Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/360

Ta strona została przepisana.

tych przypadkowem jakiem nieszczęściem. Dwie pozostałe części oddał administratorowi i jego rodzinie. Cały dokument napisany w duchu czasu i z głęboką miłością dobra ogólnego, przynosił zaszczyt społeczeństwu, do którego należał obywatel z tak podniosłym duchem i umysłem. Jak Brzostowski myślał, do czego całem życiem dążył i co czuł, najlepiej odzwierciedla następujące słowa, wyjęte z punktu 2-go w testamencie: «Przez lat z górą trzydzieści mojego zarządu w dobrach Sztabin, doznawałem przychylności włościan miejscowych, opiekowałem się też nimi, i prowadziłem ich jako ojciec. Dla podniesienia majątku tworzyłem fabryki; fabrykanci wszyscy są przezemnie nauczeni i uzdolnieni. Do pomocy w tak mozolnej administracyi, brałem młodych chłopców jako aplikantów, którzy pod mojem okiem kształcili się i z których mam dziś zdolnych do administracyi, wiernych, przywiązanych i nawet po kilkanaście lat zasług mających oficjalistów. Włościanie, fabrykanci, oficjaliści i pomocnicy moi, oto są moje dzieci, ja ich wychowałem, oni pracowali ze mną i pomagali mi do stworzenia funduszu, którym dziś dysponuję; z nimi żyłem i sumienie mi dyktuje obowiązek byt ich po mojej śmierci zabezpieczyć. Mając prawdziwie ojcowskie dla nich życzenia, nie chciałbym iluzją bogactwa, często nieroztropnych zawodzącą, odciągać ich od pracy. Znając po sobie, że w pracy jest bogactwo i szczęście człowieka, wzywam ich do kontynuacyi życia, tak jak dotąd je pędzili, a zapisem niniejszym chcę im dać możność żyć przy pracy uczciwie, niezawiśle od zadnych panów z cudzej pracy zbytkujących, i być nadal użytecznymi w społeczeństwie, tak, jak dotąd pod mojem przewodnictwem byli.»
Testament Karola Brzostowskiego ogłoszony został drukiem w oddzielnej broszurze p. t. «Wypis urzędowy z testamentu §. p. Karola Brzostowskiego.» Druk Ungra, 1855 r., w 16-ce, str. V i 63, z portretem litografowanym testatora.
Jak każde dzieło ludzkie, a zwłaszcza dzieło człowieka postępującego nowymi torami, testament ten mógł mieć swoje niedokładności i pewne wady z przyczyn niezależnych od zapisodawcy. Stwarzał instytucję idealną nie przewidując, że w zmieniających się radykalnie warunkach administracyjnych i prawodawczych całego kraju, instytucja podobna jako odosobniona i wyjątkowa, gdy pozbawiona zostanie tak dzielnego opiekuna i kierownika, jakim był sam znakomity jej twórca, siłą samej konieczności nachyli się do upadku i runie. Gdy w dodatku po zgonie wielkiego filantropa nastąpiły zwykłe usiłowania prywatne o zwalenie jego testamentu i procesy sądowe, instytucja sztabińska, jakkolwiek przez jakiś lat dziesiątek swojego osierocenia rozwijała się dość pomyślnie, później jednak zmarniała zupełnie.

Zygmunt Gloger.