zeach, bibliotekach, urządzeń służby budowniczej, hygienicznej i t. d. Przy tej sposobności pozawiązywał bliższe stosunki naukowe z najgłośniejszymi uczonymi zachodu, i, jak to widać z ich korespondencyi, był wysoko przez nich ceniony. Mieli tylko, zwłaszcza Francuzi, niemały kłopot z czytaniem jego nazwiska, które ułatwiali sobie brzmieniem wyrazów.
Przy szkole sztuk pięknych utworzył bibliotekę, gabinet techniczny i wzorów i dzieł budownictwa. W r. 1867 przeniesiony został ze stanu nauczycielskiego do służby administracyjnej w tejże władzy edukacyjnej, zamianowany budowniczym okręgu naukowego warszawskiego. Na tym urzędzie, który rozciągał się wprawdzie na obszar całego Królestwa, ale mało był płatny, pozostawał nasz uczony przez lat 9, t. j. do zgonu swego w r. 1876. Dla pomnożenia niewystarczających środków materyalnych Podczaszyński zajmował się prywatną praktyką budowniczą, sporządzając plany kościołów, kaplic i dworów dla prowincyi, co wyczerpywało nadmiernie jego siły i zabierało czas, który dla naukowego piśmiennictwa mógł być stokroć pożyteczniej spożytkowany. Na życiu Podczaszyńskiego ciążyło fatum przysłowia, iż «lepszym jest łut szczęścia, niż funt rozumu.» Raz jeden tylko zabłysnął mu promyk nadziei, gdy rada miasta Krakowa przystępowała do obioru budowniczego miejskiego. On jeden zdawał się być stworzony na tę posadę, jako znawca sztuki i architektury starożytnej, mąż rozległej nauki, świetny rysownik, a przytem człowiek nieskazitelnej cnoty. Dwa kandydowało nazwiska, oba z Warszawy. Jedno znane całemu światu uczonemu, drugie prawie nikomu. Padły głosy, i Podczaszyński przepadł, bo wstrętną dla niego była myśl agitacyi. Prawie jednocześnie spotkał go i drugi bardzo niemiły zawód. Poproszony został o plan przebudowy pałacu w Sieniawie i projekt gmachu na muzeum książąt Czartoryskich w Krakowie. Podczaszyński poświęcił sporo czasu na wygotowanie tych planów, które następnie poddane były ekspertyzie jakiegoś budowniczego Francuza w Paryżu. Ten, będąc sam interesowany w tej sprawie, wydał opinię niekorzystną i robotę Podczaszyńskiego, jako nieprzyjętą, ocenił nad wyraz marnie.
Podczaszyński pisał nie tylko w języku ojczystym, lecz także we francuskim i niemieckim. W r. 1850 zaczął wydawać czasopismo Pamiętnik sztuk pięknych. Do r. 1855 wyszedł tom 1-szy, z trzech części złożony, i tomu 2-go część 1-sza. Pamiętnik redagowany był starannie, ale dla niedostatecznej ilości prenumeratorów upadł. Gdy w r. 1856 urządzona została świetna wystawa starożytności w pałacu hr. Augustów Potockich, Podczaszyński zredagował krytycznie: Katalog wystawy starożytności i przedmiotów sztuki, a później wydał Przegląd historyczny starożytności krajowych. Była to właściwie odbitka całego szeregu jego cennych artykułów, pomieszczonych w odcinku «Kroniki wiadomości krajowych i zagranicznych. W r. 1849 wyszła sposobem autografowanym Nauka Perspektywys, kurs, ułożony dla uczniów szkoły sztuk pięknych. Pomieszczał także dość liczne rozprawy i artykuły po różnych czasopismach i dziełach często zupełnie bezimienne.
Przygotowywał Podczaszyński trzy obszerne dzieła do druku: 1) Nauka budownictwa w 5-ciu tomach; 2) Żywoty i prace budowniczych i rzeźbiarzy w Polsce i 3) Sfragistykę polską. Atoli śmierć przedwczesna i prace urzędowe lub zarobkowe przeszkodziły ukazaniu się dzieł powyższych, przynosząc tem niepowetowaną szkodę dla nauki polskiej. Po śmierci bowiem Podczaszyńskiego cenne jego zbiory rozproszyły się po świecie, a wśród budowniczych i uczonych nie pozostawił spadkobiercy, który spożytkowalby cały ogrom notatek i wypisów. Tu nadmienić jeszcze wypada, że wykonał wiele artystycznych rysunków do «Wzorów sztuki średniowiecznej» wydanych przez Aleksandra Przeździeckiego i Rastawieckiego, którzy często udawali się do niego po światłą radę. Niemniej do kilku medali, np. wybitych na pamiątkę ministra Mostowskiego, otwarcia Akademii medycznej w Warszawie, wypadków d. 8-go kwietnia i t. d. Gdy Towarzystwo naukowe krakowskie przekształcone zostało na Akademię Umiejętności, został Podczaszyński jednym z pierwszych jej członków.
Krótki niniejszy żywot uczonego męża, bę dący tylko streszczeniem napisanego obszerniej w Tygodniku Illustrowanym (r. 1876) przez F. M. Sobieszczańskiego, zaczęliśmy od słów Szymona Askenazego, piszącego o Łagunie, i kończymy słowami tegoż, że żalem przejmowała nas myśl o społeczności, wydającej ludzi, którymi szczyciłyby się
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/78
Ta strona została przepisana.