Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/53

Ta strona została przepisana.

Blanc nad modrem jeziorem. Wyjeżdżał tam Z. Krasiński pod opieką starego mentora Jakubowskiego, odprowadzany do Błonia przez ojca, czule żegnany i rzewnie żegnający. Rozstanie było smutne; powitanie po kilku latach miało być boleśniejsze.

II.

Po dwutygodniowej podróży przez Czechy, południowe Niemcy i Szwajcaryę stanął Z. Krasiński w Genewie d. 3 Listopada 1829 r. Odrazu pracowite życie rozpoczął, wziąwszy nauczycieli czterech do języka angielskiego, francuskiego, fortepianu i matematyki. Zamieszkał w «pensyonacie» pani Révilliod, a dzięki jej stosunkom z pierwszymi domami genewskimi, zaczął rychło bywać w tamtejszem towarzystwie. Już na trzeci dzień po przyjeździe, na wieczorze u bankiera Lombarda poznał młodszego od siebie o rok Anglika, Henryka Reeve’a z którym niebawem zwiąże go ścisła, serdeczna przyjaźn. Reeve studyował literaturę w Akademii Genewskiej, która wówczas nie miala jeszcze tytułu Uniwersytetu. Krasiński zamierzał uczęszczać na wykłady w Akademii, jako wolny słuchacz; nazwiska jego w urzędowym katalogu studentów Akademii nie znajdujemy. Na wybór wykładów nie mógł się zrazu zdecydować. Tęsknota za krajem i za swoimi nękała go od początku pobytu w Genewie. Ulgę znajdował w pisaniu listów; już wtedy jego zapał do korespondencyi jest nadzwyczajny. Jednym zamachem pisze np. ośm listów, a wieczorem idzie do teatru. Czasu mu staje na wszystko. Uczęszcza pilnie na wykłady filozofii, ekonomii politycznej i historyi rzymskiej, w domu bierze lekcye prywatne, autorstwa nie zaniedbuje. Zaczętego w kraju Zawiszę dalej pisze i spodziewa się go na wiosnę wysłać do Warszawy. Gaszyńskiemu posyła dla «Pamiętnika dla Płci pięknej urywek z opisu swej podróży: «Opisanie jeziora Leman.» Z profesorów Akademii największe zrazu wywarł wrażenie Pelegrino Rossi, którego kurs historyi rzymskiej gromadził tłumy słuchaczów. Stylu francuskiego uczył Krasińskiego Franciszek Roget, teolog protestant, profesor Akademii, a przytem współredaktor miesięcznika «Bibliothèque Universelle.»
Jemu to zawdzięczał Krasiński wydoskonalenie francuszczyzny, której dobrą znajomość wyniósł już z rodzicielskiego domu. Tem się tłómaczy fakt, że już w kilka miesięcy po przyjeździe do Genewy mógł napisać doskonały artykuł francuski «o stanie obecnym literatury polskiej» w formie listu do Bonstettena. Artykuł ten umieścił Roget w zeszycie lutowym Biblioteki p. t. „Lettre sur l’état actuel de la littérature polonaise, adressée à M. de Bonstetten.“ Rzecz ta, pisana z pamięci, bez pomocy książek polskich, jest nadzwyczaj treściwą, a naogól bystrą i trafna charakterystyką literatury polskiej. Zwłaszcza epoka Stanisława Augusta jest dobrze streszczona.
W Lutym 1830 r. wysyła Gaszyńskiemu nowelkę dla „Pamiętnika Płci pięknej.“ Treść tej nowelki podało mu opowiadanie oficera francuskiego, Claparède, który bawił dłuższy czas w Korsyce. Gaszyński wydrukował to opowiadanie w tomie drugim Pamiętnika p. t. „Teodoro“, król borów, powieść korsykańska.“ I w tej powiastce, jak w poprzednich, zemsta stanowi główny wątek.
Coraz więcej zbliżał się w tym czasie do Reeve’a, z którym łączyła go wspólność upodobań literackich, uwielbienie Byrona i Szekspira. Reeve wtajemniczał go w piękności Hamleta i Macbetha z innym Anglikiem Leachem czytywal pamflety polityczne Juniusa. W towarzystwie genewskiem poznał Krasiński rodzinę angielską Willanów; zwróciła jego uwagę urocza, czarnooka, Henryetta Willan. Od rozmów i przekomarzań się doszło niebawem do obopólnej gorącej miłości, do wyznań. Nie łudzili się oboje i wiedzieli dobrze o niemożliwosci ślubu. Henryetta wracała w kwietniu r. 1830 do Anglii. Krasiński blizki był rozpaczy, przed ojcem nie taił stanu swego; Reeve tylko osładzał mu smutne chwile po rozstaniu z ubóstwianą Angielką. Uczucia swe wzburzone i rozgoryczone odmalował w drobnym utworze, który wysłał Gaszyńskiemu d. 29 Kwietnia 1830 r. „Pamiętnik dla Plei pięknej“ pomieścił ten fragment w zeszycie z d. 15 Czerwca 1830 r. p. t. „On, ułomek z pamiętników życia młodzieńca.“ Po Śnie Elżbiety Pileckiej mamy tu drugie echo,,Snu“ Byronowego. Jest to poetyczna autobiografia, ważna o tyle, że sięga dziecinnych, opinogórskich wrażeń. Blednie przy tym utworze Sen Pileckiej. Nieszczęśliwa, beznadziejna miłość wydobywa z młodzieńczej piersi rzewne i czyste tony. Pod względem stylu widać tu znaczne wyrobienie i postęp.
Praca usilna była mu lekarstwem na smutki