Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/87

Ta strona została przepisana.

bo to, co nią nazwaćby można, miłość do Cesi i małżeństwo z tą panienką, zjawia się dopiero pod koniec książki, którą autor, drwiąc z samego siebie, dedykował wszelkiego rodzaju i imienia «próżniakom», przybierając żartobliwy pseudonim Kleofasa Fakunda Pasternaka. Treść utworu wypełniają zarysy spotykanych przez pana Walerego osób, kreślonych widocznie z natury, ale w sposób zazwyczaj karykaturalny. Młody bowiem autor nie cierpiał nietylko sentymentalności, ale nawet uczuciowości, wyśmiewając wybuchy romantyków; natomiast komizm i satyrę — coprawda w dość poziomym rodzaju — uprawiał z zamiłowaniem. W związku z tą skłonnością zostaje wykluczenie wszelkiej patetyczności i dążność do prostoty, w jej najłatwiej uchwytnej postaci, tj. za pośrednictwem malowania strony zewnętrznej osób i rzeczy, bez zagłębiania się w ich dusze.
Też same właściwości, z dodatkiem słabej fantastyki lub też grubego komizmu, widnieją i w dwóch innych powiastkach zapowiedzianych prospektem, ale wydanych nieco później, z powodu znanych wypadków r. 1831, tj. w «Wielkim świecie małego miasteczka» (Wilno, 1832, 1833), oraz w «Dwa a dwa cztery czyli piekarz i jego rodzina» (tamże, 1837). Jak w «Panu Walerym>, tak i w tych obrazkach osnowa powieściowa prawie nie istnieje; a osoby i i rzeczy są odtworzeniem zewnętrznych rysów tego, co Kraszewski widział w Białej, Lublinie i Świsłoczy. Tę samą metodę patrzenia przez dziurkę od klucza zastosował młody autor do powiastek, osnutych na tle historycznem. Zmuszony pozostać w Wilnie przez półtrzecia roku, zajął się on studyami dziejowemi, mając zamiar napisania historyi miasta Wilna, a korzystając z tych studyów, kreślił tymczasem obrazki z XVII stulecia, całkiem odmienne od koturnowych powieści historycznych Bernatowicza; malowały one bowiem głównie słabe, śmieszne strony przeszłości, czy to gdy odtwarzały intrygi na dworze Wazów («Ostatni rok panowania Zygmunta III»), czy gdy niesnaski między kalwinami a katolikami przedstawiały («Kościół Ś-to Michalski»), czy wreszcie gdy ośmieszały czarnoksiężników i naiwną wiarę w ich potęgę («Majster Bartłomiej»).
Ale i spółczesne życie towarzyskie w Wilnie zwracało uwagę bystrego spostrzegacza. Odmalował je naprzód w «Panu Karolu» (1833), a po tem w «Improwizacyach dla moich przyjaciół» (1834), posługując się tym razem stylem jaskrawym, malując sceny drastyczne, starając się o zdobycie «siły» w błędnem jeszcze mniemaniu, jakoby ona polegała na pewnej obcesowości i brutalności. Podobny sposób pisania znamionuje również dwutomową powieść «Cztery wesela» (1834), pierwszy obraz życia szlachty wiejskiej, wraz z duchowieństwem, obraz pełen cieni, bez najmniejszego jaśniejszego promienia. Obraz ten powstał ze spostrzeżeń, uczynionych podczas krótkiego pobytu na wsi w r. 1833. Stanowił on już pewną całostkę; nie był zbiorem tylko szkiców, jak dawniejsze utwory, ale jaskrawość jego mocno raziła.
Po ogłoszeniu tej powieści Kraszewski przez lat kilka drukował w czasopismach drobne tylko powiastki, próbując rozmaitych stylów od mocno realistycznego do prozy poetyckiej; główna atoli działalność jego — to publicystyka w czasopiśmie naówczas wielce rozpowszechnionem na Litwie i Rusi, w «Tygodniku petersburskim». Pisał tu rozprawki, oceny, zarysy chorób umysłowych XIX wieku, dążył do tego, żeby w społeczeństwie, znękanem klęskami i w skutek tego apatycznem, obudzić zajęcie się literaturą, sztuką, nauką, żeby je zachęcić do życia umysłowego, żeby je obznajmić z pojęciami i kierunkami, znanemi dobrze w Europie, ale nader słaby znajdującemi odgłos w zapadłej głuszy prowincyonalnej. Pisał żywo, dobitnie, zajmująco i osiągnął istotnie cel zamierzony; ruch książkowy zaczął się wzmagać, czytelnictwo rosło, chociaż zapewne nie w takiej mierze, jakiej pragnął niecierpliwy publicysta.
To też nie odnajdujemy uczucia zadowolenia, a tem mniej tryumfu w utworach, jakie wypłynęły z pod jego pióra w ciągu zasilania «Tygodnika petersburskiego» artykułami. Owszem, czujemy w nich wzmożone ostrze ironii w zastosowaniu do tłumu, żyjącego życiem zewnętrznem i nie umiejącego zrozumieć i ocenić natur wyższych, przebywających w krainie duchowej, twórczej. Taka jest mianowicie zasadnicza treść jego powieści, najlepszej ze wszystkich, jakie powstały między rokiem 1830 a 1840, mianowicie w «Poecie i świecie» (druk. po raz pierwszy w Poznaniu r. 1839). Nie zgadzając się nawet z autorem na ocenę charakteru Gustawa, poety, kończącego swój zawód na pijaństwie, musimy uznać