ny przez lata, doniosły w rozwoju uczuć jego i charakteru. W zdwojonej pracy szukał on ulgi i zapomnienia. Lato i jesień 1829 r. spędził jeszcze w kraju, choć poza Uniwersytetem. Snuł dalej za przewodem Walter Scotta drobne historyczne powiastki i rozpoczął dłuższą powieść. Z drobniejszych ogłosił w maju 1829 r. w «Rozmaitościach Warszawskich» nowelkę p. t. «Sen Elżbiety Pileckiej» bezimiennie; odkrycie tego anonimowego utworu i wykazanie, że mamy w nim istotnie artykuł Z. Krasińskiego, zawdzięczamy prof. J. B. Antoniewiczowi. Sen jest znamiennym krótkim utworem. W stosunku do Grobu Reichstalów uwidocznia się wielki postęp w sposobie tworzenia i pisania.
Obok tego Snu, ogłoszonego w r. 1829, spoczywały w tece młodziutkiego pisarza inne drobne rękopisy, ogłoszone wprawdzie w rok potem, po wyjeździe Krasińskiego z Warszawy, ale bez wątpienia powstałe w ciągu roku 1828 i 1829. Krasiński, wyjeżdżając z Warszawy, powierzył swe utwory przyjacielowi, K. Gaszyńskiemu, który wydrukował je kolejno w «Pamiętniku dla Płci Pięknej» (Warszawa 1830) Należą tu: 1) «Mściwy Karzeł i Masław Książę Mazowiecki, Powieść narodowa,» rzecz zupełnie chybiona, niemal dziecinna, godna uwagi tylko ze względu na zamiłowanie w postaciach «mściwych,» przysięgających zemstę i spełniających ją okrutnie; 2) «Zamek Wilczki.» Przed rozdziałem III tej powiastki umieścił Krasiński motto: «Zemsta jest rozkoszą bogów.» To motto mogłoby stać na czele wszystkich trzech młodocianych jego utworów: «Grobu Reichstalów,» «Mściwego Karła» i «Wilczka»[1].
Do tych utworów młodocianych, w Warszawie lub w Opinogórze napisanych, należy także trzytomowa’’ powieść historyczna, z dziejów narodowych XI wieku napisana, Władysław Herman i jego dwór. «Pamiętnik dla płci pięknej» doniósł o jej wydrukowaniu w zeszycie z d. 1 Maja {{roz| 183##0 r. t. j. wtedy, kiedy autor od pół roku bawił w Genewie. Pierwszą wzmiankę o tej powieści podał Gaszyński w «Pamiętniku.» Pobudką do napisania długiego rozmiarami, a ubogiego treścią utworu moglo być miejscowe podanie, przywiązane do ruin zamku Ciechanowieckiego, który leży niedaleko Opinogóry. Osnowa krótka mogła się właściwie zawrzeć w trzech rozdziałach; młodociana bujność słowa sprawiła, że mamy rzekomą powieść «historyczną» w trzech tomach, że zatem objętością jest Władysław Herman «największem» dziełem Krasińskiego, a treścią i wykonaniem należy do najsłabszych. Powieść mogłaby się nazywać «Zbigniew» lub «Zbigniew i Mestwin,» bo ci dwaj więcej tam działają i znaczą, niż Władysław Herman i dwór jego.
Kolorytu epoki nikt oczywiście nie będzie wymagał od 17-letniego powieściopisarza. Dowiódł on niezwykłej na swój wiek pamięci, posiłkując się stosownie i bez jaskrawego pogwałcenia historycznej prawdy przypomnieniami z Walter Scotta Naruszewicza i Niemcewicza. Jak w poprzednich drobnych utworach, tak i w tym większym pobudka zemsty rozbrzmiewa donośnie. Rzec można, że zemsta szaleje tu po prostu przez całe trzy tomy: sieje spustoszenie i zbiera trupy.
Co się tyczy techniki pisarskiej, to przeważa konwencyonalny walterskotowski nastrój na przemiany z drugorzędnym romantyzmem. Pod koniec utworu styl nabiera mocy i barwy. Zmiana to widoczna i charakterystyczna, a powód jej tkwi w towarzyszących pisaniu powieści zdarzeniach. W toku bowiem tworzenia «Władysława Hermana» zaskoczyła młodzieńczego autora znana katastrofa po pogrzebie senatora Bielińskiego.
Odtąd już pisarz młodociany tak szybko bedzie postępował w pracy wewnętrznej nad samym sobą, że we dwa lata po wydaniu «Władysława Hermana» będzie uważać utwór ten za «nikczemne dzieło, za płód dzieciństwa.»
Siła zdarzeń wydaliła wówczas, w r. 1829, Zygmunta Krasińskiego z Polski. Wyjeżdża z niej 17-letnim młodzianem, chciwym wrażeń nowych, namiętnie do ziemi rodzinnej przywiązanym. Po przymusowych, dłuższych wakacyach nastała z jesienią pora wyjazdu. Jenerał Krasiński zdecydował się wysłać syna do Genewy. Cecha francuska tego miasta, świetne wówczas towarzystwo tamtejsze, rozgłos uczonych i literatów tej miary, co Sismondi, Rossi, de Candolle, Bonstetten i in., urocze położenie: wszystko to przemawiało za cichem miastem, tulącem się do stóp góry Mont-
- ↑ Szczegółowy rozbiór i geneza tych drobnych utworów nie mogą nas tu zajmować. Czytelnika ciekawego odsyłamy do rozprawy pana M. Reitera: «Z. Krasiński, jako współpracownik Pamiętnika dla płci pięknej» we Lwowie 1894 r.