sze, łagodniejsze rzadko nader odzywają się z jego lutni, wywołane bądź pieszczotliwemi wspomnieniami dzieciństwa («Ze wspomnień dziecinnych»), bądź w erotykach, chociaż i tu przeważa temperament gorący nad sentymentalizmem uczucia («Czy ja cię kocham?»)
Taką jest prawdziwa fizyognomia duchowa poety: nie beznadziejne rozpamiętywanie znikomości rzeczy ludzkich i ziemskich, któreby można położyć na karb maniery i naśladownictwa (np. w wierszu «Noc balowa»); nie rozpacz bezczynna, błąkająca się bez celu po pustkowiach serca, ale przeciwnie żądza czynu, szerszego życia, rozmachu skrzydeł, szybowanie sercem po jasno wytkniętej drodze, bo, jak sam poeta powiada, «czuć w pełni życie, mieć cel w przystani w tem szczęścia zagadka cała.»
Pomiędzy drobnymi utworami Romanowskiego odnajdujemy również kilka urywków epickich, np. «Anioł upadły,» którego p. Ignacy Matuszewski w swem studyum porównawczem «Dyabeł w poezyi» zalicza «do najpiękniejszych typów poezyi demonicznej u nas;» dalej «Buława Rewery,» «Starosta Żegocki,» oraz popularne opowieści z czasów walk Mieszka I z margrafami niemieckimi — brzask naszej historyi politycznej: «Uczta Geronowa» i «Gero na Lachach.» I w tych też kierunkach poszła jego wyobraźnia poetycka w poszukiwaniu ideału przeszłości: zamierzchłe czasy naszej przeszłości przedhistorycznej oraz wiek XVII nęciły go ku sobie najbardziej. Czasem tylko zbacza jego fantazya w stronę gorących piasków Arabii, dokąd zaprowadziła go maniera oryentalizmu, która od czasów emira Rzewuskiego, «Sonetów Krymskich» i poematów wschodnich Słowackiego dała w naszej literaturze życie całemu pokoleniu: Farysów, Beduinek, Szechów i odalisek. Mówię tu o poemacie p. t. «Śpiewak z oazy»; przypomina on nie tyle «Mnicha» i «Araba,» ile «Szanfarego»: tak samo bohater, odjeżdżając na boje, pozostawia piękną narzeczona, tak samo, powracając, zastaje ją w objęciach innego, tak samo jedna strzała przebija dwa serca wiarołomne. Tylko u Romanowskiego do tragedyi zdrady i zemsty dołącza się jeszcze pomyłka: nieszczęśliwy kochanek zabija nie uwodziciela, lecz brata jego, niewinnego Hafeda; prawdziwy zaś winowajca, Selim, haniebnie uchodzi od jego mściwej ręki. Całe to opowiadanie ujęte jest w ramy kasydy, którą bohater, na starość osiedliwszy się na samotnej oazie, śpiewa-dziwnym zbiegiem okoliczności — Selimowi, który wraz z synami pielgrzymuje do świętych progów Mekki.
«Chart Watażki» to gawęda, jakby z ust Pola spisana, jakby jeden z epizodów Mohorta. Chart Zmija ocala swego pana, kresowego wodza Watażkę, z niewoli tatarskiej, podkradłszy się nocą pod obóz rabusiów stepowych i przegryzłszy krępujące jego pana więzy. «Chorąży» w niektórych epizodach i motywach przypomina «Maryę:» bohaterka tego poematu, również Marya imieniem, pokochała pięknego Zdzisława, «chorążego z pułku husarzy» (mniejsza o ścisłość nazwy, o którą możeby posprzeczał się z poetą jaki historyk wojskowości); ojciec jej, starosta, chce ją wydać za innego, niechętnie patrząc na jej miłość ku Zdzisławowi, i skłania się ku temu związkowi wtedy dopiero, kiedy Zdzisław ocalił ich z jasyru tatarskiego. Oba te poematy nie odznaczają się ani plastyką postaci, ani barwnością tła i znamionują okres przygotowawczy w rozwoju talentu epickiego poety.
O wiele udatniejszy jest poemat «Łużeccy,» chociaż słaby kompozycyą i architektoniką, rozpada się bowiem na dwie odrębne części, w których poeta zamierzał przeciwstawić dwa rodzaje odwagi i bohaterstwa. W pierwszej Karol Łużecki, kasztelan, ambitny i zarozumiały, a przytem porywczy i gorący młodzieniec, przez swą lekkomyślność i samolubną chęć dorównania Czarnieckiemu w czynach wojennych powoduje doszczętne rozbicie całego swego oddziału w potyczce z Doroszem i Turkami, a wreszcie, co najsmutniejsza, haniebnie uchodzi z placu boju, pozostawiając świętokradzkiej samowoli wrogów ołtarz polowy, odprawiającego przy nim mszę kapłana i sakramenta; w drugiej — brat jego, Tomasz, bohatersko broni Budzanowa przed niezliczoną armią Nuradyna, a w końcu śmiercią męczeńską zmywa hańbę brata. Najpiękniejsza może z całego poematu jest wstępna apostrofa do Ukrainy, «strażnicy przed ołtarzem Pana», i Chmielnickiego, któremu poeta przypisuje winę rozdwojenia tego nieszczęśliwego kraju i oddania go pod jarzmo muzułmańskie.
U szczytu epiki Romanowskiego, a nawet całej jego twórczości stoi przepiękna jego opo-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/29
Ta strona została przepisana.