gram Marcinkowskiego; spełnieniu jego poświęca resztę swego życia i już tą nową drogą, mimo wszelkich przeszkód i trudności, kroczy niezachwianie naprzód, bo ma silne przekonanie i wiarę, że obrana droga, choć daleka i ciężka, będzie niezawodna.
Z czasów pobytu Marcinkowskiego za granicą, a mianowicie w Paryżu, wspomnieć należy o udziale jego w Towarzystwie literackiem i Towarzystwie pomocy naukowej, które powstały pod wpływem i z inicyatywy ks. Adama Czartoryskiego. Towarzystwo literackie rozwijało w początkach, mimo swej nazwy, działalność polityczną, i wobec panujących wtedy stosunków w kraju, miało być wyrazem dążności polskich. Towarzystwo pomocy naukowej dopomagało młodzieży polskiej, kształcącej się w szkołach francuskich. Na rzecz tego Towarzystwa ofiarował Marcinkowski, — choć sam w bardzo skromnych znajdował się warunkach, żyjąc za 60 franków miesięcznie, — tysiąc franków, które odebrał jako nagrodę konkursową od Akademii umiejętności paryskiej za napisanie rozprawy o cholerze. Rząd francuski wysyłał w tym czasie deputacyę lekarską do Warszawy, celem zebrania wiadomości o cholerze i zawezwał lekarzy polaków, wówczas w Paryżu przebywających, jako już obeznanych z tą chorobą, do przedłożenia swych spostrzeżeń i doświadczeń. W imieniu polaków-kolegów zajął się Marcinkowski tą sprawą i powyższą nagrodę od Akademii uzyskał. Po powrocie swoim do kraju w r. 1835 znalazł w stosunkach politycz nych w Poznańskiem znaczne zmiany. Byłego namiestnika ks. Radziwiłła odwołano już w lutym r. 1831; miejsce jego zajął, jako naczelny prezes p. Flotwek.
Pod rządami tego pierwszego naczelnego prezesa rozpoczęła się w Poznańskiem era germanizacyjna. Ograniczono używanie języka polskiego w administracyi, sądownictwie i szkołach. Do dyspozycyi naczelnego prezesa dano milionowy fundusz, celem wykupywania majątków z rąk polskich i osiedlania niemieckich kolonistów. Ale równocześnie z temi zarządzeniami rządowemi, dążącemi do pognębienia żywiołu polskiego, w polskiem społeczeństwie zaczął się budzić bujny ruch umysłowy i kiełkować idea samopomocy. Mimo ograniczonych warunków miało wówczas W. Ks. Poznańskie względnie najwięcej swobody i jakby w poczuciu swego odpowiedzialnego stanowiska zaczęło za resztę myśleć i działać. Edward Raczyński, fundator istniejącej do dziś biblioteki Raczyńskich, łoży na liczne wydawnictwa z dziedziny historyi polskiej. Jędrzej Moraczewski, autor «Dziejów Rzeczypospolitej polskiej,» zakłada na prowincyi w rozmaitych miejscowościach, jak: Gnieźnie, Szamotułach, Raszkowie, Gostyniu tak zwane Towarzystwa zabaw, utrzymujące bogate biblioteki, zbiory starożytności i rozpowszechniające zamilowanie do wiedzy i kultury ojczystej.
Bracia Poplińscy i Józef Łukaszewicz zakładają w r. 1834 leszczyńskiego «Przyjaciela ludu,» który w obrazie i słowie odtwarza całą bogatą przeszłość i staje się w ówczesnej epoce prawdziwym przyjacielem każdego czytającego domu polskiego. Nieco później pojawia się świetnie w pierwszych latach redagowany, «Tygodnik literacki,» umiejący sobie pozyskać jako współpracowników literatów całej Polski i dla tego odzwierciedlający ogólną umysłowość polską. Beletrystyce służy z wielką umiejętnością «Dziennik domowy» i za pomocą przyjemnej lektury budzi chęć i zamiłowanie do nauki. Pomijając pomniejsze pisma, jak: «Szkółka niedzielna,» «Przewodnik rolniczo-przemysłowy,» dopełniają tego szeregu ówczesnych wydawnictw: «Orędownik,» wydawany przez Łukaszewicza, i «Rok» o poważnym zakroju naukowym pod redakcyą Moraczewskiego i Karola Libelta, znanego filozofa i estetyka. W Poznaniu organizują oprócz tego coś w rodzaju prelekcyj uniwersyteckich: Moraczewski, Libelt, Krauthofer i Małecki, wykładając raz w tygodniu z dziedziny historyi, literatury, filozofi, prawa i nauk przyrodniczych.
Na te niezwykłe, a dla W. Ks. Poznańskiego tak bardzo pożądane ożywienie umysłowe, złożyły się dwa czynniki. Jednym była wojna z r. 1830, która, choć zakończona klęską, wstrząsnęła do głębi całym narodem i wydobyła na wierzch jego zasoby duchowe, czego dowodem olbrzymi rozwój naszej literatury. Drugim czynnikiem było to, że wtedy jedynie w Poznańskiem mogły, choć ostrożnie, objawiać się aspiracye polskie, którym zupelnie swobodny wyraz dawała tylko emigracya. Otóż ta emigracya z całą swoją bogatą literaturą piękną, polityczną i polemiczną zalewała W. Ks. Poznańskie nietylko swojemi pismami, ale nadto przysyłała swoich wy-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/37
Ta strona została przepisana.