lada chwila oczekiwano katastrofy. Szczęśliwy traf zetknął go wtedy z młodym lekarzem, wolnym od szablonowej rutyny, który uchylił zakaz powag, i pozwolił Helclowi na umiarkowaną pracę naukową. O samoistnych badaniach nie mogło już oczywiście być mowy; ale nasuwała się myśl podjęcia jakiegoś wydawnictwa źródłowego. Myśli tej chwycił się Helcel skwapliwie i przystąpił zaraz do jej urzeczywistnienia. I stał się prawie cud: życie, które miało już ulecieć, przedłużyło się jeszcze przez cztery lata, podzielone między pracę i straszne męczarnie ciała, które dały nam jedne z najważniejszych i najpoważniejszych publikacyj, jakiemi się nauka nasza poszczycić może, drugi tom «Starodawnych prawa polskiego pomników», stojący godnie obok tomu pierwszego.
Z czasów istnienia Polski utrzymały się w różnych ważniejszych miastach dawne księgi sądowe, na ogół licząc, w dziesiątkach tysięcy foliantów. Po upadku państwa obchodzono się z niemi przez długi czas po macoszemu: w nieurządzonych archiwach, połączonych z archiwami nowych sądów, czasem na strychach lub w piwnicach, butwiały i niszczały te cenne zabytki przeszłości dziejowej, albo służyły co najwięcej bieżącym potrzebom praktycznym. Nie wszyscy uczeni wiedzieli o ich istnieniu, mało zdawało sobie sprawę, jaki się w nich mieści materyał, a już prawie nikt nie zaglądał do samych ksiąg, ażeby je spożytkować naukowo. Stosunkowo najwcześniej zwrócili na nie uwagę lingwiści, wybierając z najdawniejszych, średniowiecznych aktów zapiski w języku polskim stylizowane, ażeby na ich podstawie opracowywać poszczególne pytania z zakresu gramatyki i historyi języka polskiego. Dla owego celu naukowego, dla którego księgi te były głównem i najważniejszem źródłem, dla historyi prawa polskiego, nie zużytkował ich przez długi czas żaden z naszych badaczów. Prace, dotyczące historyi tego prawa, ogłoszone w pierwszej połowie XIX stulecia, opierały się prawie bez wyjątku na samym materyale ustawowym, i dla tego nigdy nie mogły nam przedstawić dokładnego, wyczerpującego obrazu polskich urzędzeń prawnych; dawniejsze bowiem ustawy nie dotykały wszystkich stosunków życia społecznego, dawały nam tylko materyał urywkowy, fragmentaryczny. W pełni urządzenia te można poznać dopiero z ksiąg sadowych, gdzie w różnobarwnym szeregu prze wijają się przed oczami naszemi najrozmaitsze codzienne sprawy, od najważniejszych do najdrobniejszych, rozstrzygane przez sądy, lub załatwiane przez strony: one dają nam możność poznania całokształtu zasad dawnego prawa zwyczajowego polskiego, niedotkniętego nawet w wielu szczegółach przez ustawodawstwo; one pozwalają także odpowiedzieć na pytanie, o ile i w jakim sposobie normy ustawodawcze znachodziły w praktyce zastosowanie. Dziś, kiedy już wielką ilość dawnych ksiąg sądowych ogłoszono drukiem, rzeczy te nie ulegają dla nikogo wątpliwości; ale wielką i niespożytą zasługą Helcla pozostanie, że ze wszystkich uczonych polskich on pierwszy doniosłość materyału tego we wskazanym kierunku odkrył i ocenił, że ogłosił pierwszą wielką publikacyą, materyał ten obejmującą, i przez to dla badań nad historyą prawa polskiego nowe, obfite i wydatne źródło otworzył.
W Krakowie, jak w innych miastach najważniejszych, istniało archiwum dawnych ksiąg sądowych polskich, połączone z archiwum trybunalskiem, obejmujące księgi dawnego województwa krakowskiego. Podobno już w trzecim dziesiątku lat XIX w. uzyskał doń Helcel przystęp, nie mógł jednak podówczas korzystać z niego w celach naukowych. Już jednak w pierwszym tomie «Starodawnych prawa polskiego pomników», jak wspomnieliśmy powyżej, ogłosił około półtysiąca zapisek sądowych, wyjętych z najdawniejszej księgi ziemi krakowskiej z końca XIV wieku. Obecnie powziął myśl wydania większego zbioru wszystkich ważniejszych i ciekawszych zapisek sadowych krakowskich średniowiecznych, od końca XIV stulecia do r. 1506. Poszukiwania w nie uporządkowanem archiwum krakowskiem za księgami z tego okresu czasu wykryły zrazu ośm foliantów; Helcel zabrał się do ich uporządkowania i odczytania, i przystąpił niezwłocznie do wydawnictwa. W latach 1866-7 wydrukowano w ósemce kilkanaście arkuszy, obejmujących zapiski, z ksiąg owych zaczerpnięte [1]. Druk był już znacznie naprzód posunięty, kiedy odkryto, że w archiwum
- ↑ Wyjątki z ksiąg dawnych królewskich, wiecowych i ziemskich krakowskich sądowych roków. Kraków 1867, 8-o, str. 312. Książka ta należy dziś do rzadkości bibliograficznych z powodów, o których zaraz niżej w tekście będzie mowa.