a szczególnie, że na katedry uniwersyteckie powołuje cudzoziemców.
Strojnowski, jak każdy człowiek, miał osobiste sympatye, ale nigdy nie kierował się niemi w sprawach publicznych, czego dowodem może służyć, że nie usunął ani Jundziłła, ani Jędrzeja Śniadeckiego, ponieważ umiał cenić ich zasługi, chociaż ich nie lubił. Strojnowski chcąc postawić Wileński Uniwersytet w pierwszym szeregu zakładów naukowych europejskich, rozumiał, iż ciało nauczycielskie powinno składać się z ludzi wysoko wykształconych i uzdolnionych, a takich właśnie w kraju, za bardzo nielicznymi wyjątkami, nie było wcale. Powierzyć nauczanie w Uniwersytecie miernotom, znaczyło to zgubić w zarodku dzieło, w które położono tyle pracy, zachodu i energii. Strojnowski pragnął przygotować własnych profesorów, ale musiałoby upłynąć niemało czasu nimby wysłani za granicę mogli z pożytkiem przystąpić do wykładów. Mając to na względzie, Strojnowski sprowadził do Wilna z różnych krajów Europy wybitniejszych profesorów i powierzył im różne katedry w nowo utworzonym uniwersytecie. Sam Strojnowski patrzał na to powołanie obcokrajowców, jako na rzecz przejściową, będąc przekonanym, że gdy się wykształci młode pokolenie, cudzoziemcy okażą się niepotrzebni. Że Strojnowski tak istotnie myślał, może być dowodem, iż obsadzając katedry w Wilnie profesorami niemcami, włochami i t. d., jednocześnie wysyłał za granicę zdolniejszych młodzieńców w celu przygotowania z nich dla Uniwersytetu Wileńskiego profesorów, jak np.
Niszkowskiego, Niemczewskiego, Stubielewicza i innych. Powołanie do Wilna głośnych i sławnych uczonych powinno być poczytane za zasługę Strojnowskiemu, który patrzał daleko w przyszłość, ponieważ ci cudzoziemcy odrazu stworzyli «szkołę wileńską» i wysoko podnieśli oświatę na Litwie. Takie znakomitości, jak Langsdorf — prof. mechaniki, Bojanus — twórca weterynaryi polskiej, Croddeck — prof. literatury starożytnej, Jan Piotr Frank i syn tegoż Józef genialni lekarze, Abicht — fizyolog, Capelli — prof. prawa cywilnego, kryminalnego i kanonicznego, Lebrun — rzeźbiarstwa, Rustem — malarstwa, Chodani, prof. teologii, mogli przynieść zaszczyt każdemu z uniwersytetów europejskich. Ci to profesorowie całą duszą oddani nauce i dobru Uniwersytetu, w prędkim czasie wykształcili licznych i godnych siebie zastępców, którzy po nich obejmowali katedry. Ich to właśnie uczniami byli profesorowie Homulicki, Herberski, Niszkowski, Adamowicz, Mianowski, Bielkiewicz i tylu innych, którzy wysoko polską naukę podnieśli. Wielu z uczniów wileńskiego Uniwersytetu pozajmowało katedry w innych wszechnicach jak np. Józef Mianowski w Petersburgu, Siewruk w Moskwie, Braun w Kazaniu, Fonberg w Kijowie, Mickiewicz w Paryżu i t. d.
Niektórzy z tych profesorów przybyszów pokochali Litwę, stali się jej dobrymi synami i zasłużyli na wieczną wdzięczność za wszystko, co dla społeczeństwa naszego uczynili. Tak Józef Frank, który spędził w Wiluie 20 najpiękniejszych lat swego życia, i nazywał Litwę swoją drugą ojczyzną, tyle zasług położył, że samo ich wyliczenie zajęłoby sporo miejsca. Oddział lekarski Towarzystwa Dobroczynności, clinicum ambulatoryum, instytut położniczy, pierwszy w Europie instytut szczepienia ospy ochronnej, Towarzystwo lekarskie, Towarzystwo przeciwżebracze opis medyko-topograficzny Wilna, zaprowadzenie statystyki chorób i śmierci, rozbudzenie w Wilnianach zamiłowania do muzyki i teatru przez urządzanie koncertów i sprowadzanie znakomitych artystów i t. d. wszystko to, było dziełem Franka, który nawet po wyjeździe do Włoch nie przestawał interesować się wszystkiem, co się Wilna i Litwy tyczyło. Zresztą i chluba Uniwersytetu Wileńskiego, Jan Śniadecki przybył z Krakowa do Wilna powołany przez Strojnowskiego, który potrafił usunąć przeszkody, jakie opóźniały przyjazd znakomitego uczonego do grodu Giedyminowego.
Z potwierdzeniem Uniwersytetu, urząd rektora nabył wielkiego znaczenia. Dotąd władza jego rozciągała się tylko do wewnętrznego porządku szkolnego, odtąd rektor stał się naczelnikiem, kierującym edukacyą publiczną na przestrzeni ośmiu gubernii, rozciągających się między morzami Bałtyckiem i Czarnem i jemu, jako prezydującemu w rządzie Uniwersytetu, były podwładne wszystkie zakłady naukowe w kraju. Urząd rektora sam z siebie poważny, nabył większej jeszcze powagi właśnie dzięki osobie Strojnowskiego, który umiał pogodzić w sobie stanowczość
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/354
Ta strona została przepisana.