tej rozprawki była zapomniana dziś broszurka teologa genewskiego Boissiera, p. t. Les retrou verons-nous dans un monde meilleur? (1829).
Po rocznym pobycie w Genewie Zygmunt Krasiński pragnął zmiany; wyrywał się do Anglii. Ale jenerał nie życzył sobie tej podróży i skierował syna ku Włochom. 3-go listopada 1830 roku, a więc w rok po przybyciu do Genewy, wyjechał Krasiński z mentorem Jakubowskim na Simplon do Medyolanu, a stamtąd do Florencyi i Rzymu. Pierwszy rok pobytu zagranicą wzbogacił wiedzę, uszlachetnił serce niewinną i nieszczęśliwą miłością. Spotkanie z Mickiewiczem wiele mu dobra przyniosło. On go nauczył «zimniej, piękniej, bezstronniej rzeczy tego świata uważać,» wyperswadował mu szumność w działaniu i mowie, wskazywał mu wzniosły cel życia: prawdę i jedyną do niej drogę: naukę.
W Rzymie stanął Krasiński 30 Listopada 1830 r., nie przeczuwając co się wówczas działo w Warszawie. Nazajutrz po przyjeździe jego do Wiecznego Miasta zmarł papież Pius VIII. Wrażenia stolicy chrześcijaństwa byly potężne ponad wszystkie górował widok Colosseum, jako arena duchowego zwycięstwa idei chrześcijańskiej nad brutalną przemocą pogańskiego cezaryzmu. Zachwyt Krasińskiego nad Colosseum rozbrzmiewa w listach jego do ojca i do Reeve’a. W noc miesięczną, wśród wiekopomnych ruin widok prostego czarnego krzyża, który rzucał «cień pokoju i błogosławieństwa,» przejął do głębi wrażliwą duszę Krasińskiego: bezwiednie począł się tam wtedy pierwszy zarodek arcydzieła, które po latach burz i niepokojów zejdzie jako Irydyon.
Towarzystwo Mickiewicza w Rzymie działało dalej ożywczo; za jego pobudką rozczytuje się Krasiński w Lamennais’go dziele: «Indifférence en matière de religion.» W ciągu pierwszego tygodnia w Rzymie cieszy się Z. Krasiński bujnem natchnieniem. Pisze różne nowelki. Jeszcze 13-go Grudnia nie wiedział Z. Krasiński w Rzymie o rewolucyi listopadowej. Z listów do jenerała widzimy, że niepogoda zmuszała go do siedzenia w domu. Uczył się pilnie po włosku, po angielsku, czytał ekonomię polityczną Say’a, Iliadę w oryginale. Ale już 15-go lub 16-go Grudnia spokój go opuścił. Nadeszły wieści o wojnie polsko-rossyjskiej. Rozpoczęły się dla Zygmunta ciężkie miesiące niepewności i trwogi. Nie wiedział, co się z ojcem jego stało, co miał z sobą począć... Rozpacz poczęła go ogarniać na wiadomość, że ojciec opuścił Polskę; czuł, że imię jego może być okryte obelgami rodaków, wzgardą ukochanej Henryetty… Przez czas długi z Rzymu wyjechać nie mógł, bo mu paszportu poseł rosyjski nie wydawał.
W połowie lutego 1831 roku wybuchła tam panika przed rewolucyą, idącą z Bolonii. Wydał wreszcie poseł rosyjski w Rzymie rozkaz, aby Polacy z Królestwa Polskiego opuścili Państwo Papieskie. Krasiński udał się prosto do Florencyi, skąd na Genuę i Medyolan dostał się 25-go Marca 1831 r. do Genewy w ciągłem oczekiwaniu wiadomości i rozkazów jenerała. 14-go Maja otrzymał wreszcie syn rozkaz pozostania na miejscu i nie mieszania się do rewolucyi. Zygmunt Krasiński chciał mimo to przedostać się do Polski; byłby tego dokonał mimo czujności Jakubowskiego i policyi genewskiej, gdyby nie wewnętrzna walka z sobą samym. Wzięcie czynnego udziału w wojnie byłoby dobiło niejako w opinii publicznej ojca, tego ojca, którego Zygmunt mimo wszystko czcił i kochał. Niezdecydowanie Mickiewicza mogło także oddziałać hamująco na młodszego o lat 14 Zygmunta Krasińskiego. Mickiewicz przybył w połowie Maja do Genewy, bawił tu tydzień, niezdecydowany, niepewny, co ma począć. Reeve pisze wyraźnie, że ta niepewność Mickiewicza podziałała także na niego samego. Reeve bowiem chciał pierwotnie wywieźć Zygmunta Krasińskiego z sobą do Paryża, aby go zmusić do działania.
Podwójna klęska: rodzinna i narodowa doprowadziła 19-letniego młodzieńca nad sam brzeg rozpaczy i zwątpienia, zatruła mu resztę młodości, albo raczej pozbawiła go młodości; z tej strasznej próby moralnej wyszedł jednak zwycięsko. Tylko, że zwycięstwo to moralne okupił kosztem sił fizycznych. Przedwcześnie postarzał: nie obdarzony od natury organizmem krzepkim, dojrzał w nieszczęściu, jak roślina w cieplarni; zakwitnął rychło, wydał owoce ducha dziwnie wcześnie, lecz też znużoną głowę pochylił na sen wiekuisty w latach zaledwie męskich. Rówieśnicy jego dopiero za dni naszych do grobów zstępują, Leon XIII żyje dotychczas, a jego od lat przeszło czterdziestu kryje mogiła...
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/55
Ta strona została przepisana.