rozchodziło się na wszystkie strony w bardzo pokaźnej ilości egzemplarzy, w starej klinice krakowskiej w stary badano sposób. Jakkolwiek przyrządy do perkusyi i auskultacyi można było jako curiosum oglądać przez szybę w szafie gabinetu klinicznego, jednak dopiero Dietl przywiózł z sobą do Krakowa pukadło i słuchawkę, jako nieodstępne przyrządy lekarza chorób wewnętrznych; on dopiero nauczył używać ich naprawdę i z ich pomocą odkrywać to, co się kryło wewnątrz ludzkiego ustroju.
Słuchaczów, zaledwie rozpoczynających zajęcia w klinice, wpierw należało zapoznać z badaniem chorych, a dopiero później można było nauczać o typach chorobowych. W tem przeświadczeniu już w drugim roku działalności profesorskiej Dietl ogłosił osobne wykłady o opukiwaniu i osłuchiwaniu. Ale na 18 łóżkach kliniki zamało znajdować się mogło odpowiednich chorych, taki materyał kliniczny nie zaspakajał potrzeb czterdziestu z górą słuchaczów; wobec tego Dietl za pośrednictwem wydziału lekarskiego zwrócił się do zarządu szpitala Ś-go Łazarza o pozwolenie studentom na badanie chorych, znajdujących się i na innych salach tego szpitala. Nie wnikając należycie w doniosłą dla kształcącego się pokolenia lekarskiego myśl przewodnią tego zamiaru, życzeniu temu narazie odmówiono. Dopiero we dwa lata później powiększono klinikę Dietla o 6 łóżek i odtąd już stale ćwiczyli się młodzi adepci medycyny w tej najważniejszej metodzie badania i rozpoznawania, aby z całą świadomością stanąć w szeregu przedstawicieli nowej szkoły, o której z wielkiem niedowierzaniem wyrażał się poprzednik Dietla, Brodowicz. Nie miał on istotnie wielkiego zaufania do perkusyi i auskultacyi, a nawet mawiał o nich z przekąsem, również jak i o całym budzącym się kierunku medycyny praktycznej. «Te narzędzia — pisał Brodowicz w «Przeglądzie Ogólnym» o pukadle i słuchawce — stanowią główne godło t. zw. nowej szkoły, a niejeden Eskulap ma takową za jedyną jej cechę i oraz wyborny środek do imponowania swoim pacyentom». Wobec szlachetnego zapału Dietla ten grzeszny aprioryzm Brodowicza w oczach studentów był naturalnie szczytem herezyi.
Nauczanie, oparte na pozytywnej analizie spostrzeganych zjawisk, wymagało i więcej czasu ze strony wykładającego i więcej kosztownych a kłopotliwych pomocy ze strony kliniki, jako instytucyi. Ale Dietl każdej biedzie umiał zaradzić, nie zrażając się trudnościami. Skromna biblioteka kliniczna, dość zasobny gabinet przyrządów lekarskich, miniaturowa pracownia chemii patologicznej i mikroskopii musiały być w Krakowie, skoro w odpowiedniej mierze były w Wiedniu, Paryżu i Berlinie, i miały też istotnie swój kącik w klinice Dietla. Dbały o dobro kliniki, niemało troszczył się o uposażenie swoich asystentów, a i studentom też wyjednywał stypendya, choć nie bez licznych przeszkód i zwłoki.
Z drobiazgowego opisu ówczesnych wykładów w krakowskiej klinice lekarskiej widać, że Dietl był niezmiermie pilnym i pracowitym nauczycielem, a wymagając wiele od siebie dla kliniki, był wymagającym w stosunku do asystentów i studentów; że wykład jego był par excellence demonstracyjny, poglądowy, praktyczny, z pozostawieniem rozumowania teoretycznego na dalszym planie, jako dopełnienia do wykładu, trzymanego ściśle w ramach danego wypadku, a więc treścią i formą różny od wykładów Brodowicza.
Większa jeszcze różnica wypływała z zasadniczych zmian, jakim uległy wówczas poglądy na sprawę leczenia. W czasie prowadzenia kliniki przez Brodowicza wielką wiarę pokładano w lekarstwach: pewne leki w pewnych chorobach miały działać niezawodnie — jakgdyby po to tylko istniały na świecie, — nawet tłumić je miały w zarodku, przerywać; do wielu złudzeń przybywało jeszcze rzekome indywidualizowie wypadków. Okres krańcowego sceptycyzmu i nihilizmu w lecznictwie miał dla medycyny tę doniosłą stronę, że dał możność poznać czysty przebieg wielu stanów chorobowych, nie pogmatwany skutkami leków i zabiegów. Jak wiadomo, Dietl jeszcze w Wiedniu przetrawił w sobie wszystkie pośrednie fazy pomiędzy entuzyazmem w terapii a nihilizmem inclusive, to też i leczenie chorób ostrych w klinice krakowskiej wyglądało za czasów Dietla skromnie, biernie, wyczekująco; środki symptomatyczne stosowano umiarkowanie, do energicznych uciekano się wyjątkowo. Ilość leków, używanych wówczas w klinice lekarskiej była bardzo nieznaczna. Dietl odrazu wystąpił przeciw sążnistym receptom i przeciążaniu
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/340
Ta strona została przepisana.