu. Nie wszystkie uwzględnia narody, nie w jednakiej mierze. Na pierwszy plan wybija się Polska, inne prawodawstwa traktowane są ubocznie. Jednak ten rozmiar pracy był bardzo duży.
Za to cierpi praca Maciejowskiego na braku krytyczności. Zbierał i gromadził materyał, ale go nie oceniał krytycznie. Dużo w tem fantazyi, nieraz fantastyczną jest nawet krytyka źródeł. W pierwszem wydaniu jest daleko powściągliwszy. Z biegiem czasu coraz silniej podnosi swoje teorye, nieugruntowane należycie, i zastosowuje do nich przedstawienie wypadków.
Występuje to bardzo jaskrawie w drugiem wydaniu historyi prawodawstw, zwłaszcza w tomie I. Już tu silnie zaznacza się teorya Maciejowskiego, który w Swewach, występujących w pierwszych wiekach po Chrystusie, widzi jakiś naród złożony z Niemców, Słowian i Litwinów. Stąd też cały szereg wiadomości, podanych przez rzymskich pisarzy, wprost do Słowian odnosi. Ale nie dość na tem. Buduje drugą teoryę, opartą na Herderze, o charakterze narodów. Słowian przedstawia oczywiście — jak to jeszcze i dziś nieraz się czyta — w oświetleniu idealistycznem, jako naród spokojny, głównie rolniczy, nie znający niewoli, łatwy do ujarzmienia i t. d., i t. d., w przeciwstawieniu do Niemców brutalnych i despotycznych. W myśl tej zasady zalicza do rzędu praw słowiańskich źródła takie, jak zwierciadło saskie i szwabskie, uznając je za prawa narodów słowiańskich, później zgermanizowanych. Stąd co łagodne i ludzkie w przepisach tych praw, to one, według zdania Maciejowskiego, słowiańskiemu zawdzięczają pierwiastkowi. Co surowością tchnie, to naleciałości germańskie. Wystarczy, sądzę, zaznaczyć te dwie jego teorye; dziś zbyt znane są nowsze zapatrywania naukowe, by potrzeba zbijać te poglądy. Jasno z nich widać niekrytyczność Maciejowskiego.
Pod innym też względem znacznie gorzej przedstawia się historya ustroju państw słowiańskich w drugiem wydaniu. Kreśląc ją po raz pierwszy, Maciejowski omawiał przedewszystkiem zawsze Polskę, obok inne narody, ale tak, że o każdym mówił z osobna, nie starając się zbyt o to, by dać jakąś wspólną nić rozwoju. Widocznie jednak spostrzegł, że nie odpowiada to założeniu, z którego wyszedł. Przecie zadaniem miało być właśnie przedstawienie tych wspólnych pierwiastków czysto słowiańskich. Dlatego to, sądzę, dąży on w drugiem wydaniu do tego, by wprowadzić większą łączność w przedstawieniu rzeczy, by zbliżać przepisy, u różnych brane narodów, wykazywać ich powinowactwo. Zasadę tę stosuje zarówno we wszystkich epokach.
Nie wyszło to na korzyść pracy. Niedawno jeden z naszych uczonych sformułował świetnie cele, jakie ma praca nad prawodawstwami słowiańskiemi. Pierwiastków wspólnych można szu-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/266
Ta strona została przepisana.