Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/267

Ta strona została przepisana.

kać tylko w najstarszej dobie istnienia. Przez porównanie instytucyi w czasach historycznych należy iść wstecz, by odtworzyć te zasady, które były niegdyś wspólne narodom słowiańskim, które stanowiły prawo słowiańskie. A i tu, sądzę, należałoby jeszcze silniejszy położyć nacisk na porównanie z ustrojem obcych narodów, bo jak wykazuje historya porównawcza prawa i socyologia cały szereg instytucyj na tych najniższych szczeblach rozwoju jest wspólny już nie narodom, złączonym ściślejszymi węzłami, lecz nieraz takim nawet, które do zupełnie innych ras się zaliczają. Pewne przeżytki pierwotnego prawa słowiańskiego pozostają nieraz przez czas pewien, niektóre nawet bardzo długo. Ale są to już tylko pewne instytucye. W rozwoju dziejowym odbiegają narody znacznie od siebie, nie można zatem porównywać ich instytucyj, tak jak to robił Maciejowski. Te pierwotne wspólne pierwiastki zacierają się z czasem, a nawet całkiem nikną. O ile chodzi nie o pewne tylko wyjątkowe kwestye, lecz o całokształt ustroju, to po historyi prawa słowiańskiego tej prastarej doby idą już tylko historye poszczególnych narodów słowiańskich, które tylko gdzieniegdzie wykazują podobieństwo. W tem określeniu zadań nauki tkwi już krytyka zapatrywań Maciejowskiego, a zwłaszcza metody, którą zastosował z taką siłą w drugiem wydaniu swej historyi prawodawstw.
Na tem dziele zamyka się właściwa działalność Maciejowskiego. Nie znaczy to oczywiście, by przestał pisać; jak dawniej, rozrzuca hojnie artykuły, ciągle dopełnia swoją historyę prawodawstw. Tu należą dwie większe prace: «Dopełnienie historyi prawodawstw, art. I. Dzieje Polski przedchrobrowej» (Warszawa, 1872), w której dalej rozwija swoje hipotezy, i rozprawa: «A. Z Helcel jako prawnik historyk» (Roxpr. i spraw. wydz. hist.-fil. Ak. Um. Krak. t. VI. r. 1877), gdzie z Helcla starodawnych prawa polskiego pomników tomu I czerpie nowe dodatki do swej pracy.
Z tą ciągłą myślą Maciejowskiego o historyi prawodawstw słowiańskich łączą się też i dwie duże prące, które jednak mają odrębny charakter. Sa to: 1) «Historya włościan i stosunków ich politycznych, społecznych i ekonomicznych, które istniały w Polsce od czasów najdawniejszych aż do drugiej połowy XIX wieku.» (Warszawa, 1874) i 2) «Historya miast i mieszczan w krajach dawnego państwa Polskiego od czasów najdawniejszych aż do połowy XIX wieku.) (Roczniki Tow. przyj. nauk. poznańskiego, t. XVII, zeszyt 2, str. 125—404). Pierwszą pracę napisał Maciejowski na konkurs, który rozpisalo poznańskie towarzystwo przyjaciół nauk. Rzeczywiście nagrodę otrzymał. Historya miast miała tę pracę uzupełnić, ale nie wydał jej już Maciejowski. Dopiero po jego śmierci ogłosił ją z pozostałych papierów Michał Witanowski. Obie są bardzo do siebie podobne. Niejasne są zwłaszcza początkowe ustępy «Historyi włościan,» przepojone dziwacznemi poglądami Maciejowskiego. Obie bardzo niekrytyczne, nie wyzyskały źródeł, a raczej wyzyskały źle i niekompletnie. I nic dziwnego. Pisał je Maciejowski już pod koniec życia; trudno żądać, by mógł był iść za postępem wiedzy. Pozostał na tym stopniu pojęć, który się ostatecznie skrystalizował w drugiem wydaniu historyi prawodawstw.
Jeśli się chce ocenić działalność i wartość Maciejowskiego, trzeba pamiętać o tem, iż należał on do pokolenia, do którego wołał poeta: «mierz siły na zamiary!» Siły na zamiary mierzył Maciejowski. Podjął zadanie takie wielkie, takie rozlegle, iż nie mógł mu sprostać — nie byłby sprostał, nawet gdyby były znacznie większe jego siły, a zwłaszcza jego zdolność krytyczna. Nie znaczy to jednak, że nie ma zasług. Zasługi są, i są duże. Zwrócenie uwagi na łączność praw słowiańskich, na ich wspólny rodzimy początek, to już było zasługą. Po nim przez lata całe nikt się nie zajmował u nas tą kwestyą. Dopiero dziś znowu budzi się ruch, widać dążenie, które choć w bardzo odmienny sposób, z inną metodą, przecież wraca do myśli, które głosili: pierwszy Rastawiecki, a za nim silniej Maciejowski. To już wiele znaczy.
Ale ma Maciejowski także zasługi i dla prawa polskiego. Zawsze wysuwał je na czoło, cały szereg rozpraw jemu wyłącznie poświęcił i wniósł tu ożywczy prąd, który słabo tylko zaznaczył się u Bandtkiego. Wprowadził naukę historyi prawa polskiego na właściwe tory, wytknięte przez nowo powstałą wówczas szkołę, której on był u nas rzecznikiem. A po za tem jakże wielka jego ruchliwość! Choćby nie rozwiązywał kwestyj, choćby je rozwiązywał źle, to przecież działał dużo przez to, że tak niezmordowanie pracował, że tyle