bił majątku, nie doszedł nawet nigdy do większego dostatku.
I w całym sposobie jego życia i postępowania widać było ten brak egoizmu. Był on prosty, skromny, pozbawiony wszelkiej dumy, czem się odznaczał wśród ludzi, zajmujących wybitne stanowisko w społeczeństwie; był wiecznie łagodny, pogodny i serca ludzkie w wysokim stopniu zjednywać sobie umiał. To też liczne odbierał dowody uznania i sympatyi, posiadał mnóstwo tytułów honorowych od towarzystw i instytucyj naukowych całego świata, a społeczeństwo nasze urządzało kilka razy uroczyste jubileuszowe na jego cześć obchody.
Jam przedburzowiec, przeklęte plemię, a możem z piorunów jeden – tak mówi o sobie przedwcześnie zgasły poeta, a wyrazy te najlepiej charakteryzują jego pieśni, nastrój i temperament. Jeden z ostatnich z wielkiej rodziny synów i wnuków Byrona, tego najszlachetniejszego i najbardziej świat miłującego światoburcy, Romanowski brzydzi się wszystkiem, co pospolite, powszednie, marne, jakbyśmy teraz rzekli, filisterskie; on wśród milknących ech piorunów się rodził, do gromów tęsknił całe życie i w burzy — życie zakończył.
Urodzony w Żukowie na Pokuciu pod Kołomyją, po skończeniu gimnazyum w Stanisławowie w r. 1853 wstąpił do uniwersytetu lwowskiego na wydział prawny. Już w poezyach jego studenckich można odnaleźć zasadnicze cechy jego nastroju; właściwa jednak karyera literacka naszego poety rozpoczyna się z r. 1861, kiedy wstąpił do redakcyi lwowskiego «Dziennika literackiego,» na którego szpaltach imię jego spotykało się z imionami: Ujejskiego, Pajgerta, Szujskiego. Pomieszczał tu Romanowski między innemi rozprawy historyczno-literackie: «O legionach polskich» (1861 rok) i «Jakób Jasiński» (1863 r.) Jednocześnie pisuje i do «Gazety Narodowej;» od 1860 r. zaś spełnia obowiązki skryptora literackiego Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich.
Ten krótki życiorys tak niewiele nam mówi. Bo też nie w datach, nie