Taką byla specyalność tego mistrza słowa, którego cień unosi się nad upośledzoną dziatwą Wielkopolski. Na wszystkich zresztą innych polach pracy sejmowej spotykamy zawsze i wszędzie niezmordowaną postać Kantaka sercem i słowem natchnionem górującego po nad innymi.
Wymowa Kantaka, zapał, energja ducha, wola niezłomna i zdanie wytrawne, któremi rozum i serce jego społem jaśniały, stanowią charakterystykę tej wyjątkowej postaci.
Słusznie powiedziano o Kaźmierzu Kantaku, że jak łza czysty na duchu, prawością charakteru, przeciwników zmuszał do szacunku. Pomiędzy swymi był przyjacielem prawdziwym, wiernym zaiste druchem. Nie zawodził też nikogo, a szczęśliwym się czuł gdy mógł komu służyć i pomagać. Dusza jego z nastrojem prawdziwie poetycznem w pieśniach wieszczów naszych rozmiłowana, w krainie ideałów, prawdy i cnoty spokoju szukała. Głęboka wiara w w dziejową przyszłość narodu utrwalała jego siły do pracy; mimo to nie był on marzycielem — nie pochwalał szerzącej się nieraz chorobliwej gorączki i rozpaczliwej namiętności rodaków. Rozumny i wytrawny polityk, umiał nakładać uczuciom swym własnym hamulec, a słowom miarę, gdy widział, że położenie sprawy w danej chwili tego wymaga. Łączył roztropność i rozwagę prawdziwego męża stanu. Miłość własną umiał poświęcić, nie służył własnej ale podniosłej idei, a przez to najpiękniejsze zwycięstwo odnosił nad sobą. Dla tego w życiu parlamentarnem jakkolwiek najgłośniejszy z reprezentantów polskich, w kole posłów niemieckich liczył przyjaciół, a między nimi byli tacy zasłużeni mężowie stanu jak Windhorst, Schorlemer i Virchow, którzy umieli ocenić charakter, wyjątkowe stanowisko oraz siłę moralną zasłużonego obywatela.
Po za trybuna sejmową w życiu towarzyskiem wesoły, wylany, szczery, prostotą ducha i rozumem pociągał ku sobie wszystkich. Charakteryzując pracę i stanowisko niepospolitego szermierza wielkopolskiego, można go zaiste porównać z tymi wyjątkowymi bohaterami, którzy broniąc zagrożonej twierdzy, życie swe poświęcili. Na polu walki duchowej w Wielkopolsce stał Kantak przez ćwierć wieku; walki strasznej, chociaż bez surmy bojowej, bez dział odgłosu, walki straszniejszej nad inne, bo stać w niej trzeba było bezbronnie, pod gradem jadowitych pocisków, nie zadrżeć na widok błotem obrzucanych świętości własnych, przyjmując w pierś własną ciosy sprośnego urągowiska.
W czasie dwudziestokilkoletniej walki dziejowej, stał Kantak wytrwale na trudnym posterunku podnosząc ducha narodu, dając wśród zwątpień wskazówkę wiary, jako najsilniejszych dla nas puklerzy.
Taka walka może podkopać i złamać najpotężniejsze siły, złamać, zniechęcić najodważniejszych. Kantak wytrwał do końca w twardym żywocie, zawsze jednak z pogodą na czole, z wiarą w sercu.
Właśnie w chwilach przedśmiertnej jego godziny, silniej niż kiedykolwiek zawrzały burze złowrogie i przyszły czasy prób najcięższych rozszalałego orkanu nienawiści rasowej z germanami. Kantak stał zawsze do walki gotowy z calą energią ducha, ale jego fizyczne siły, stanowczo już były podkopane. Stojąc na posterunku nie opuścił go i wowej pamiętnej sesyi sejmowej w przeddzień nieomal zgonu, dwadzieścia cztery razy wśród doby z trybuny parlamentarnej przemawiając, do reszty stargał siły. Nazajutrz rozchorowawszy się niebezpiecznie, wrócił do rodzinnego gniazda, i tu w Poznaniu zamilkły usta i jedno wielkie serce polskie, serce Kantaka przestało bić na wieki. Skonał 28 Grudnia 1886 r.
Jak żyl, tak umarł, pojednany z Bogiem, a duchem na zawsze z Wielkopolskim ludem połączony. Słusznie dziesiejszy arcybiskup poznański, a ówczesny Kantaka sejmowy kolega dr. Floryan Stablewski w mowie pogrzebowej powiedział „gdy o pokoleniu naszem w księdze rządów Bożych zapisane będzie, żeśmy się odrodzili, wtedy trwożyć się nie będziemy bo spełni się nad nami życia obietnica“ i rozradują się duchy ojców i braci naszych, oby wśród nich i duch Kantaka, rozradował się tą radością po ciężkich walkach żywota.
Niezapomną o nim kapłani przed ołtarzem, którego bronił nie zapomną o nim matki Wielkopolskie, nie zapomną ziomkowie, którzy w nim tracą niezłomnego żołnierza ducha, nie zapomną przyjaciele serdecznego brata. Zaiste niezapomną go następne pokolenia, a imię Kazimierza Kantaka świetlanem wspomnieniem po wszystkie czasy będzie błogosławione.